Cztery odwierty dla poszukiwania wód podziemnych do produkcji naturalnych wód źródlanych i napojów spółka wykonała w Jeleśni za zgodą właścicieli działek. Odwierty wydrążono na podstawie ostatecznej decyzji starosty żywieckiego z 2008 r., opartej na przepisach prawa górniczego i geologicznego. Spółka uzyskała też pozwolenie wodnoprawne na pobór wód podziemnych. Miało ono być podstawą pozwolenia na przyszłą budowę ujęć wody.

Ryszard B., właściciel sąsiedniej działki, która znalazła się w zasięgu tzw. leja depresyjnego, ocenił, że nie są to żadne próbne odwierty, lecz wybudowane samowolnie ujęcia wód podziemnych.

Sprawa zaczęła krążyć po organach nadzoru budowlanego i sądach. W 2012 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach podkreślił, że nie została wyjaśniona. Kazał zbadać, czy wykonano tylko zabezpieczenie odwiertów czy ujęcia wód.

Sąd powtórzył to w kolejnym wyroku z 2013 r. Zdaniem WSA spółka wykonała roboty budowlane wychodzące (np. betonowe obudowy czy pompy wodne) poza zakres zezwolenia starosty. Nie były to próbne odwierty, ale ujęcia wód podziemnych, z których Żywiec SA korzysta od kilku lat i wnosi opłaty z tego tytułu do urzędu marszałkowskiego. Zgodnie z art. 29 prawa budowlanego takie inwestycje wymagają zgłoszenia. Skoro firma tego nie zrobiła, niezbędne będzie postępowanie o legalizację samowoli budowlanej – stwierdził WSA.

W skardze kasacyjnej do Naczelnego Sądu Administracyjnego spółka argumentowała, że obowiązek wykonania tymczasowych zabezpieczeń wynikał z zezwolenia starosty na wykonanie otworów geologicznych poszukiwawczo-rozpoznawczych.

– Wodę czerpano na podstawie pozwolenia wodnoprawnego z 2011 r., któremu nadano rygor natychmiastowej wykonalności, a które potem uchylił dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie – mówił w NSA radca prawny Marek Szczotka. – Od tej pory spółka nie wydobywa wody z tych odwiertów. Na razie mamy więc do czynienia z odwiertami geologicznymi wraz z obudową, a nie z obiektem budowlanym – twierdził.

NSA ocenił, że spółka wykroczyła poza zakres decyzji starosty żywieckiego.

– Ilość pobieranej wody, liczona w setkach metrów sześciennych, wskazuje, że jest to budowa ujęć wodnych, a nie tylko zabezpieczenie odwiertów. Nie służyły one celom rozpoznawczym, ale eksploatacji przemysłowej – powiedział sędzia Zbigniew Ślusarczyk, oddalając skargę kasacyjną.

Taka klasyfikacja nie została jednak do tej pory formalnie, i ostatecznie, stwierdzona przez organy nadzoru budowlanego. Żeby więc ustalić stan faktyczny, trzeba będzie przeprowadzić postępowanie wyjaśniające. Jeśli wykaże, że są to ujęcia wodne, spółkę, która ich nie zgłosiła jako roboty budowlane, czeka kolejne postępowanie, tym razem legalizacyjne.

sygnatura akt: II OSK 2436/13