Jeden z prominentnych polityków wyjaśniał ostatnio różnicę pomiędzy planowanymi polskimi sądami pokoju a sądami anglosaskimi, odwołując się do różnicy między koniem i mułem. Osobliwe dość porównanie, szczególnie biorąc pod uwagę, że chodzi przecież nie o siłę pociągową, lecz o zawód, który powinien być koroną zawodów prawniczych w Polsce.
Mimo więc całej sympatii i szacunku dla cenionych w Polsce zwierząt jak koń i muł takie porównanie to jednak niedźwiedzia przysługa dla autorów projektowanych zmian. Pokazuje ono sposób politycznego myślenia o sądach i odpowiedzialnej przecież pracy. A w sądach – warto przecież przypomnieć – rozstrzyga się sprawy najważniejszego kalibru, dotyczące życia, wolności, majątku czy praw człowieka.