– Firmy posiadające floty wybierają marki i wersje samochodów przede wszystkim na podstawie wysokości miesięcznej raty lub szerzej – przewidywanego całkowitego kosztu użytkowania (z ang. TCO). Liczy się też funkcjonalność auta oraz wizerunek danego modelu – uważa Ireneusz Tymiński z KBC Autolease Polska. – Natomiast samochody ekologiczne, nie licząc wysoko ocenianych nowoczesnych diesli, są w polskich flotach wyjątkiem. Na ogół firmy użytkują pojedyncze sztuki w celach wizerunkowych. Najwyższy czas na zmianę tych postaw.
Klienci argumentują, że ekologiczne auta są droższe, co powoduje wzrost raty miesięcznej i TCO. Z drugiej strony system podatkowy nie zmusza do ich zakupu.
– Nasze firmy zobowiązane są do odprowadzania opłaty środowiskowej do urzędu marszałkowskiego. Zależy ona od ilości i rodzaju spalanego paliwa oraz stawki ustalanej przez Ministerstwo Środowiska. W praktyce wiele firm nie odprowadza tego podatku, choć próg ustawowy przekracza każda większa flota – twierdzi Krzysztof Dzietczenia, dyrektor finansowy KBC Autolease Polska.
Na Zachodzie podatki proekologiczne sięgają od kilku do nawet 20 – 30 proc. TCO w przypadku samochodów z dużymi silnikami niespełniającymi norm. Tymczasem w Polsce wprowadzenie podatku uzależnionego od emisji CO2 do atmosfery jest wciąż w sferze rozważań.
Międzyresortowy Zespół ds. Wzrostu Konkurencyjności Przemysłu Motoryzacyjnego proponuje, by nowy podatek zastąpił akcyzę. Zdaniem ekspertów rozwiązanie takie byłoby korzystne dla ochrony środowiska i sprzyjałoby odnowieniu parku firmowych pojazdów. Podatek taki promowałby samochody o niższej emisji gazów, zwykle o mniejszej pojemności silnika.
– Ważne jak zwykle będą rozwiązania szczegółowe, a więc ustalenie wysokości podatku i sposobu jego naliczania. Wprowadzeniu nowego obciążenia powinno towarzyszyć długo wyczekiwane pełne odliczenie VAT od samochodów firmowych – przekonuje Ireneusz Tymiński.
Niedawno Masterlease jako pierwsza firma w branży wprowadził do oferty auto niespalinowe – napędzany tylko na prąd Re-Volt. Takie samochody są jeszcze mało popularne w Polsce, więc budzą zainteresowanie przechodniów. Mogą zatem skutecznie reklamować produkty lub usługi firm wykorzystujących je w pracy. Zaletą elektrycznych pojazdów jest też niski koszt użytkowania i serwisowania.
Jak przewidują analitycy Frost & Sullivan, w 2015 r. po europejskich drogach będzie jeździć 250 mln samochodów napędzanych na prąd. Inne zagraniczne ośrodki (m.in. Spyder Automotive) dodają, że za dziesięć lat co czwarte auto zjeżdżające z taśmy produkcyjnej będzie właśnie tego typu.