– To nie jest normalna sytuacja – komentuje Mirosław Marek, były prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, obecnie wiceprezes firmy doradczej DGA. – Brak umowy zwykle oznacza, że te projekty nie są realizowane, a więc pieniądze nie pracują w gospodarce. Nie mówiąc już o tym, że Bruksela nie refunduje wtedy wydatków. Szkoda nie wykorzystywać tych dotacji – dodaje.
Na koniec grudnia ub.r. wartość podpisanych umów o dotacje z Unii wyniosła już prawie 73 mld zł, czyli ok. 27 proc. całej puli pomocy na lata 2007 – 2013. Jednak w kilku działaniach wartość zwartych kontraktów wynosi raptem ułamek procentu. W sumie – jak wynika z analizy „Rz” – odłogiem leży unijne wsparcie warte ok. 40 mld zł. Większość pieniędzy przeznaczonych jest na wielkie projekty infrastrukturalne – kolejowe, dotyczące komunikacji miejskiej w metropoliach czy bezpieczeństwa energetycznego kraju (to część programu „Infrastruktura i środowisko”). Od ponad dwóch lat znajdują się one na liście inwestycji, które mają uzyskać dotacje w trybie pozakonkursowym, ale umów wciąż brak.
– Przed podpisaniem umowy o dofinansowanie projekt musi być bardzo dobrze przygotowany od strony formalnej i merytorycznej oraz posiadać akceptację Komisji Europejskiej w zakresie pomocy publicznej – wyjaśnia Maria Migdał, dyrektor z Instytutu Nafty i Gazu zajmującego się wdrażaniem części działań z zakresu bezpieczeństwa energetycznego. Jeśli do tego dodać bardziej restrykcyjne przepisy środowiskowe, bardzo wydłuża się proces samego przygotowania inwestycji.
Podobnie jest z przedsięwzięciami kolejowymi. – Zauważyliśmy ten problem jeszcze w ubiegłym roku. Powołaliśmy m.in. specjalny zespół przy Kancelarii Premiera i w tym roku oczekujemy przyspieszenia – mówi „Rz” Adam Ździebło, wiceminister rozwoju regionalnego. – Jeden wniosek o dotację kolejową już wysłaliśmy do akceptacji Brukseli. Obecnie pracujemy nad kolejnymi ośmioma – podkreśla. Monitoring i prawie ręczne sterowanie przyniosło w ubiegłym roku odblokowanie kilku projektów drogowych.
– Brak umów na duże inwestycje pokazuje, że były one po prostu nieprzygotowane. Ucieszyliśmy się, że dostaliśmy unijne pieniądze i osiedliśmy na laurach – komentuje za to Artur Bartoszewicz, ekspert PKPP Lewiatan.
Problem braku umów dotyczy też kilku działań z programu „Innowacyjna gospodarka”. Dwa z nich to dotacje dla firm (więcej w ramce powyżej), pozostałe zaś to ok. 330 mln zł z UE na promocję gospodarczą Polski. To jeden projekt, który ma realizować resort gospodarki. Taka promocja przydałaby się właśnie teraz, w okresie spowolnienia gospodarczego. Resort tłumaczy jednak, że obecnie trwają uzgodnienia z Brukselą, czy taki projekt trzeba notyfikować w Komisji Europejskiej.
[ramka][b]CHĘTNYCH BRAK[/b]
Tylko czterech przedsiębiorców skusiło się na dotacje w ramach kredytu technologicznego. Podpisali umowy o wartości ok. 7 mln zł, co daje 0,41 proc. wykorzystania puli na lata 2007 – 2013. Zdaniem ekspertów firmy czekają na zmianę przepisów, dzięki której pomoc stanie się dla nich korzystniejsza. Resort gospodarki informuje, że nowelizacja oczekuje na stanowisko Ministerstwa Finansów i nie wiadomo, kiedy wejdzie w życie. [/ramka]
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki
[mail=a.cieslak@rp.pl]a.cieslak@rp.pl[/mail]