Czego nas uczy afera sędziego Szmydta? Jak daleko sięga ręka agentury?

Mija trzeci miesiąc, od kiedy sędzia warszawskiego WSA zaskoczył całą Polskę pocztówką z Mińska na Białorusi. Dziś nie ma już wątpliwości, że zanim tam uciekł, był agentem tajnych służb Białorusi, czyli – per procura – Rosji.

Publikacja: 14.08.2024 04:30

Czego nas uczy afera sędziego Szmydta? Jak daleko sięga ręka agentury?

Foto: Fotorzepa / Marian Zubrzycki

"Agentem” nie znaczy „szpiegiem”. Szpieg tylko zbiera informacje. Rola agenta jest o wiele poważniejsza. Sędzia Szmydt na swym stanowisku z pewnością zbierał informacje o problemach w administrowaniu polskim aparatem państwowym, skoro tego właśnie dotyczą sprawy przed sądami administracyjnymi. Przede wszystkim jednak swymi rozstrzygnięciami wywierał istotny wpływ na polskie tajne służby. Decydował bowiem między innymi, kto w tych służbach będzie mieć dostęp do informacji objętych tajemnicą państwową. A decyzja o przyznaniu albo o odmowie tego dostępu jest w praktyce równoznaczna z decyzją, kto będzie w tych służbach pracować, a kto nie. To znaczy, że rosyjski agent w polskim sądzie decydował o kadrach polskiego wywiadu i kontrwywiadu cywilnego i wojskowego. I tu rodzi się pierwsze pytanie.

Pozostało 90% artykułu

BLACK WEEKS

Aż dwa lata dostępu do PRO.RP.PL za 899 zł
Zyskaj dostęp do raportów, analiz i komentarzy niezbędnych w codziennej pracy każdego PROfesjonalisty.
Sądy i Prokuratura
Agata Łukaszewicz: Porażka prokuratury ws. śmierci Jolanty Brzeskiej
Sądy i Prokuratura
Co dalej z neosędziami? Tomasz Krawczyk: Gruba kreska to najgorsze rozwiązanie
Sądy i Prokuratura
Kto powinien powoływać prezesa sądu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Sądy i Prokuratura
Ustawa frankowa czeka. Czy frankowicze mają pozywać banki czy dążyć do ugody?