Nierzetelnie działający doradcy finansowi psują reputację całego rynku. Nie ma ponadto specjalnych instrumentów prawnych, które mogłyby wykluczyć ich z zawodu. Dlatego pojawiają się pomysły wprowadzenia licencji.
Krzysztof Barembruch, prezes Związku Firm Doradztwa Finansowego, wskazuje, że jednym z celów związku jest aktywny udział w jego uregulowaniu.
– Jednoznacznie popieramy wprowadzenie systemu weryfikacji wiedzy i umiejętności doradców. Do rozważenia jest zarówno jednostopniowy egzamin, jak i np. formuła wprowadzenia kilkustopniowych egzaminów, z których tylko ostatni wiązałby się z uzyskaniem licencji – dodaje Barembruch. Arkadiusz Rembowski, dyrektor ds. rozwoju produktów finansowych Money Expert, też przychylnie podchodzi do tej kwestii. Podkreśla jednak, że sprawa egzaminów, ich zakresu, stopnia trudności musi być dobrze przemyślana.
– Licencje sprawiają, że na rynku nie ma osób przypadkowych – wskazuje Adam Ruciński, członek zarządu Związku Maklerów i Doradców. Tak się stało np. na rynku doradców inwestycyjnych, na którym obowiązują wypracowane standardy i kodeks etyki. Wprowadzenie podobnych rozwiązań na rynku doradców finansowych byłoby z pożytkiem i dla nich, i dla konsumentów – podkreśla Ruciński.
Nie wszyscy jednak podzielają ten entuzjazm.
– Rynek doradców finansowych jest dość młody i jego pośpieszne uregulowanie mogłoby przynieść więcej szkód niż pożytku – wskazuje Artur Kluczny, zastępca przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego. – Jesteśmy oczywiście otwarci na propozycje wychodzące ze środowiska doradców, ale musimy myśleć o konkurencyjności całego rynku, o ryzyku stłumienia jego rozwoju – mówi Kluczny. I dodaje, że wprowadzenie egzaminów, licencji i nadzoru wiąże się z kosztami. Istnieje ryzyko, że zostałyby przerzucone na klientów.
W tej chwili klienci mają szeroki wybór i mogą się kierować własnym doświadczeniem. W każdej chwili mogą zmienić doradcę, jeżeli będą niezadowoleni z jego usług. Natomiast w razie oszustwa ze strony nielicencjonowanego doradcy pozostaje zgłoszenie tego faktu organom ścigania.
Tymczasem z roku na rok rośnie liczba skarg na osoby zajmujące się pośrednictwem na rynku finansowym, kierowanych do Komisji Nadzoru Finansowego. W 2007 r. odnotowano ich ponad 2,4 tys., a już w pierwszym kwartale tego roku było ich ponad 1,3 tys.
W przypadku rynku kapitałowego dotyczyły one m.in.: świadczenia usług przez Internet, błędnej realizacji zleceń oraz złej jakości świadczonych usług. Jednak KNF przyjmuje tylko skargi dotyczące działalności licencjonowanej.
Tak jest m.in. na rynku maklerów, papierów wartościowych i doradców inwestycyjnych. Ustawa o obrocie instrumentami finansowymi zastrzega te nazwy dla osób, które zdały stosowny egzamin i uzyskały wpis na odpowiednią listę.
Doradcą finansowym może zostać każdy, a cały rynek takich usług pozostaje poza nadzorem.
Wprowadzenie licencji dla doradców finansowych należałoby ocenić pozytywnie przy założeniu, że stanowić je będą jednolite i jasno ustalone reguły wykonywania tego zawodu, a nadzór nad ich przestrzeganiem będzie sprawny i skuteczny. Z pewnością klienci to docenią, bo teraz niejednokrotnie trudno wybrać im właściwego doradcę, ich kwalifikacje są bowiem bardzo zróżnicowane (rzecz jasna trudność jest pozorna, zażądanie przedłożenia dokumentów potwierdzających kwalifikacje i doświadczenia ją usuwają). Jak się jednak wydaje, wzrastająca liczba doradców finansowych oraz ich znaczenie na rynku sprawiają, że wprowadzenie systemu nadzoru jest nieuniknione.