Ewidencja gruntów i budynków jest podstawą wymiaru podatku od nieruchomości. Tak wynika z prawa geodezyjnego i kartograficznego. Mimo tego, nawet jeśli obiekt jest w ewidencji opisany jako budynek, gmina może uznać, że jest on budowlą, i pobrać wyższą daninę.
Tak uznał w niedawnym wyroku Naczelny Sąd Administracyjny (NSA).
Chodziło o opodatkowanie samoobsługowej myjni samochodowej. Jej właściciel złożył w gminie informację o obiektach obciążonych podatkiem od nieruchomości, w której wykazał myjnię jako firmowy budynek o powierzchni 75 mkw.
Gminna nie zgodziła się z taką klasyfikacją i wydała decyzję ustalającą wysokość daniny, przyjmując, że myjnia jest budowlą. Różnica polega na tym, że maksymalny podatek od budynków wynosi niewiele ponad 20 zł za mkw. rocznie. Za budowle płaci się podatek uzależniony od ich wartości, według stawki maksymalnej 2 proc. rocznie. Myjnia według ustaleń gminy warta była prawie 500 tys. zł.
Firma nie zgodziła się z tą decyzją i zaskarżyła ją do samorządowego kolegium odwoławczego, które jednak podtrzymało rozstrzygnięcie gminy. Firma argumentowała, że sporny obiekt jest budynkiem, powołując się na prawo geodezyjne i kartograficzne. Ustawa ta reguluje m.in. sprawy związane z prowadzeniem ewidencji gruntów i budynków i przesądza, że dane z tego spisu są podstawą m.in. wymiaru podatków. W ewidencji obiekt figurował jako budynek i sąd w Łodzi przyznał rację firmie.
NSA uchylił jednak wyrok i nakazał zbadać sprawę ponownie, instruując, że dane z ewidencji nie są rozstrzygające dla przesądzenia charakteru obiektu. Ustawa o podatkach i opłatach lokalnych zawiera swoją definicję budynku, który musi mieć m.in. ściany i dach. W tym zakresie – jak wyjaśnił NSA – ewidencja nie wiąże. Jest natomiast podstawą ustalenia np. powierzchni budynku.
sygnatura akt: II FSK 2131/15