Urzędnicy ZUS z dziecinną łatwością omijają przepis, który miał zapewnić przedsiębiorcom spokojną działalność.
Na to, by upomnieć się o zaległe składki, ZUS ma pięć lat. Jeśli termin przegapi, nie ma później prawa żądać zapłaty. Okazuje się jednak, że wystarczy, by urzędnik na dzień przed upływem terminu przedawnienia formalnie rozpoczął postępowanie w sprawie ściągnięcia zaległości, i przedsiębiorca ma problem.
W ten sposób ZUS ciągle dochodzi ponad 330 mln zł składek sprzed 1999 r.
– Każda czynność ZUS zmierzająca do wyegzekwowania długu wstrzymuje bieg przedawnienia – tłumaczy Krzysztof Gąsior, radca prawny z kancelarii K&L Gates.
– W myśl obowiązujących obecnie przepisów ZUS może więc przedłużać postępowanie w nieskończoność – mówi Andrzej Radzisław, radca prawny współpracujący z kancelarią LexConsulting.pl.
W takiej sytuacji znalazł się przedsiębiorca z Lublina, który odpowiada za długi spółki wobec ZUS powstałe w latach 1994–1998. Urzędnicy przypomnieli sobie o tych należnościach w 2005 r.
Od tamtej pory trwa sądowa batalia prezesa spółki, który domaga się uznania przez sąd, że po 20 latach dług uległ przedawnieniu. Poszło o to, że ZUS, choć ma taki obowiązek, nie powiadomił go o toczącym się w zaciszu gabinetów postępowaniu egzekucyjnym. Właśnie to wstrzymywało przedawnienie składek.
Z wyroku Sądu Najwyższego (III UK 87/14), jaki zapadł ostatnio w tej sprawie, wynika jednak, że ZUS nie musiał go o tym fakcie informować. Wystarczyło bowiem, że mógł się domyślić, że takie postępowanie jest prowadzone. W opisywanym przypadku przedsiębiorca miał się domyślić, bo prowadzone były licytacje majątku spółki oraz postępowanie w sprawie restrukturyzacji długów spółki.
Jakby tego było mało, Sąd Okręgowy w Lublinie jeszcze w 2013 r. wyliczył, że do zaległych składek prezes musi dopłacić 300 tys. zł odsetek.
– Takie hodowanie odsetek przez ZUS to poważny problem – zauważa Radzisław.
– To nie jest odosobniona sprawa. Zgłasza się do nas wielu przedsiębiorców, od których ZUS upomina się zapłaty przedawnionych składek – mówi Dorota Wolicka, dyrektor Biura Interwencji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Chociaż właściciel firmy nie zmieniał od lat adresu zamieszkania, nie trafiła do niego żadna informacja o toczącym się postępowaniu. A ZUS twierdzi, że ma nadal prawo ściągać należności. Przedawnienie, które miało zapewnić firmom spokój, to fikcja.
Podobne triki proceduralne, obliczone na wydłużenie okresu przedawnienia, nagminnie stosuje administracja skarbowa. W Sejmie jest prezydencka propozycja usunięcia z ordynacji podatkowej przepisów pozwalających na takie sztuczki. Ministerstwo Finansów jest jednak niechętne tej inicjatywie. Może się okazać, że wraz z propozycją orzekania na korzyść podatnika trafi ona do kosza.
—współpraca roch