Co do zasady szef musi udzielić pracownikowi urlopu w tym roku kalendarzowym, w którym uzyskał do niego prawo.
Zgodnie z art. 168 kodeksu pracy urlop niewykorzystany w terminie ustalonym w planie urlopów należy dać podwładnemu najpóźniej do końca pierwszego kwartału następnego roku kalendarzowego, czyli do 31 marca. W praktyce często zdarza się, że w czasie tych 15 miesięcy zatrudniony nie zdoła wybrać ustawowego okresu na wypoczynek.
Za późno na odbiór
Choć zaległy urlop nie jest umieszczany w planie na kolejny rok, pracownik w dalszym ciągu ma prawo go odebrać. W wielu wypadkach do tego nie dochodzi, a upływ czasu działa na niekorzyść zatrudnionego. Roszczenia ze stosunku pracy przedawniają się z upływem trzech lat od dnia, w którym roszczenie stało się wymagalne (art. 291 § 1 k.p.).
Przykład
Pan Stanisław, który rozwiązał umowę o pracę 15 maja 2011, nie wykorzystał 20 dni urlopu wypoczynkowego w 2009 r., 10 dni w 2010 r. oraz 5 dni w 2011 r. Jego roszczenia w zakresie wypoczynku przedawnią się: za 2009 r. 1 kwietnia 2013, za 2010 r. 1 kwietnia 2014, za 2011 r. 17 maja 2014.
Dlaczego tak? Z zasady roszczenie o urlop staje się wymagalne 1 kwietnia danego roku za poprzedni rok. Jeśli dojdzie do rozwiązania angażu, zapłaty ekwiwalentu za niewykorzystane wakacje pracownik będzie mógł domagać się następnego dnia po ustaniu stosunku pracy.
Jeśli pan Stanisław skieruje sprawę do sądu, jego żądanie będzie miało charakter majątkowy, będzie mógł domagać się zapłaty w wysokości przysługującego mu ekwiwalentu. Ten, kto w dalszym ciągu świadczy pracę, ma natomiast roszczenie niemajątkowe wobec szefa, czyli o udzielenie urlopu.
Potwierdza to wyrok Sądu Najwyższego z 11 kwietnia 2001 (I PKN 367/00). Zgodnie z nim roszczenie o udzielenie wypoczynku przedawnia się z upływem trzech lat od dnia, w którym stało się wymagalne (art. 291 § 1 k.p.).
Termin ten zaczyna biec bądź z końcem roku kalendarzowego, za który urlop przysługuje (art. 161 k.p.), bądź najpóźniej z końcem pierwszego kwartału roku następnego, jeżeli urlop przesunięto na ten rok z przyczyn leżących po stronie pracownika lub pracodawcy (art. 168 k.p.).
W rzeczywistości jednak niezwykle rzadko pracownik występuje na drogę sądową przeciwko aktualnemu pracodawcy. Co może zrobić ten, kto nie chce zrezygnować ze swoich uprawnień do zaległego urlopu?
Na podstawie art. 295 § 1 pkt 2 k.p. bieg przedawnienia przerywa się przez uznanie roszczenia. Będzie nim nawet jednostronne oświadczenie szefa, w którym stwierdzi, że za dany rok pracownikowi pozostało np. 15 niewykorzystanych dni urlopu. Po przerwaniu biegu przedawnienia liczy się ono na nowo.
Przykład
Pani Katarzyna od wielu lat pracuje w sklepie spożywczym. W 2008 r. nie wykorzystała 12 dni urlopu. Roszczenie o jego udzielenie przedawni się 1 kwietnia 2012. Jeżeli przed nadejściem tej daty szef potwierdzi przysługujące jej prawo, pracownica automatycznie zyska kolejne trzy lata (liczone od daty wystawienia oświadczenia) na wybranie zaległości.
A może ugoda...
Nie każdy przełożony będzie skory wydać taki dokument. Jeśli dla pracownika złożenie pozwu przeciwko obecnemu pracodawcy jest obarczone sporym ryzykiem rychłego rozstania pod byle pretekstem, to pośrednie rozwiązanie polega na wezwaniu do ugody.
Złożony w sądzie wniosek w tej sprawie również przerwie bieg przedawnienia i zacznie ono biec od początku.
Ponadto, co chyba najważniejsze, taki wniosek nie powinien wywoływać takich samych skojarzeń u pracodawcy jak pozew. Niewykluczone, że strony na posiedzeniu sądowym zawrą ugodę, która będzie miała moc wyroku sądowego.
...lub dobra wola
W gorszej sytuacji są ci, którzy nie wykorzystali przysługującego urlopu, a dodatkowo przedawniły się już ich roszczenia. Pozostaje im liczyć na dobrą wolę pracodawcy. Na mocy art. 292 k.p. roszczenia przedawnionego nie można dochodzić, chyba że ten, przeciwko komu ono przysługuje, zrzeka się korzystania z przedawnienia.
Szef może złożyć takie oświadczenie i dopiero wtedy przed podwładnym otworzy się możliwość uzyskania dodatkowych wolnych dni bądź ekwiwalentu. Należy jeszcze pamiętać, że zrzeczenie dokonane przed upływem przedawnienia jest nieważne.
Brzmienie tego przepisu budzi poważne wątpliwości. Odnoszą się one do tego, czy w sprawach z zakresu prawa pracy sąd z urzędu bada terminy przedawnienia, czy uczyni to dopiero w związku z zarzutem podniesionym przez stronę procesu.
Mimo niejasności spowodowanych głównie niefortunnym sformułowaniem przepisu, a zwłaszcza zwrotem „roszczenia nie można dochodzić”, przyjmuje się, że do skorzystania z instytucji przedawnienia konieczny jest zarzut.
Innymi słowy sąd nie powinien w tym zakresie wyręczać strony. Takie stanowisko wynika również z uchwały SN z 10 maja 2000 (III ZP 13/00), w której wyjaśnił, że w sprawach o roszczenia ze stosunku pracy sąd nie uwzględnia z urzędu upływu terminu przedawnienia.
Dziewięć miesięcy na wykorzystanie zaległości
16 września Sejm znowelizował kodeks pracy (art. 1 ustawy z 16 września 2011 o redukcji niektórych obowiązków obywateli i przedsiębiorców, podpisanej przez prezydenta 10 października) i od przyszłego roku czas na wykorzystanie wakacyjnej zaległości z poprzedniego roku wydłuży się do końca września kolejnego roku.
Firmy będą mieć aż dziewięć miesięcy (zamiast obecnych trzech) na udzielenie zaległości, a pracownicy skorzystają z urlopu w najbardziej pożądanym okresie, czyli wiosną i latem kolejnego roku. Wpłynie to także na przesunięcie okresu przedawnienia.
Autor jest adwokatem, współpracuje z kancelarią prawniczą radcy prawnego C.L. Jezierski sp.j. w Warszawie
Czytaj również:
Zobacz serwis: