Nie ma problemu z liczeniem terminu przedawnienia urlopu zaległego z 2011 r. Wiadomo bowiem, że skoro niewykorzystany wypoczynek z 2011 r. będzie urlopem zaległym od 1 stycznia 2012 r. i jako taki będzie musiał być wykorzystany do końca września 2012 r., to bieg terminu przedawnienia o jego udzielenie rozpocznie się 1 października 2012 r. Potwierdza to GIP.
Ale problemem nadal jest ustalenie terminu przedawnienia wakacji za lata 2008, 2009 i 2010. One bowiem wszystkie przed 2012 r. miały status zaległego wypoczynku, a ich trzyletni termin przepadku już upłynął.
O czym zapomniano
Niestety, w ustawie deregulacyjnej zabrakło przepisów stanowiących o przedawnieniu starych urlopów. To z kolei oznacza, że do wakacji z 2008 r., które stały się zaległością z 1 stycznia 2009 r., należy stosować w zakresie jego udzielania przepisy obowiązujące w dniu, w którym zmienił się charakter prawny z urlopu bieżącego na zaległy. To zaś oznacza, że – stosując interpretację GIP – niewykorzystany wypoczynek musi być wybrany do 31 marca, a nie 30 września 2012 r.
Jeśli tak się nie stanie, prawo do niego po prostu przepadnie. Oczywiście, gdy szef ma dobrą wolę, zezwoli na ten urlop. Jeśli jednak jej zabraknie, to od 1 kwietnia 2012 r., gdy pracownik nie miał wypoczynku z 2008 r. w naturze, nie będzie mógł już wystąpić z roszczeniem o jego udzielenie. Tak samo po odejściu z firmy będzie miał zablokowaną drogę, aby domagać się wypłaty ekwiwalentu.
Skoro od 1 stycznia 2012 r. zaległości urlopowe należy wziąć do końca września następnego roku, to takie twierdzenie skutkowałoby wydłużeniem okresu przedawnienia o pół roku. To jednak nie ma pokrycia w przepisach – w ustawie deregulacyjnej brakuje także tych przejściowych, które zezwalałyby na to wprost. W przeciwnym razie – bez wyraźnego umocowania ustawowego – doszłoby do wydłużenia ochrony podmiotowego prawa do wykorzystania urlopu o sześć miesięcy.
Co zrobić, aby nie stracić
Oczywiście pracodawca będzie mógł dać pracownikowi urlop wypoczynkowy nawet wtedy, gdyby uległ on już przedawnieniu. Zezwala mu na to art. 292 kodeksu pracy. Po prostu szef zrzeka się wtedy korzystania z zarzutu przedawnienia. Ale to jedynie zależy od dobrej woli zatrudniającego.
Co więcej, zdarzyć się tu może jego pomyłka. Gdyby udzielił przedawnionego urlopu np. przez swoją nieuwagę, nie będzie miał jakiegokolwiek roszczenia wobec pracownika (np. zwrotu wynagrodzenia za urlop), bez względu na to, czy robił to świadomie, czy nie.
Także w sądzie pracownik wygra roszczenie o stary urlop, jeżeli zarzutu przedawnienia nie podniesie pracodawca. Sąd, rozpatrując pracowniczy pozew w tej kwestii, nie przypomni o tym szefowi (uchwała SN z 10 maja 2000 r., III ZP 13/00).
Jeśli zatrudniony ma jeszcze dni urlopowe z 2008 r., to aby ich nie stracić, powinien je wziąć do końca marca. Gdy przełożony nie godzi się na wolne w tym terminie, warto mu uświadomić, że po pierwsze, pracownikowi on przepadnie, a po drugie, tak długie odkładanie wypoczynku z dawnego okresu świadczy o tym, że firma łamie podstawowe prawa załogi. A to w razie kontroli inspektora pracy słono może kosztować. Za nieudzielanie wypoczynku grozi bowiem – zgodnie z art. 282 § 1 pkt 2 k.p. – grzywna od 1 tys. zł do 30 tys.
Nawet jeśli do dzisiaj zatrudniony nie wybrał całej puli urlopowej z 2008 r. i nie wyrobi się z tym do końca marca, nie musi się obawiać o resztę tego wypoczynku. Nie straci jej. Dla zachowania kodeksowego terminu wykorzystania zaległości wystarczy, aby rozpoczęła się ona w określonym czasie.
Termin ten będzie zachowany, gdy zaległe np. 26-dniowe wolne z 2008 r. zacznie się 31 marca. Dla zatrudnionych od poniedziałku do piątku ostatnim dniem na rozpoczęcie korzystania z zadawnionych zaległości jest 30 marzec (piątek), jeśli dla pracownika ten dzień jest roboczy.
Pracownik ma jeszcze jedną szansę, aby nie stracić dawnego wolnego. Wystarczy, że do 31 marca wniesie powództwo do sądu pracy z roszczeniem nakazania pracodawcy udzielenia mu zadawnionego wypoczynku. A to dlatego, że wniesienie powództwa przerywa bieg przedawnienia prawa do urlopu. Co ważne, po każdym przerwaniu biegu przedawnienia jego termin liczy się na nowo. Innym zdarzeniem powodującym przerwanie biegu tego terminu jest uznanie roszczenia przez pracodawcę (art. 295 § 1 pkt 2 k.p.).
Roszczenie, które zostało stwierdzone prawomocnym orzeczeniem sądu, przedawnia się z upływem 10 lat od daty uprawomocnienia się tego orzeczenia (lub zawarcia ugody przed sądem). Wynika to z art. 291 § 5 k.p.
Sankcje dla szefa
Oporny pracodawca, który nie wypuszcza personelu na wypoczynek, musi liczyć się jeszcze z innymi konsekwencjami takiego zachowania. Pracownik może wypowiedzieć umowę i domagać się odszkodowania, a dla szefa za łamanie praw pracownika niewykluczona jest grzywna. Podwładny, któremu nie pozwolono wyjechać na urlop w ustawowym terminie, ma też prawo zawiadomić o takim naruszeniu Państwową Inspekcję Pracy (art. 282 § 1 pkt 2 k.p.).
Od odpowiedzialności i nieprzyjemnych skutków finansowych wywinie się zatrudniający jedynie wtedy, gdy wcześniejsze wybranie zaległości nie było możliwe z przyczyn obiektywnych i niezależnych od niego. Chodzi np. o długotrwałą chorobę pracownika, jego urlop macierzyński czy wychowawczy. W takiej sytuacji zaległe wakacje mają przypadać w najbliższym możliwym terminie po ustaniu tych przeszkód.
Uwaga!
Odpowiedzialność za wykroczenie ponosi nie tylko osobiście pracodawca, ale i inne osoby, np. kierownik działu kadr, które na mocy wewnętrznych regulacji odpowiadają za udzielanie pracownikom urlopów wypoczynkowych.
Samowolka wykluczona
Gdy szef nie zgadza się na datę urlopu, pracownikowi nie wolno samowolnie się na niego udać, informując jedynie przełożonego o tym, że z tym dniem zaczął wakacje. Zasada ta odnosi się także do zaległego wypoczynku, nawet wtedy, gdy lada chwila się przedawni.
Nieobecność w pracy w takiej sytuacji będzie nieusprawiedliwiona. Zachowanie takie wolno pracodawcy zakwalifikować jako ciężkie naruszenie obowiązków przez zatrudnionego. A za to dyscyplinarka murowana.
Zobacz