Sąd Najwyższy zajął się sprawą wieloletniego pracownika spółki energetycznej, który dostał od pracodawcy propozycję rozstania za porozumieniem stron. Zwolnienie było powodowane złą kondycją finansową firmy i koniecznością jej reorganizacji. Gdy pracownik nie zgodził się na rozwiązanie umowy, pracodawca, za zgodą zatrudnionego, skierował go do pracy w innej miejscowości, oddalonej od jego miejsca zamieszkania.
Nowe stanowisko wiązało się ze znaczną uciążliwością dla zatrudnionego. Wyjeżdżał pociągiem do pracy w poniedziałek rano i wracał do domu w piątek wieczorem na weekend.
Ponadto na miejscu okazało się, że zakres jego nowych obowiązków nie pokrywa się z umiejętnościami. Dotychczas pracował na stanowisku inżyniera ds. budowy i utrzymania sieci elektroenergetycznej, na którym zajmował się nadzorem nad inwestycjami. Nowo powierzone stanowisko specjalisty ds. nadzoru było związane z pracą w terenie.
Do obowiązków powoda należały prace na wysokości z wykorzystaniem sprzętu alpinistycznego. Musiał także wykorzystywać w tej pracy nieznany mu angielski sprzęt telekomunikacyjny i techniczny. Gdy zgłosił pracodawcy wątpliwości co do braku kwalifikacji do pracy na nowym stanowisku i poprosił o wyznaczenie obowiązków pokrywających się z jego umiejętnościami, w odpowiedzi został skierowany na kurs podnoszący kwalifikacje.
W czasie tego kursu pracownikowi zlecano coraz mniej obowiązków. Tuż przed wystawieniem mu zezwolenia na prace alpinistyczne lekarz stwierdził u niego nerwicę i migotanie przedsionków. Zatrudniony poszedł zatem na długotrwałe zwolnienie lekarskie. Po kilku miesiącach przysłał do firmy pismo, w którym poinformował o rozwiązaniu umowy i wystąpieniu do sądu pracy o ponad 100 tys. zadośćuczynienia za mobbing. Była to równowartość jego wynagrodzenia do czasu osiągnięcia wieku emerytalnego.
Sąd okręgowy, choć stwierdził, że zachowanie pracodawcy spełniało wszelkie znamiona mobbingu, przyznał powodowi tylko 30 tys. zł. Podobnego zdania był sąd apelacyjny.
Sąd Najwyższy (sygnatura akt I PK 165/13), do którego trafiła skarga kasacyjna firmy, stwierdził, że oba sądy się myliły. Zdaniem SN nie doszło do mobbingu. Delegowanie do innej miejscowości nastąpiło w wyniku zmian organizacyjnych w spółce, a nie jako odwet za odmowę rozwiązania umowy za porozumieniem.
Zachowanie pracodawcy wskazuje na coś wręcz przeciwnego – chęć znalezienia pracownikowi nowego zajęcia. Jego subiektywne odczucia nie mają znaczenia dla oceny, czy doszło do mobbingu.