Kobieta wracająca do pracy po przerwie na macierzyństwo często obawia się zwolnienia. Czy ma się jak przed nim uchronić? Furtką może tu być art. 186
1
kodeksu pracy, zgodnie z którym pracodawca nie ma prawa wypowiedzieć ani rozwiązać umowy o pracę od dnia złożenia wniosku o urlop wychowawczy aż do jego zakończenia.
Rozstanie z pracownikiem jest wówczas możliwe tylko w szczególnych wypadkach: w razie upadłości lub likwidacji pracodawcy, w razie tzw. zwolnienia dyscyplinarnego, a w większych firmach także z przyczyn niedotyczących pracownika w trybie ustawy o tzw. zwolnieniach grupowych (zgodnie z uchwałą Sądu Najwyższego z 15 lutego 2006 r., II PZP 13/05).
Pracownik ma złożyć wniosek o udzielenie urlopu wychowawczego na dwa tygodnie przed jego rozpoczęciem. Mówi o tym § 1 rozporządzenia z 16 grudnia 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków udzielania urlopu wychowawczego (DzU nr 230, poz. 2291). A jeśli złoży go wcześniej?
– Pracownik jest chroniony przed zwolnieniem od złożenia wniosku. To prawo podmiotowe wynikające z ustawy, którego nie może ograniczać rozporządzenie – uważa Piotr Wojciechowski, wicedyrektor Departamentu Prawnego w Głównym Inspektoracie Pracy.
Co to oznacza w praktyce? Kobiety, która dziś złoży wniosek o miesiąc urlopu wychowawczego np. w styczniu 2009 r., nie można by zwolnić przez rok.
Dla pracujących rodziców byłby to więc łatwy sposób na zapewnienie sobie nietykalności, nawet aż do czwartych urodzin pociechy.
– Trzeba uwzględnić, czy pracownik wykorzystuje swoje uprawnienia zgodnie z przeznaczeniem. Jeśli tak, to jest chroniony od chwili złożenia wniosku. Jeśli zaś nadużywa prawa, bo np. wnioskuje o wychowawczy dwa lata przed jego początkiem albo nawet miesiąc wcześniej, ale w celu zachowania posady, to nie jest chroniony. Z tym że w razie sporu to pracodawca musiałby dowieść, że podwładnemu chodziło o uniknięcie zwolnienia, a nie o opiekę nad dzieckiem. Udowodnienie tego jest praktycznie niemożliwe, więc odradzałbym pozbywanie się pracownika – zauważa adwokat Bartłomiej Raczkowski z Kancelarii Prawa Pracy.
Eksperci nie są jednak zgodni.
– Ochrona przed zwolnieniem łączy się tylko z dwutygodniowym terminem na złożenie wniosku o urlop wychowawczy.
Mimo że termin ten wynika z rozporządzenia, to nie wykracza ono poza granice upoważnienia ustawowego – uważa prof. Krzysztof Rączka z Uniwersytetu Warszawskiego.
Zgodnie z tą koncepcją pracownica będzie chroniona tylko dwa tygodnie przed terminem urlopu, nawet jeśli wniosek złoży dużo wcześniej. W naszym przykładzie – nie wolno by jej zwolnić od połowy grudnia 2008 r. do końca stycznia 2009 r.
Sprawa nie jest więc jednoznaczna. Kłopotów interpretacyjnych uniknie natomiast pracodawca, który odmówi przedwczesnego przyjęcia wniosku i przekona pracownika, żeby przyniósł go z zachowaniem terminu wynikającego z rozporządzenia.
To pracownik decyduje i wskazuje, ile potrzebuje urlopu wychowawczego
. Pracodawca jest związany wnioskiem pracownika. Najdłużej wychowawczy może trwać trzy lata, które można wykorzystać aż do ukończenia przez dziecko czwartego roku życia. Rodzic dziecka niepełnosprawnego, które wymaga jego osobistej opieki, ma prawo do dłuższego urlopu: dodatkowych trzech lat, które można wziąć aż do ukończenia przez dziecko 18 lat.
Kodeks pracy nie wskazuje jednak, jaki jest minimalny czas trwania takiego urlopu.
Określa, że urlopu macierzyńskiego udziela się w tygodniach, ale milczy w sprawie wychowawczego. Przeważa zdanie, że najkrócej może on trwać jeden dzień, podobnie jak urlop wypoczynkowy. Pojawiają się też inne opinie. – Najkrócej można wziąć urlop wychowawczy na miesiąc. Gdyby miał trwać jeden dzień, to byłby pozorny – twierdzi prof. Krzysztof Rączka.
Urlop wychowawczy można podzielić na maksymalnie cztery części.
Każdy wniosek pracownika to kolejna część urlopu. Przepisy również nie precyzują czasu ich trwania. Zasadniczo na urlopie wychowawczym może przebywać w danym momencie tylko jeden z rodziców. Jednocześnie mogą oni korzystać z niego maksymalnie przez trzy miesiące.
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: m.januszewska@rp.pl