Zgodnie z art. 264 § 1 kodeksu pracy odwołanie od wymówienia angażu wnosi się do sądu pracy w ciągu siedmiu dni od doręczenia pisma wypowiadającego. Zatem ten, kto nie godzi się z wypowiedzeniem, ma tylko tydzień na wniesienie pozwu.
Potrzebna szybka decyzja
To stosunkowo krótki czas, a jego przekroczenie powoduje poważne skutki. Ta regulacja ma mobilizować pracownika do szybkiej decyzji, czy ma roszczenia wobec rozwiązującego angaż, czy nie. Takiego tempa wymaga zarówno interes pracownika, jak i pracodawcy, wyrażający się przede wszystkim w usunięciu stanu niepewności w stosunkach pracy.
Art. 264 § 1 k.p. odnosi się zarówno do wypowiedzenia umowy zawartej na czas nieokreślony, jak i do umów terminowych (np. zawartej na czas określony). Przepis ten nie rozróżnia bowiem rodzajów umów. Natomiast w granicach pojęcia „odwołanie od wypowiedzenia” mieści się zarówno roszczenie o uznanie wypowiedzenia za bezskuteczne i o przywrócenie do pracy, jak i o odszkodowanie za wadliwe wypowiedzenie.
Wskazał na to Sąd Najwyższy w wyroku z 16 czerwca 1999 r. (I PKN 117/99).
Termin na wniesienie odwołania od wypowiedzenia do sądu rozpoczyna swój bieg od dnia doręczenia pracownikowi wymówienia umowy o pracę. Chodzi tu zarówno o sytuacje, gdy podwładnemu bezpośrednio wręczono wypowiedzenie podczas jego obecności w pracy, jak i o przypadki, gdy zrobiono to za pośrednictwem poczty lub posłańca.
Termin z art. 264 § 1 k.p. rozpoczyna swój bieg również w razie doręczenia pracownikowi wadliwego wypowiedzenia. Wskazał na to SN w uchwale z 2 października 2002 r. (III PZP 17/02). Podniósł, że doręczenie pracownikowi za pomocą faksu pisma pracodawcy wypowiadającego umowę o pracę jest skuteczne i powoduje rozpoczęcie biegu terminu z art. 264 § 1 k.p., ale stanowi naruszenie art. 30 § 3 k.p.
Zatem nawet jeśli szef nie zachowa formy pisemnej wymówienia, czas na odwołanie zaczyna biec od chwili, gdy to wypowiedzenie dotarło do pracownika. Podobnie byłoby więc także w razie złożenia go za pomocą poczty elektronicznej (mail) czy przy ustnym oświadczeniu woli o wypowiedzeniu umowy o pracę.
W razie spóźnienia
Jeżeli pracownik nie odwoła się w siedmiodniowym terminie, w zasadzie traci możliwość dochodzenia roszczeń. Jest to bowiem tzw. termin zawity. Niezachowanie go skutkuje oddaleniem powództwa podwładnego. Przy czym spóźnienie odwołania od wypowiedzenia dokonanego przez pracodawcę spowoduje oddalenie powództwa bez względu na to, czy rozwiązanie angażu przez szefa było zgodne z prawem lub uzasadnione.
Tak uznał SN w wyroku z 23 listopada 2001 r. (I PKN 693/00). Stwierdził, że niezachowanie przez pracownika terminu do zaskarżenia czynności prawnej pracodawcy rozwiązującej stosunek pracy (art. 264 k.p.) wyłącza potrzebę rozważania zasadności i legalności przyczyn rozwiązania umowy. Podobnie podnosił SN w wyroku z 23 czerwca 2005 r. (II PK 287/04).
Zbliżony pogląd wyraził SN 27 lipca 2011 r. (III PK 21/11). Stwierdził, że niedochowanie przez pracownika terminu do zaskarżenia czynności pracodawcy skutkującej rozwiązaniem umowy o pracę, o którym mowa w art. 264 k.p., zawsze prowadzi do oddalenia powództwa, bez względu na to, czy rozwiązanie angażu było (w rzeczywistości) zgodne z prawem lub uzasadnione.
Zgodnie zatem z utrwalonym orzecznictwem niezależnie od poprawności lub zasadności dokonanego wypowiedzenia, przekroczenie terminu z art. 264 § 1 k.p. skutkuje tym, że podwładny przegra proces. Ma to inne poważne konsekwencje. Pracownik, którego odwołanie od wypowiedzenia sąd oddalił z powodu niedochowania terminu do jego wniesienia, nie może potem w żadnym innym postępowaniu powoływać się na bezprawność rozwiązania umowy o pracę jako na przesłankę roszczeń odszkodowawczych przewidzianych w kodeksie cywilnym.
Wynika to stąd, że niezgodność z prawem (bezprawność) rozwiązania angażu przez szefa pracownik może wykazywać wyłącznie przez powództwo przewidziane w kodeksie pracy wniesione z zachowaniem terminu z art. 264 k.p.
Przykład
Pan Olaf otrzymał 1 czerwca 2011 r. od pracodawcy faks zawierający wypowiedzenie umowy o pracę z pouczeniem o prawie i terminie wniesienia odwołania do sądu pracy. Po czterech tygodniach postanowił odwołać się od niego do sądu pracy.
W odpowiedzi na pozew pracodawca wskazał, że pan Olaf odwołał się po terminie wynikającym z kodeksu pracy. Sąd oddalił powództwo pracownika, gdyż odwołanie złożono po upływie siedmiodniowego terminu. Nie ma znaczenia, że szef nie zachował właściwej formy wypowiedzenia.
Przywrócenie terminu
Termin na wniesienie odwołania od wypowiedzenia można jednak przywrócić.
Wynika to jednoznacznie z art. 265 § 1 k.p., w myśl którego – jeżeli pracownik nie dokonał – bez swojej winy – w terminie czynności, o której mowa w art. 264 k.p., sąd pracy na jego wniosek postanowi o przywróceniu uchybionego terminu. Wniosek o przywrócenie terminu wnosi się do sądu pracy w ciągu siedmiu dni od ustania przyczyny uchybienia terminu.
Należy w nim uprawdopodobnić okoliczności uzasadniające przywrócenie terminu (§ 2). Oznacza to, że pracownik, który nie zachował siedmiodniowego terminu na odwołanie się z przyczyn niezawinionych, może wnosić o jego przywrócenie.
W orzecznictwie sądowym podchodzi się do tych wymogów bardzo liberalnie. Wielokrotnie SN przyjmował, że już samo złożenie pozwu o przywrócenie do pracy po terminie z art. 264 k.p. traktuje się jako zawierający wniosek o jego przywrócenie.
Autor jest sędzią Sądu Okręgowego w Kielcach