Jednostronne skierowanie przez szefa na urlop nie jest bowiem prośbą ani propozycją. To polecenie służbowe, którego niewykonanie grozi pracownikowi karą porządkową.
Wymuszanie na pracownikach, aby wykorzystali urlop w terminie, który pasuje pracodawcy, nie należy do rzadkości. Tymczasem szef nie ma takich uprawnień. Choć ostatecznie to on decyduje, czy pracownik skorzysta z wypoczynku, to decyzję co do terminu wakacji strony powinny ze sobą uzgodnić.
Pracodawca może zmusić pracownika do urlopu tylko w dwóch przypadkach.
Czytaj także:
Co warto wiedzieć o urlopach w dobie pandemii
Urlop w dobie pandemii: najważniejsze pytania i odpowiedzi
Obniżenie wymiaru czasu pracy to mniej urlopu i ekwiwalentu
Wirus zabrał dopłaty na wakacje
Pierwszy dotyczy sytuacji, gdy pracownik jest na wypowiedzeniu. Szef może mu nakazać wykorzystanie urlopu tak za rok bieżący, jak i za lata wcześniejsze. Pracownik musi zastosować się do takiej decyzji (por. wyrok Sądu Najwyższego z 26 kwietnia 2011 r., sygn. II PK 302/11).
Drugi wyjątek dotyczy urlopu zaległego. Choć nie zgadza się z tym Państwowa Inspekcja Pracy (pismo GNP-110-4560-46/07/PE), to Sąd Najwyższy wskazuje, że szef może wysłać pracownika na zaległy urlop, nawet gdy ten nie wyraża na to zgody (np. wyrok z 24 stycznia 2006 r., sygn. I PK 124/05).
To uprawnienie sankcjonuje tarcza 4.0. Przewiduje, że w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii pracodawca może udzielić pracownikowi, w terminie przez siebie wskazanym, bez uzyskania zgody pracownika oraz z pominięciem planu urlopów, urlopu wypoczynkowego niewykorzystanego przez pracownika w poprzednich latach kalendarzowych. Mowa tu jednak o maksymalnie 30 dniach urlopu.