– Takie wyniki są ogromnym zaskoczeniem – komentuje Jerzy Kwieciński, ekspert BCC do spraw funduszy UE. – Wydawało się, że Wielkopolska ma najlepszy potencjał, by czerpać z unijnych funduszy dużo więcej – dodaje.
Ministerstwo Rozwoju Regionalnego przygotowało zestawienie, jak wygląda podział pomocy na lata 2007 – 2013 według województw. Pod uwagę wzięte zostały zarówno programy wojewódzkie przypisane do konkretnego regionu, a także większość programów krajowych – Innowacyjna gospodarka, Infrastruktura i środowisko oraz Rozwój Polski Wschodniej (pominięty został Kapitał Ludzki). O granty z tych źródeł mogą się starać firmy, samorządy i uczelnie wyższe oraz inne instytucje. Im więcej ich projektów zostało zakwalifikowanych do wsparcia, tym większa skuteczność w pozyskiwaniu pomocy i wykorzystaniu szansy rozwojowej dla całego województwa.
Pod względem wartości nominalnych najlepsze okazuje się Mazowsze. Do końca pierwszego półrocza wartość wniosków wyniosła tam 8,5 mld zł, czyli 16 proc. puli wykorzystanej w całym kraju. Z samego programu Innowacyjna gospodarka przedsiębiorstwa czy uczelnie mają dostać 3,7 mld zł (23 proc.). Takie wyniki nikogo nie dziwią, Mazowsze jest największym i najbogatszym regionem w Polsce, z największym potencjałem naukowym i innowacyjnym. Zgodnie z tą regułą kolejne miejsca przypadły województwu śląskiemu (5,7 mld zł ogółem), dolnośląskiemu (4,3 mld zł) i pomorskiemu (4,2 mld zł).
Zupełnie inaczej sytuacja przedstawia się po przeliczeniu wartości grantów na jednego mieszkańca. Tu niekwestionowanym i nieoczekiwanym liderem okazało się województwo lubuskie. Na jednego mieszkańca przypada w nim aż 3,1 tys. zł unijnej pomocy. Drugie w zestawieniu woj. opolskie to tylko 1,9 tys. zł per capita.
Co ciekawe, w woj. lubuskim najwięcej pieniędzy udało się pozyskać na projekty transportowe. – Projekty z tego zakresu były naszym oczkiem w głowie, dlatego są bardzo dobrze przygotowane i szybko realizowane – wyjaśnia Elżbieta Polak, wicemarszałek województwa lubuskiego. – Poza tym jeszcze w ubiegłym roku wdrożyliśmy plan przyspieszenia, np. uprościliśmy procedury, skróciliśmy terminy oceny – mówi.
[wyimek][srodtytul]270 mld zł[/srodtytul] wynosi pomoc Unii Europejskiej dla Polski na lata 2007 – 2013[/wyimek]
Jóźef Sebesta, marszałek województwa opolskiego, dodaje zaś, że liczy się także kontakt z beneficjantami. – Oni wiedzą, na co mogą liczyć, a my możemy pomagać i wskazywać, że jeśli np. brakuje pieniędzy z regionalnego programu, warto sięgnąć po inne źródła – mówi „Rz” Sebesta.
Na drugim końcu zestawienia z najmniejszą wartością zdobytych dotacji znalazła się Wielkopolska – 681 zł wartości zatwierdzonych wniosków na mieszkańca. Wicemarszałek Leszek Wojtasiak nie chce szczegółowo komentować tych wyników. – Jako duże i dobrze rozwinięte województwo nie zawsze jesteśmy dopieszczani przez władze centralne. Jestem pewien, że za kilka miesięcy te wyniki będą wyglądać inaczej – mówi.
O zmianie pozycji swojego regionu przeświadczony jest również Władysław Husejko, marszałek zachodniopomorskiego (w zestawieniu czwarte miejsce od końca). – W przypadku programu regionalnego wstrzymywaliśmy wszystkie konkursy na kilka miesięcy, dopóki nie wyjaśniła się sytuacja z prawem środowiskowym – przypomina. – Ale to już za nami, mam nadzieję, że tak jak przy funduszach na lata 2004 – 2006, tak i teraz, okażemy się najbardziej skuteczni w ich pozyskiwaniu – dodaje Husejko.
[ramka][srodtytul]Opinie[/srodtytul]
[b]Krzysztof Hetman[/b] | [i]wiceminister rozwoju regionalnego[/i]
Pod względem wykorzystania funduszy unijnych na lata 2007 – 2013 przez poszczególne regiony sytuacja jest bardzo dynamiczna. To województwo, które jest dziś liderem, w przyszłym roku może się stać maruderem. Dlatego z oceną, kto okaże się najsprawniejszy w czerpaniu pomocy z UE, a kto nie wykorzysta szansy, poczekałbym, aż wszystkie pieniądze zostaną podzielone. Na razie duże różnice w poziomie wykorzystania wsparcia wynikają z zaawansowania w przygotowaniu inwestycji. Od początku zwracaliśmy uwagę, że część projektów to jedynie pomysły.
[b]Grażyna Gęsicka[/b] | [i]poseł PiS, była minister rozwoju regionalnego[/i]
Pomoc unijna ma dwa główne źródła – programy krajowe i regionalne. W tym pierwszym skuteczność pozyskiwania funduszy zależy głównie od aktywności uprawnionych podmiotów i jakości ich pomysłów. W drugim przypadku wiele zależy od przygotowania się instytucji, które dzielą granty. Im szybciej zarząd województwa uporał się z kwestiami organizacyjnymi – ustalił sprawny system naboru wniosków, ich oceny czy wypłaty pieniędzy dla beneficjentów – tym szybciej może zbierać bonusy w postaci wysokiego poziomu wykorzystania pomocy w regionie.[/ramka]
[ramka][srodtytul]Program dopiero nabrał tempa[/srodtytul]
Jednym z oczekiwanych efektów pomocy z UE jest zmniejszenie wciąż pogłębiających się różnic w rozwoju regionów. Jeśli jednak najbiedniejsze województwa (lubelskie, podlaskie, podkarpackie, świętokrzyskie i warmińsko-mazurskie) nie będą do siebie ściągać zdecydowanie więcej dotacji niż inne regiony, ten cel nie zostanie osiągnięty. Na razie trudno mówić o sukcesie. Lubelskie plasuje się na końcu zestawień w skuteczności pozyskiwania unijnych funduszy, reszta też wypada średnio. To tym bardziej niepokojące, że tych pięć województw ma do dyspozycji oddzielny program – „Rozwój Polski Wschodniej”, z budżetem 2,8 mld euro. Resort rozwoju tłumaczy, że program był słabo przygotowany i tak naprawdę nabrał tempa dopiero w drugiej połowie roku. [/ramka]
[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki [mail=a.cieslak@rp.pl]a.cieslak@rp.pl[/mail][/i]