Decyzja o zakończeniu współpracy musi spełniać określone wymogi. O ile przy rozwiązaniu za wypowiedzeniem umów terminowych w grę wchodzą jedynie kwestie formalne, o tyle przy kontraktach bezterminowych dochodzi jeszcze zasadność rozstania.

To samo dotyczy rozwiązania bez wymówienia angażu każdego rodzaju. Pracownik, który nie zgadza się z decyzją szefa, może podważać zarówno procedurę, jak i przyczynę zwolnienia. Występuje wtedy z roszczeniem o przywrócenie do pracy lub odszkodowanie (art. 45 § 1 i art. 56 § 1 kodeksu pracy).

Za brak pensji

Bezprawnie zwolnionemu przysługuje także wynagrodzenie za czas pozostawania bez pracy, które jest rekompensatą za utracone pobory (art. 47 i art. 57 § 1 i 2 k.p.). Przy rozstaniu za wypowiedzeniem jego dolna granica nie jest określona. Górna zaś odpowiada pensji za dwa miesiące, a gdy okres wypowiedzenia wynosił trzy miesiące, w grę wchodzą dochody za miesiąc. Z kolei przy rozwiązaniu bez wypowiedzenia należy się gotówka nie mniej niż za miesiąc i nie więcej niż za trzy miesiące.

O tym, jaka ostatecznie będzie to kwota, decyduje sąd. Od tej zasady są wyjątki, które odnoszą się do pracowników w wieku przedemerytalnym, w ciąży, korzystających z urlopu macierzyńskiego i podlegających ochronie na podstawie przepisów szczególnych. Ponieważ postępowanie szefa jest w tych okolicznościach szczególnie naganne i wyjątkowo dotkliwe, wynagrodzenie należy się za cały czas pozostawania bez pracy. Sąd nie będzie go ograniczać.

Trzeba wrócić

Wynagrodzenie za czas pozostawania bez pracy nie ma bytu samodzielnego, ściśle wiąże się z powrotem do firmy i niejako stanowi jego uzupełnienie. Jeśli zatem sąd oddali powództwo, zasądzi dochodzone odszkodowanie lub przyzna je zamiast zgłoszonego roszczenia o przywrócenie do zadań, uznając za niemożliwe lub niecelowe, pracownik go nie dostanie.

Ponadto konieczne jest, aby po korzystnym dla siebie rozstrzygnięciu zgłosił pracodawcy gotowość niezwłocznego podjęcia zatrudnienia w ciągu siedmiu dni, liczonych od uprawomocnienia się tego wyroku (art. 48 § 1 k.p.).

Tym samym skuteczność jednoczesnego orzeczenia o rekompensacie za czas pozostawania bez etatu zależy od zachowania podwładnego. Jeśli uczyni zadość swoim obowiązkom, przełożony musi nie tylko dopuścić go do wykonywania dotychczasowych zadań, ale także wypłacić zasądzoną należność. Jeśli tego nie zrobi, sąd nada orzeczeniu klauzulę wykonalności i będzie go można dochodzić przez komornika.

Przykład

Pani Magda odwołała się od decyzji pracodawcy, który rozstał się z nią bez wypowiedzenia. Domagała się jedynie przywrócenia do pracy.

Sąd uwzględnił powództwo, a pracownica zgłosiła powrót do firmy i wystąpiła z roszczeniem o wynagrodzenie za czas pozostawania bez etatu. Przełożony uznał je za spóźnione, podnosząc ścisły związek z żądaniem odzyskania posady.

Nie miał racji, gdyż rekompensaty za brak etatu nie trzeba dochodzić w tym samym postępowaniu. Skoro zwolniona wygrała proces i wróciła na dawne stanowisko, szef będzie musiał zapłacić jej tę należność.

Nowa praca nie przeszkadza

Wynagrodzenie za czas pozostawania bez zajęcia należy się także wtedy, gdy po bezprawnym zwolnieniu podwładny znalazł nową pracę (wyrok Sądu Najwyższego z 27 lutego 2007 r.,  II PK 211/06). Nie dość, że nie można wymagać od pracownika, aby czekał z podjęciem kolejnego zatrudnienia do zakończenia procesu, to jeszcze zasady przyznawania tej rekompensaty dają mu do tego impuls.

Zwłaszcza gdy postępowanie jest długotrwałe, a on nie ma środków do życia i zaproponowano mu atrakcyjną posadę. Chodzi tu o pozbawienie konkretnego etatu i związanego z nim wynagrodzenia, a nie o brak zatrudnienia i wynikających z niego dochodów w ogóle. Podobnie byłoby przy podjęciu zatrudnienia na umowę cywilną, rozpoczęciu własnej działalności gospodarczej czy pobieraniu zasiłku dla bezrobotnych.

Instytucja ta wyczerpująco reguluje jednak ekonomiczne skutki wadliwego zakończenia współpracy. Tym samym wykluczono stosowanie przepisów kodeksu cywilnego i podnoszenie kolejnych roszczeń, w tym w szczególności odszkodowawczych (uchwała SN z 18 czerwca 2009 r., I PZP 2/09).

Przykład

Pracodawca zakończył współpracę z panem Pawłem w trybie natychmiastowym. Pracownik dochodził przywrócenia na dawne stanowisko i wynagrodzenie za czas pozostawania bez pracy. Ponieważ proces nie zakończył się w ciągu kilku miesięcy, podjął nowe zatrudnienie.

Wprawdzie otrzymywał niższą pensję, ale mógł spłacać kredyt mieszkaniowy. Kiedy przełożony dowiedział się o nowym etacie, stwierdził, że rekompensata za jego brak mu się nie należy. A nawet jeśli, to odpowiada różnicy w uzyskiwanych dochodach. Nie miał racji – podwładny może jej dochodzić w pełnej wysokości.

Lepiej nie chorować

Zatrudnienie u innego pracodawcy nie wpływa na wynagrodzenie za czas pozostawania bez zajęcia. Podobnie jest przy emeryturze lub rencie z tytułu niezdolności do pracy. Odmiennie jednak sytuacja przedstawia się przy pobieraniu zasiłku chorobowego (wyrok SN z 17 listopada 1998 r.,  I PKN 443/98).

Jeśli w czasie pozostawania bez zatrudnienia pracownik będzie korzystał ze zwolnienia lekarskiego, które zalicza się na poczet okresu braku etatu, nie otrzyma rekompensaty za utracone wynagrodzenie. Wszystko dlatego, że nawet gdyby nie został bezprawnie pozbawiony możliwości wykonywania zadań, to i tak nie mógłby pracować podczas choroby.

Przyznanie mu obu świadczeń stawiałoby go w dużo lepszej sytuacji niż niezdolnego do pracy z powodu zdrowotnej niedyspozycji, któremu przysługuje wtedy tylko jedno źródło dochodu.

To samo dotyczy świadczenia rehabilitacyjnego, które wypłaca się po wyczerpaniu zasiłku chorobowego (wyrok SN z 19 kwietnia 2006 r., I PK 158/05). Zatem choroba odbija się na zawartości portfela – i to zarówno w czasie angażu, jak i po jego utracie.

Przykład

Pan Jan został zwolniony za wypowiedzeniem. Przez następne pięć miesięcy był chory.

Wprawdzie przyczyna zakończenia współpracy była nieprawdziwa i sąd przywrócił go do firmy, ale nie zasądził wynagrodzenia za czas pozostawania bez etatu.

Pan Jan odwołał się od tego rozstrzygnięcia. Twierdził, że uzyskiwany przez niego zasiłek chorobowy był niższy od pensji. Nie miał racji, gdyż kluczowy jest tu okres pobierania tego świadczenia.

Skoro był na zwolnieniu lekarskim przez cały czas pozostawania bez zajęcia, to nie należy mu się rekompensata za utracone wynagrodzenie.

Dojdą odsetki za opóźnienie

Bezprawnie zwolniony pracownik może domagać się od pracodawcy także odsetek ustawowych za opóźnienie w spełnieniu świadczenia (art. 481 § 1 k.c.). Skoro roszczenie główne staje się wymagalne w momencie powrotu do firmy, to od tej chwili podwładny może żądać należności ubocznej.

Dotyczy to zarówno kolejnego procesu, zainicjowanego po prawomocnym przywróceniu do pracy, jak i tego samego postępowania. Wówczas sąd postąpi tak jak z rekompensatą za utratę dochodów, a więc przyzna je pod warunkiem powrotu na dotychczasowe stanowisko (wyrok SN z 19 lipca 2005 r., II PK 389/04).