Już nie Anglia i Litwa są najpopularniejszymi kierunkami ucieczki naszych przedsiębiorców przed składkami ZUS.
Na Śląsku i Podkarpaciu działa co najmniej kilkanaście firm oferujących przeniesienie ubezpieczenia do Czech, Słowacji czy Niemiec. Do tej pory namówili nawet kilkadziesiąt tysięcy przedsiębiorców. I robią na tym prawdziwe kokosy.
Koszt ubezpieczenia za granicą to ok. 400 zł. Wliczając ulgi podatkowe, pośrednicy twierdzą, że dzięki ich usługom firma może zaoszczędzić ponad 7,5 tys. zł rocznie.
– Oferujemy zatrudnienie w działającej na Słowacji firmie reklamowej jako pracownika. Dzięki temu nie trzeba opłacać składek od działalności gospodarczej prowadzonej w Polsce – tłumaczy „Rz" przedstawicielka jednej z takich firm. – Funkcjonujemy na rynku od sześciu lat i mamy dziś 2 tys. klientów.
Jak łatwo obliczyć, obrotny pośrednik inkasuje od swoich klientów ok. 800 tys. zł miesięcznie (to prawie 10 mln zł rocznie). Co oferuje w zamian? Fikcyjną umowę o pracę na Słowacji, za którą nie wypłaca wynagrodzenia. To polski przedsiębiorca przekazuje mu pieniądze na pokrycie składki na ubezpieczenia społeczne od jego fikcyjnego wynagrodzenia. Ile z kwoty 400 zł miesięcznego abonamentu trafia do kieszeni pośrednika, nie wiadomo.
Przedsiębiorca z południa zapewnia, że takie ubezpieczenie zapewnia podobną ochronę zdrowotną i emerytalno-rentową jak polski system ubezpieczeniowy.
– Nikt poważny nie szuka takich oszczędności, to absolutny brak wyobraźni – zżyma się Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego. – Gdy taki przedsiębiorca zachoruje, będzie miał wypadek, może mieć ogromne kłopoty z uzyskaniem pomocy medycznej czy renty zza granicy.
– Poza tym firma oferująca zagraniczne ubezpieczenie nie daje żadnej ochrony przed naszym ZUS – dodaje Mirosław Łabanowski, ekspert z zakresu ubezpieczeń społecznych z Kancelarii Prawno-Rachunkowej Lex Consulting. – Gdy czeski czy słowacki odpowiednik ZUS zorientuje się, że ma u siebie tysiące Polaków ubezpieczonych na podstawie pozornej umowy o pracę, skończy się to dla nich bardzo źle. Nie tylko stracą pieniądze, które zapłacili w formie abonamentu, ale także będą musieli zapłacić składki w Polsce razem z odsetkami.
Unijne przepisy, które pozwalają na ubezpieczenie za granicą, wymagają, aby przedsiębiorca płacił składki tam, gdzie faktycznie prowadzi działalność.
Polskiemu ZUS łatwo będzie udowodnić, że taka osoba nigdy nie przekroczyła granicy. Pojawiają się już jednak oferty założenia firmy w Czechach. Abonament pośrednika obejmuje np. rachunki za wynajem powierzchni biurowej za granicą oraz prowadzenie księgowości według tamtejszych przepisów.
Opinia dla „Rz"
Dorota Wolicka ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców
Ostrzegamy przed takimi ofertami, bo tylko kwestią czasu jest, kiedy zagraniczni ubezpieczyciele zaczną sprawdzać pracowników z Polski. Kilka lat temu, gdy bardzo popularnym kierunkiem ucieczki przed składkami w Polsce była Anglia i Irlandia, wystarczyło, że kilku urzędników z ZUS uświadomiło tamtejszym organom rentowym, że to nadużycie prawa. Zaczęły się wtedy kontrole, podczas których okazywało się, że pod jednym adresem było zameldowanych 2 tys. pracowników z Polski. ZUS ma teraz pięć lat na dochodzenie zaległych składek. Jeśli przyłapie przedsiębiorcę, zaległości razem z odsetkami i karami mogą sięgnąć nawet 100 tys. zł.