Ta sprawa pokazuje, że nakaz zapłaty i kolejno zmieniane zajęcia majątku jako zabezpieczenie ewentualnego, wciąż nieudowodnionego roszczenia, mogą stanowić de facto narzędzie nękania przeciwnika procesowego – przedsiębiorcy, który nie musi być przecież dłużnikiem. Bez rozprawy bowiem pozwana spółka nie może przedstawić argumentów na niezasadność sądowego nakazu zapłaty i stojącego za nim roszczenia.
Byle mieć papier
Na podstawie takiego nakazu należąca do Zbigniewa Jakubasa spółka CNT zajęła najpierw cały majątek KCI, wielokrotnie wyższy od żądanej kwoty 5,4 mln zł (której domaga się od KCI po raz drugi).
Czytaj także: KCI, spółka matka wydawcy „Rzeczpospolitej" czeka na rozpatrzenie odwołania od nakazu zapłaty i zajęcia majątku
Potem wprawdzie kwotę zajęcia zmniejszono, ale teraz na wniosek CNT komornik zmienił przedmiot zabezpieczenia i zamiast majątku zajął wypłatę większości dywidendy za ostatni rok z wszystkich akcji, należną spółce KCI jako akcjonariuszowi Gremi Media – wydawcy „Rz" . Właśnie do wysokości owych 5,4 mln zł.
Mecenas Marcin Imiołek, pełnomocnik CNT, podał we wniosku do komornika, że zmiana sposobu zabezpieczenia wychodzi naprzeciw oczekiwaniom KCI, której szefowie wskazywali, że zajęcie akcji blokuje im działalność strategiczną spółki, łącznie z możliwością pozyskiwania środków choćby na inwestycje.
– Zajęcie dywidendy traktuję jako nękanie spółki – mówi prezes KCI Piotr Łysek. Podtrzymuje, że nie wyraża zgody na jakiekolwiek zabezpieczenie, bo sam nieprawomocny nakaz zapłaty w tej sprawie jest niezgodny z prawem i opiewa na już raz zapłacone przez KCI pieniądze.
Sporne 5,4 mln zł to pieniądze, których zwrotu domaga się KCI od CNT przed Sądem Okręgowym w Katowicach. Wypłaciła je swemu byłemu kontrahentowi, czyli CNT, pod wpływem sytuacji biznesowo przymusowej. Strony zawarły ugodę, ale przed sądem w Katowicach chce się uchylić od jej skutków. Co więcej, KCI uprawdopodobniła swoje roszczenie, gdyż katowicki sąd ustanowił na jej rzecz na nieruchomości CNT zabezpieczenie, więc CNT złożyła 5,4 mln zł do depozytu sądowego, by oczyścić księgi z zabezpieczenia. To raczej rutynowa czynność w takich sprawach, ale CNT nie poprzestała na tym i nie czekając na wynik katowickiego procesu, złożyła pozew nakazowy w Krakowie przeciw KCI, wskazując, że ze złożonych w depozycie pieniędzy nie może korzystać, a więc jakby ich nie ma. Dlatego domaga się ich zasądzenia, choć pieniądze w depozycje do niej należą.
Zajęte na zapas
I tu zaczęły działać owe szczęki nakazowego postępowania. CNT na zapas złożyła pozew ze spornym wnioskiem, który posłużył do zajęcia majątku KCI – na wypadek gdyby przegrała w Katowicach, aby mieć otwartą drogę do dalszego procesowania się.
Tę kwestię, jak i to, że otrzymała wcześniej zapłatę, CNT sama przyznaje w sprawozdaniu rocznym. W ten sposób udało się jej uzyskać nakaz zapłaty wydany przez referendarza sądowego Jarosława Gruntowicza, bez wysłuchania pozwanego. Taki nakaz wydany w postępowaniu nakazowym stanowi z automatu tytuł zabezpieczenia, i to bez konieczności uzyskiwania sądowego potwierdzenia w formie tzw. klauzuli wykonalności jak w zwykłej sprawie (art. 492 § 1 k.p.c.). Przepisy nie regulują jednak szczegółów wykonania tego zabezpieczenia. Stosuje się tu „odpowiednio" przepisy o egzekucji komorniczej, jakby chodziło o zalegającego z zapłatą długu – czyli zabezpieczenie blokuje zajęty majątek.
Skargę KCI na postanowienie referendarza oddalające jej wniosek o ograniczenie zabezpieczenia wynikającego z nakazu zapłaty sędzia SO Grzegorz Dyrga oddalił (to zresztą już trzecie niekorzystne dla KCI orzeczenie wydane przez tego sędziego).
Tymczasem CNT dokonała zmiany sposobu zabezpieczenia na akcjach Gremi Media na dywidendę z tej spółki.
– Organy stosujące przepisy w tej sprawie, czyli sąd, komornik, powinny mieć na uwadze, że nadużywanie uprawnień procesowych jest bezprawne. Stosowanie przepisów w oderwaniu od ich funkcji jest ich złamaniem –ocenia prof. Michał Romanowski, Kancelaria M. Romanowski i Wspólnicy. – Nie potrafię w szczególności zrozumieć, jak może dochodzić do takich sytuacji, jeżeli wierzyciel przyznaje w sprawozdaniu finansowym, że wystąpił z roszczeniem na zapas, bo prawo cywilne nie zna roszczenia na zapas, ani wierzyciela na zapas, ani dłużnika na zapas, a prawo procesowe nie zna pojęcia nakazu zapłaty na zapas, zabezpieczenia na zapas czy egzekucji na zapas. Zapas można robić z żywności lub pieniędzy.
Bez „filtra na wejściu"
– W postępowaniu nakazowym to wyłącznie powód określa sposób zabezpieczenia, który pozostaje w znacznej mierze poza kontrolą sądu, co stwarza niebezpieczeństwo nadużyć – wskazuje w rozmowie z „Rz" adwokat Marcin Szymański, partner w kancelarii Drzewiecki Tomaszek.
– System opiera się na tym, że podstawę wydania nakazu zapłaty stanowią określone dokumenty. Zgoda, ale dokumenty można przedstawić wybiórczo, pominąć określone okoliczności itp. Z punktu widzenia interesów pozwanego zdecydowanie brakuje „filtra na wejściu" – możliwości badania istnienia przesłanek udzielenia zabezpieczenia albo chociaż konieczności zwrócenia się do pozwanego z zapytaniem, czy nie złożył odpowiedniej sumy na rachunek depozytowy – wskazuje adwokat Michał Babicz z kancelarii Filipiak Babicz Legal.
Podobnie uważa dr Jarosław Świeczkowski, były prezes Krajowej Rady Komorniczej:
– Komornicze zabezpieczenia na podstawie zwłaszcza nakazu zapłaty to nieuregulowany od dawna problem i nieraz budzi zastrzeżenia. Dlatego wyjściem byłaby nowela kodeksu postępowania cywilnego, aby zabezpieczenia nie były z automatu, i kontrolował je sąd, jak to jest w zwykłym procesie.