O wadliwej i mało efektywnej organizacji pracy sądów można by pewnie, zbierając jedynie publikowane na łamach „Rzeczpospolitej" felietony z ostatnich kilku lat, napisać książkę. Szkoda tylko, że sądownictwo nie może doczekać się prawdziwych, a nie tylko papierowo-kadrowych zmian. Jedną z największych bolączek w sądach jest z pewnością ich nierównomierne obciążenie.
Równomierne obciążenie tylko na papierze
Zasadnicze zręby przepisów o właściwości sądów były tworzone całe dekady temu. Od tego czasu nastąpił dynamiczny rozwój gospodarczy i społeczny. Zmieniły się kategorie spraw, zmieniły się również standardy postępowania.
Jedno jednak pozostaje niezmienne. To gwarancja rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki (art. 45 ust. 1 Konstytucji RP). Jest ona fundamentalna dla każdego, kto trafi przed oblicze sądu lub domaga się sprawiedliwości. Wyrok uzyskany po latach może być nieegzekwowalny lub prawa nim urzeczywistnione jedynie iluzoryczne. Dlatego sprawy sądowe powinny być rozpatrywane wedle kolejności wpływu. Niedopuszczalne jest priorytetowe ich załatwienie poza kolejnością. Jedynie ściśle określone sprawy pilne mogą być uprzywilejowane.
Czytaj więcej
Podsądni nie powinni być królikami doświadczalnymi wprowadzanej do sądów cyfryzacji. Nie ma to ni...
Pół wieku temu rozłożenie obciążenia sądowego było jednak zupełnie inne. Zasadniczą kwestią było zapewnienie równomiernego dostępu do sądów ze względu na odległości miejsca zamieszkania czy siedzibę stron, trudności komunikacyjne, dojazdy świadków etc. Współcześnie odległości nie odgrywają już takiej roli, gdyż zmieniły się czasy i nastąpił dynamiczny rozwój infrastruktury kolejowo- transportowej. Co więcej, już nikogo specjalnie nie dziwi, że np. pełnomocnik przyleciał do sądu, korzystając np. z tanich linii lotniczych.
Niemniej pojawiły się inne problemy związane z nierównomiernym obciążeniem sądów sprawami. Rozwój dużych aglomeracji miejskich spowodował, że wokół tych miejskich sądów zaczęły się skupiać sprawy większości mieszkańców, a przede wszystkim przedsiębiorców. Dynamiczny rozwój przechodzą przez ostatnie dziesięć lat sądy gospodarcze, które w istocie mogłyby tworzyć odrębny wyspecjalizowany pion sądownictwa oderwanego od sądów powszechnych.
Półka kontra szafa
Mimo zasadniczych zmian w proporcji obciążeń sądowych ustawodawca pozostawiał przez lata w zasadzie w niezmienionym kształcie przepisy o właściwości sądów. W rezultacie w dużych sądach zaczęły narastać zaległości.
Jedynie wtajemniczeni w arkana sądowe wiedzą doskonale, że terminy, takie jak szafa, wózek, walizka, to podstawowe wyposażenie biura sędziego, jeśli w ogóle o biurze w takim sensie można mówić. Zamiast przestronnego biura sędziego mamy coraz częściej do czynienia z wieloformatowymi szafami wypełnionymi po brzegi aktami i wciśniętym w rogu pokoju biurkiem.
Inaczej rzecz wygląda jednak na „prowincji". Zamiast dziesięciu szaf sędziemu wystarczy zaledwie półka. Opis ten ma na celu obrazową charakterystykę nie tyle wyposażenia pokoju sędziego, ile raczej obciążenia pracą. W jednych sądach miarą obciążenia sędziego jest półka, w innych bywa, że i kilkanaście szaf.
Tego typu zróżnicowanie być może mogłoby być jeszcze uzasadnione wyborem sędziego czy choćby rekompensatą w postaci jakiegoś specjalnego dodatku. Niestety, sędziowie najbardziej obciążonych sądów nigdy nie doczekali się żadnych wyrównań ani dodatków. Wykonują, statystycznie rzecz biorąc, znacznie więcej pracy, a otrzymują takie samo wynagrodzenie. Niestety, te dysproporcje odnoszą się również do całej administracji biurowej, sekretarzy sądowych i pracowników sądowych. Nowo przydzielanych stanowisk sędziowskich jest wciąż za mało dla narastającej z roku na rok liczby spraw. Warunki pracy stają się również coraz gorsze, gdyż w starych budynkach nie przybywa też miejsc pracy.
Porażka Gowina
Problem ten próbowano niefortunnie rozwiązać poprzez likwidację małych sądów. Niestety, z reformy tej szybko się wycofano ze względu na duży opór społeczny przeciwko likwidacji sądów. Samo również środowisko sędziowskie jest bardzo powściągliwe, jeśli chodzi o tego typu zmiany, o czym świadczy choćby fakt, że problem ten przez lata nie jest rozwiązany. Obecnie proponuje się dalsze zmiany, w tym sądy pokoju, czy spłaszczenie sądów, a więc zmiany ustrojowe, tak jakby likwidacja określonych sądów czy dodanie nowych sądów miały jakikolwiek wpływ na równomierne obciążenie...
W obliczu cyfrowej rewolucji
Zmiany ustrojowe i przetasowania kadrowe nie wpłyną na usprawnienie pracy sądów. Potrzebne są natomiast zmiany, które nie tyle sędziów przesuną do innych sądów, ile równomiernie rozłożą sprawy pomiędzy wszystkie sądy w Polsce. Jak to osiągnąć?
Odpowiedź może brzmieć nieco enigmatycznie. Może być nią odpowiednio zastosowany system przydziału spraw sądom w całej Polsce. Oczywiście są sprawy, które wciąż z uwagi na rodzaj (np. rodzinne, karne) będą musiały być powiązane z danym sądem miejscowym. Niemniej w sferze choćby sądownictwa gospodarczego przeżywamy dziś prawdziwą rewolucję cyfrową. Rozprawy odbywają się zdalnie, coraz więcej postępowań ma elektroniczny charakter. Nie ma więc przeszkód, aby w wybranych kategoriach odstąpić od dotychczasowych reguł podziału właściwości miejscowej.
Sprawy powinny być równomiernie przydzielane do wyspecjalizowanych wydziałów różnych sądów w Polsce. Strona oczywiście mogłaby wnieść sprawę do dowolnego sądu, który ustalałby poprzez narzędzie informatyczne właściwy według kolejności wpływu sąd, do którego przekazywane byłyby akta.
Gwarancje stron
Dostęp do sądu w sensie dostępu do jego budynku odgrywa dziś w wielu kategoriach spraw zupełnie inną rolę niż 50 lat temu. Trzeba sobie postawić pytanie, czy sąd to miejsce, czyli budynek, czy sąd to jednak rodzaj usługi. Gwarancje procesowe stron można zapewnić poprzez udział w zdalnych rozprawach. Dla stron nie ma już dziś różnicy, czy sprawa odbywa się w Warszawie czy Szczecinie, albowiem rozprawy są zdalne.
Dostęp do akt można również zapewnić poprzez międzysądowe wypożyczalnie akt, a także doręczenia elektroniczne. Oczywiście, pewnie nie we wszystkich kategoriach spraw uda się wdrożyć tego rodzaju rozwiązania, trzeba bowiem mieć na uwadze gwarancje faktycznego, a nie jedynie iluzorycznego dostępu do sądów. Niemniej może być to szansa na likwidację tak bardzo niesprawiedliwej milczącej akceptacji dla nierównomiernego obciążenia pracą sądów w Polsce.
Korzyści dla obywatela
Dziś trudno wytłumaczyć stronie, dlaczego w dużym sądzie będzie musiała czekać około rok na rozprawę czy około dwóch lat na rozprawę apelacyjną. W wielu sprawach, w których właściwość sądu jest określona w sposób niezależny od wyboru stron, choćby powód nie ma żadnej możliwości przyspieszenia rozpatrzenia jego sprawy. Tymczasem prawo do sądu jest jednakowe dla wszystkich. Gwarancja rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki powinna być zapewniona bez względu na różnice regionalne czy miejscowe. Nie ma dziś racjonalnego uzasadnienia dla utrzymywania dysproporcji w obciążeniu poszczególnych sądów, szczególnie w tych kategoriach spraw, które mogą być rozstrzygane na posiedzeniu niejawnym lub dzięki zdalnej rozprawie.