„Utyskiwizm”, tj. trend pomstujący, że największe zasięgi zyskują treści „niemerytoryczne”, a treści „obiektywnie” eksperckie są doceniane mniej i często mieszają się w tej samej mało pojemnej bańce eksperckiej, pokazuje tylko, jak duża jest w nas potrzeba i pokusa, by prezentować swoje treści światu.
Ta dobra i ta mniej dobra zazdrość, złość, rozgoryczenie czy po prostu nienazwana emocja w walce o zasięgi to trochę jak obrażanie się na świat, który sami współtworzymy, a więc świat tysiąca postów, tysiąca bodźców, tysiąca informacji na minutę. Trudno się wówczas dziwić, że społeczeństwo, w całej swej różnorodności, skupia się na treściach „lżejszych”, nie znaczy że gorszych, odreagowując „wieczorem” dzień miliona informacji i cudownych rad.