Zapłacimy ją też wtedy, gdy do nocnej pracy zaangażujemy młodocianego lub niepełnosprawnego. Obsługa imprez kulturalnych wiąże się z tym, że kadra techniczna pracuje w nocy. Często też jeździ z miejsca na miejsce, mając mobilne miejsce pracy.

Oprócz normalnego wynagrodzenia za godzinę pracy w porze nocnej płacimy 20 proc. stawki godzinowej wynikającej z minimalnego wynagrodzenia. Wynika tak art. 151

8

kodeksu pracy. By go ustalić, dzielimy minimalną pensję przez liczbę godzin przypadających do przepracowania w danym miesiącu, a wynik mnożymy przez 20 proc. Tak wynika z

rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 29 maja 1996 r. w sprawie sposobu ustalania wynagrodzenia w okresie niewykonywania pracy oraz wynagrodzenia stanowiącego podstawę obliczania odszkodowań, odpraw, dodatków wyrównawczych do wynagrodzenia oraz innych należności przewidzianych w kodeksie pracy (DzU nr 62, poz. 289)

. Istnieją wątpliwości, co się kryje pod pojęciem „liczba godzin przypadających do przepracowania w danym miesiącu”, czy godziny robocze określone w harmonogramie, czy kodeksowy wymiar. Chodzi o wymiar, a dla przykładu dodatek nocny w czerwcu wynosi 1,34 zł. Ustalamy go, dzieląc 1126 zł minimalnego wynagrodzenia przez 168 godzin wymiaru w tym miesiącu i mnożąc wynik przez 20 proc. Nie ma znaczenia to, że w firmie obowiązuje trzymiesięczny okres rozliczeniowy. Mimo że wymiar dla czteromiesięcznego okresu rozliczeniowego (od 1 maja do 31 sierpnia br.) wynosi 664 godziny, to i tak minimalne wynagrodzenie dzielimy przez wymiar miesięczny.

Organizowanie imprez kulturalnych wiąże się też z tym, że zatrudnieni mają ruchome miejsce pracy. W jednym tygodniu rozstawiają nagłośnienie w Gdańsku lub Sopocie, a w drugim np. w Zakopanem albo Mrągowie. Może być tak, że na miejsce wykonywania pracy są dowożeni codziennie albo jadą tam przykładowo w piątek rano i wracają wieczorem w niedzielę. – Czy za taki dojazd trzeba płacić? – pytają przedsiębiorcy.

To zależy od tego, jak określimy w ich umowach o pracę miejsce jej wykonywania. Główny Inspektorat Pracy (patrz pismo GNP-152/3024560-274/07/PE) odróżnia je bowiem od miejsca pracy. Jeżeli technik do spraw wizualizacji ma wykonywać pracę na terenie województwa mazowieckiego, to dojazd do Płocka czy Ciechanowa będzie bezpłatny. Dopiero każdy wyjazd poza ten obszar stanowi podróż służbową. Czas pracy to – zgodnie z art. 128 § 1 kodeksu pracy – pozostawanie do dyspozycji pracodawcy w zakładzie pracy lub w innym miejscu wyznaczonym do jej wykonywania. Podstawową cechą tego pojęcia nie jest zatem wykonywanie służbowych obowiązków, ale przebywanie w miejscu pracy lub innym wyznaczonym przez przełożonego oraz w gotowości do rozpoczęcia pracy. Za tym że czas dojazdu nie jest czasem pracy, przemawiają też wynikające z harmonogramu godziny pracy. Zdaniem Sądu Najwyższego jeżeli pracownik miał obowiązek zgłoszenia gotowości do podjęcia pracy w siedzibie firmy, to należy przyjąć, że rozpoczął ją właśnie w tym miejscu, mimo że faktycznie świadczy ją gdzie indziej. Wówczas dojazd do pracy traktujemy jako podróż służbową, a jej okres zaliczamy do czasu pracy – uznał SN w uchwale z 18 marca 1998 r. (III ZP 20/97). Jeżeli natomiast umowa określa inne miejsce świadczenia pracy, bez obowiązku zgłaszania się w siedzibie pracodawcy, to gotowość pracownika rozpoczyna się z chwilą dotarcia do niestałego miejsca pracy. Od tej chwili pozostaje on do dyspozycji szefa i rozpoczyna się czas pracy. Upominam, aby nie wpisywać w umowie o pracę, że miejscem pracy jest cała Polska. Inspektorzy pracy traktują to bowiem jako wykroczenie. Niektórzy pracodawcy uważają, że ciągłe podróżowanie związane z pracą uzasadnia pogląd, że dojazd do „niestałego miejsca pracy” jest czasem pracy.