Taki wniosek płynie z wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego (sygn. akt II FSK 1578/23), który na łamach "Rzeczpospolitej" opisuje Aleksandra Tarka.

Jego kanwą był wniosek o interpretację z jakim wystąpiła spółka, prowadząca działalność związaną z oprogramowaniem oraz z doradztwem w zakresie informatyki. Firma chciała  się upewnić, czy realizowany przez nią rozwój oprogramowania spełnia definicję działalności badawczo-rozwojowej (B+R), a tym samym czy jest uprawniona do stosowania 5-proc. preferencyjnej stawki IP Box do dochodu z licencjonowania praw majątkowych do rozwiniętego oprogramowania.

Fiskus uznał, że spółka w ogóle nie ma prawa do preferencji, bowiem jego zdaniem kwalifikowane IP musi zostać wytworzone, rozwinięte lub ulepszone w prowadzonej przez podatnika działalności badawczo-rozwojowej. To oznacza, że warunkiem zastosowania IP Box jest, by przedmiot ochrony kwalifikowanego prawa własności intelektualnej, np. autorskiego prawa do programu komputerowego, został wytworzony, rozwinięty lub ulepszony przez podatnika w prowadzonej przez niego działalności B+R. Tymczasem, jak tłumaczył fiskus oprogramowanie nie zostało ulepszone w działalności B+R prowadzonej przez samą spółkę. Tę prowadzili bowiem jej wspólnicy i podwykonawca. W ocenie urzędników trudno zatem uznać, że to spółka prowadzi działalność badawczo-rozwojową.

Spółka zaskarżyła interpretację. Podniosłą, że w przypadku podatnika będącego osobą prawną, np. spółką, czynności związane z działalnością badawczo-rozwojową zawsze są faktycznie wykonywane przez osoby fizyczne.

Rację spółce przyznał najpierw Wojewódzki Sąd Administracyjny, a następnie wyrok podtrzymał NSA.

Sędzia NSA Jan Grzęda stwierdził, że z przepisów i orzecznictwa nie wynika, aby do skorzystania z ulgi IP Box konieczne było zawsze prowadzenie działalności B+R przez samą spółkę. Trudno oczekiwać, że sama spółka w jakiś magiczny sposób tworzy np. program.