Sama już treść kodeksowa powinna być zastanawiająca – strona poucza i napomina sąd!!! Czy to zostało przemyślane praktycznie i ustrojowo? Czy aby autor przepisu wiedział i rozumiał wszelkie skutki, jakie wywołał? A przecież tak to zostało zapisane w kodeksie postępowania cywilnego:

Art. 162. § 1. Strona powinna zwrócić uwagę sądu na uchybienie przepisom postępowania, wnosząc o wpisanie zastrzeżenia do protokołu. Zastrzeżenie można zgłosić najpóźniej na kolejnym posiedzeniu.

Ustawodawca wymusza – aby mieć prawo do apelacji, trzeba wnieść zastrzeżenie do protokołu

Intencje były zrozumiałe i uzasadnione: żeby ograniczyć wnoszenie apelacji osadzonych na twierdzeniach o brakujących dowodach, chociaż do braków tych doszło z winy strony, która nie wnosiła o nie lub nie sprzeciwiała się ich pominięciu. Kodeks nawiązuje w ten sposób do przepisów o możliwej treści apelacji i zarzutach apelacyjnych, które odnoszą się do faktów nieustalonych w pierwszej instancji, w sposób następujący:

Czytaj więcej

Zastrzeżenie do protokołu - czym jest i jak stosować

Art. 368. § 1. Apelacja powinna czynić zadość wymaganiom przewidzianym dla pisma procesowego, a ponadto zawierać: (…) zwięzłe przedstawienie zarzutów; (…) § 1/ 1. W zarzutach co do podstawy faktycznej rozstrzygnięcia należy wskazać (…) istotne dla rozstrzygnięcia fakty nieustalone przez sąd pierwszej instancji. § 1/ 2. Powołując nowe fakty lub dowody, należy uprawdopodobnić, że ich powołanie w postępowaniu przed sądem pierwszej instancji nie było możliwe albo potrzeba ich powołania wynikła później.

W tym miejscu należy ponownie przywołać art. 162 k.p.c. w dalszej jego części, aby uzyskać obraz całej sytuacji prawnej i procesowej, odnoszący się do wykreowanego w ten sposób sporu o zasadność oddalenia wniosków dowodowych:

Art. 162 § 2. Stronie zastępowanej przez adwokata, radcę prawnego, rzecznika patentowego lub Prokuratorię Generalną Rzeczypospolitej Polskiej, która zastrzeżenia nie zgłosiła, nie przysługuje prawo powoływania się na to uchybienie w dalszym toku postępowania.

Wydawać by się mogło, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, skoro odpowiednie przepisy wzajemnie się uzupełniają, a legislator ułożył je w jedną całość, pięknie opisaną w jakimś komentarzu (czasami tym samym piórem).

Tak jednak nie jest, ponieważ trudno zaakceptować ustrojowy zamęt wywołany odwróceniem hierarchii obowiązującej przed sądami. Przed sądem tylko strony są sobie równe, ale sąd z definicji musi być nad nimi nadrzędny. Równość między sądem a stronami mogła zostać zaprowadzona tylko w drodze wyjątku, w ściśle określonym celu, wyraźnym zapisem ustawowym.

W kodeksie postępowania cywilnego taka sytuacja ma miejsce wyjątkowo i w ograniczonym zakresie, kiedy sędzia prowadzi posiedzenie przygotowawcze mające za cel i zadanie przygotować plan rozprawy (art. 2051 – 20512). Wówczas przebieg posiedzenia jest odformalizowany, co nie zwalnia sędziego z obowiązku prowadzenia posiedzenia, sporządzenia protokołu i planu rozprawy.

Jest to jeden z wielu powodów, dla których sąd musi więc pozostawać nad stronami nadrzędny. Nie stanowi to żadnego zagrożenia, ponieważ wszyscy podlegają temu samem prawu. Kiedy strona nie zgadza się z decyzjami sądu – właściwe przepisy mogą zezwalać na ich zaskarżenie. Wówczas decyzje podejmie podmiot odwoławczy, oczywiście niezależny od stron tego quasi-sporu, ponieważ pozostaje nad nimi w relacji nadrzędności. Kardynalna zasada ustrojowa sądów opiera się więc na tym, że wszelkie możliwe spory rozstrzygane są zawsze szczebel wyżej lub wcale (zażalenia poziome tego nie zmieniają, bo to druga instancja.)

W kwestii zastrzeżenia do protokołu ustawodawca odstąpił od tych zasad, co wywołuje skutek naruszenia hierarchii. Natomiast strony nawet wbrew swoim intencjom zostają zmuszone do czynienia zarzutów sądowi, pod rygorem utraty praw apelacyjnych. Sama zaś treść zastrzeżenia jest zupełnie swobodna i niczym nieograniczona. Taki jest obraz oglądany w zwierciadle zasad ustrojowych, które krzywe chyba nie jest.

Nadrzędność sądu jest konieczna, aby mógł wykonywać swoje zadania w sposób niezawisły i w ramach ustrojowego trójpodziału władzy. Nie chodzi tutaj wcale o obronę nieomylności sądów – ponieważ jej nie ma i nigdy nie było, chociażby z powodu zaskarżalności orzeczeń. Jednak zgoda na swobodę zarzutów kierowanych bezpośrednio przeciwko sądowi jest odbierana przez sędziów jako presja w celu uzyskania przewagi procesowej. Tym aktem strona wpływa na sędziego, ale nie na sposób procedowania sprawy. To drugie byłoby uzasadnione, ale nie jest przepisem wymagane – więc presja stała się dopuszczalna, a argumenty merytoryczne – nieistotne.

Realia procesu zmuszają sąd do podejmowania trudnych decyzji

Rzeczywistość procesowa jest dynamiczna i niepewna, skutek dowodów niejasny, a przesłanki oceny dowodów często mgliste, bo oparte na kapryśnej logice i jakże często przypadkowe. Kto wnosi pozew, bywa przekonany o swoich racjach, ale nie może mieć pewności, że sąd podzieli jego zapatrywania. Dlatego każda ze stron nie tylko kwestionuje twierdzenia przeciwnika, ale również próbuje wpływać na sąd, a prawo do obrony pozwala na wiele. Każda ze stron spieszy przedstawiać swoje argumenty, nierzadko zmierzające do „utopienia procesu” w jałowych rozważaniach, ponieważ przewlekłość to dobry środek obrony w braku lepszych argumentów. Stąd konflikt między interesem strony a obowiązkami sądów, które mają sprawnie prowadzić postępowanie i wydać orzeczenie oparte na zebranych w sprawie dowodach i logicznym rozumowaniu. Zagrożeniem są nazbyt liczne czynności dowodowe i procesowe, więc należy pomijać niektóre dowody jako zbędne.

Ustawodawca nie pozostawia wątpliwości, że jest to obowiązkiem sądu według nowego przepisu art. 2352 k.p.c. – sąd ma pominąć zbędne dowody i wyjaśnić przyczynę ich pominięcia. Takie działanie jest nie tylko uprawnione, ponieważ zostało nakazane. To zaś w praktyce oznacza wiele:

1. Pominięcie dowodu nie może skutkować oddaleniem powództwa.

Na to właśnie ma się powoływać strona. Kiedy sąd pomija dowód, nie ma podstaw do przyjęcia, jakoby to pominięcie samo w sobie miało prowadzić do oddalenia powództwa. Sąd zapewne uważa, że do rozstrzygnięcia prowadzą i wystarczą już inne dowody. Artykuł 162 każe stronom „strzelać w ciemno”, ponieważ o tym, jak sąd ocenił dowody, dowiedzą się po wyroku i z jego uzasadnienia. Z tego punktu widzenia rozwiązanie z art. 162 k.p.c. jest logicznie wadliwe – zarzuty przeciwko ocenie i pominięciu dowodów można stawiać dopiero po zapoznaniu się ze stanowiskiem sądu.

2. Pominięcie dowodu może być konieczne dla sprawności postępowania.

Jest jasne, że ilość dowodów odpowiednio wpływa na długość postępowania. Dlatego sąd musi niektóre dowody pominąć, aby przez ich zbędne (czy z ostrożności) procedowanie nie doprowadzić do przewłoki postępowania.

3. Zastrzeżenie do protokołu jako szantaż do sędziego.

Wnoszenie zastrzeżenia do protokołu może być formą szantażu skierowanego przeciwko sądowi, ponieważ osoba działająca z pobudek własnego interesu próbuje w ten sposób wpłynąć na decyzję sądu. Każde zastrzeżenie do protokołu wygłoszone jako formułka prawnicza i pozbawione uzasadnienia merytorycznego spełnia przesłanki uznania, że taki szantaż nastąpił.

4. Zastrzeżenie do protokołu jako przejaw impertynencji procesowej.

Zastrzeżenie do protokołu oprócz podstaw formalnych musi mieć określoną treść, zmierzającą do celu uzasadnionego najpierw merytorycznie, a potem procesowo. Łączy je cel, jakim jest obrona praw strony w postępowaniu. Jeżeli więc zastrzeżenie do protokołu ogranicza się do podania podstaw prawnych, brakuje istotnej treści pozwalającej sądowi uznać zasadność zastrzeżenia i dokonać zmiany postanowienia procesowego w sposób umożliwiający uwzględnienie wniosków procesowych.

5. Zastrzeżenie do protokołu jako nonsens logiczny.

Przytłaczająca większość zastrzeżeń do protokołu ogranicza się do podania tych samych przepisów postępowania, jakie powołał sąd, i nie zawiera uzasadnienia. To jest logiczny nonsens i takie zastrzeżenie zasługuje na zignorowanie. A więc przede wszystkim – art. 2352 k.p.c. pozwala pomijać dowody, a nie je uwzględniać. Bez sensu jest zarzut, że go sąd niewłaściwie zastosował, bo dowody pominął. Właściwe stosowanie polega właśnie na pomijaniu dowodów, a w kwestii dopuszczania ich należy podawać przepisy wskazujące zasadność dowodów od strony merytorycznej. Punktem wyjścia są przesłanki faktyczne, czyli stan składający się z faktów, które należy udowodnić, czemu ostatecznie posłuży odpowiedni przepis proceduralny (np. art. 278 k.p.c.),

Zastrzeżenie do protokołu nie jest czczą formułką prawniczą

Podniesienie zastrzeżenia do protokołu jako zarzut naruszenia konkretnych przepisów jest zarzutem skierowanym do sędziego osobiście i podważa jego decyzje (źle prowadzi sprawę), a nawet kompetencje (źle stosuje przepisy). Wynika to wprost z wymaganej treści zastrzeżenia. Tym samym spór, jaki mają ze sobą strony przed sądem, wniesieniem zastrzeżenia zostaje poszerzony lub przekształcony w spór osobisty jednej ze stron z sędzią prowadzącym sprawę. Oczywiście, doprowadził do tego ustawodawca. Wyrosła w zaciszu bibliotek statyczna doktryna jakoś nie potrafiła tego odnotować, a sądy odwoławcze nie widzą problemu, bo ich nie dotyczy.

Mądrym zwyczajem roztropnych pełnomocników jest więc zgłaszanie zastrzeżenia do protokołu „z ostrożności procesowej”. W przypadku wniosków dowodowych oddalonych przez sąd, a złożonych do wniosków ewentualnych lub z ostrożności procesowej jest to „daleko idąca ostrożność procesowa”. W ten sposób pełnomocnik dobitnie wskazuje, że jego intencje i cele są wyłącznie procesowe oraz ograniczają się do przesłanek merytorycznych wywiedzionych ze stanu faktycznego, jako jego uzasadnienie i usprawiedliwienie.

Prawidłowe zastrzeżenie do protokołu ma mieć uzasadnienie merytoryczne

Samo powtórzenie formułki prawnej nie wyczerpuje istoty zastrzeżenia, a jedynie otwiera drogę do jego złożenia na rozprawie. Chociaż takie puste w treści zastrzeżenie jest zgodne z formułkową naturą tego przepisu. Jaka więc treść jest konieczna, aby zastrzeżenie było prawnie skuteczne i celowe procesowo:

a) ma wskazywać fakty odnoszące się do sprawy, które nie zostaną wykazane wobec pominięcia danego dowodu lub wniosku dowodowego,

b) ma wyjaśniać związek pomiędzy pominiętymi faktami a żądaniami strony w danej sprawie,

c) ma wytłumaczyć powody, dla których pominięcie określonych dowodów negatywnie wpływa na obronę praw strony w danej sprawie

d) ewentualnie ma uzasadnić, dlaczego dopuszczenie pominiętego dowodu nie wpłynie negatywnie na sprawność postępowania/nie spowoduje jego przewlekłości.

De lege ferenda – ponowienie wniosku zamiast zwracania uwagi sądowi

Ponowny wniosek dowodowy z natury rzeczy wymusza podniesienie przyczyn i argumentów koniecznych do ponownego zgłoszenia dowodów, jakie sąd zdecydował się pominąć. Takie rozwiązanie pozwalałoby na osiągnięcie kilku celów równocześnie:

a) wymuszenie merytorycznego uzasadnienia,

b) reformę wadliwych merytorycznie lub proceduralnie dowodów bez szkody dla sprawności postępowania,

c) niepowodowanie konfliktu z sędzią poprzez uwagi skierowane do niego osobiście,

d) obronę praw pogodzoną ze sprawnym postępowaniem.

Treść przepisu mogłaby wyglądać mniej więcej tak:

„niezwłocznie po ogłoszeniu postanowienia dowodowego strona, której wnioski zostały oddalone, może je ponowić. Ponawiając wniosek, strona jest zobowiązana wykazać, że wnioskowane dowody są jednak konieczne do obrony jej praw w danym postępowaniu – jeżeli zostały uznane za zbędne lub niemające związku ze sprawą. Jeżeli przyczyną pominięcia dowodu była również przewlekłość postępowania, ponawiając wniosek, należy go odpowiednio zreformować lub wykazać, że do przewlekłości nie prowadzi”.

Aktualnie art. 162 k.p.c. obowiązuje w znanym brzmieniu i tak należy go stosować. Savoir-vivre nigdy nie zawodzi i pomaga również prawnikom. Jeśli więc ktoś ma wątpliwości, jak postępować przy zgłaszaniu zastrzeżenia do protokołu, niech trzyma się zasady, aby być uprzejmym i zachować się przyzwoicie.