Od 9 grudnia niektóre stawki wzrastają, inne nieco maleją. To, czy przewoźnik zapłaci za przewozy mniej czy więcej, zależy teraz przede wszystkim od tego, jak dobrze zaplanuje swoje podróże.

Dla składów pasażerskich kursujących po trasach krajowych stawki za dostęp do torów będą niższe, choć minimalnie. Ich pasażerowie nie muszą więc, przynajmniej z tego powodu, spodziewać się podwyżek cen biletów.

Niewielki wzrost stawek (średnio ok. 2,5 proc.) odczują przede wszystkim przewoźnicy towarów

. Nieco mocniej ci, którzy nie zrekompensują ich sobie w części, obniżając stawki dla przemieszczających się samodzielnie lokomotyw. Tanieją też o 30 proc. stawki za przewozy torami tirów i pociągów wiozących wyłącznie ładunki w kontenerach. Ma to zachęcić do przeniesienia na szyny pewnej części transportu drogowego.

Obecnie, gdy został uwolniony rynek przewozów kolejowych, blisko 40 firm wozi towary polskimi torami.

Najważniejsze zmiany wynikają z nowelizacji rozporządzenia w sprawie warunków dostępu i korzystania z infrastruktury kolejowej (DzU z 2006 r. nr 107, poz. 737 ze zm.). Dotyczą tzw. opłaty rezerwacyjnej. Chodzi o rezerwowanie torów na przejazdy pociągów. Do tej pory przewoźnik, który zrezygnował z przewozu (dotyczy to składów towarowych), płacił 25 proc. kwoty, jaką wyłożyłby za przejazd pociągu po tej trasie.

Teraz, im wcześniej zrezygnuje z rezerwacji, tym mniej zapłaci.

Jeżeli zrobi to nie później niż trzy miesiące przed datą rezerwacji, to zapłaci tylko 2 proc. kosztów przejazdu. Gdy zrobi to nie później niż na trzy dni (72 godziny) przed planowanym wyruszeniem pociągu, to zapłaci 20 proc. Jednak gdy zdarzy się to później, stawka wzrośnie do 50 proc. Jeżeli więc przewoźnik nie wykorzysta terminów i nie zgłosi tego odpowiednio wcześnie, to zapłaci dużo więcej niż do tej pory.

Stawki ustalają zarządzający torami (na ok. 90 proc. tras są to Polskie Linie Kolejowe, pozostałą częścią dysponuje siedem innych podmiotów), natomiast zatwierdza je Urząd Transportu Kolejowego.

Znaczący wzrost opłat za rezygnację z zamówionych tras ma zachęcać do tego, żeby przewoźnicy nie rezerwowali terminów przejazdów na zapas – tłumaczy Wiesław Jarosiewicz, prezes Urzędu Transportu Kolejowego. Wówczas z tras nie mogą bowiem korzystać ci, którym w danym momencie jest to rzeczywiście potrzebne.