Na podstawie art. 31 i 32 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=EE948B9ABA056761C28682F57F07FDD6?id=184677]ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (DzU z 2007 r. nr 11, poz. 74 ze zm.)[/link] do należności z tytułu składek na ubezpieczenie społeczne, ale też składek na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych oraz ubezpieczenie zdrowotne stosuje się art. 116 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=FBDCA1CF3F0E6928B8FAE7332849CF0F?id=176376]ordynacji podatkowej[/link] (por. też [b]uchwała Sądu Najwyższego z 4 czerwca 2008 r., III UZP 3/08[/b]).

Przepis ten przewiduje możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności członków zarządów spółek kapitałowych za nieopłacone przez te spółki składki. Stanowi, że za zaległości spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, spółki z ograniczoną odpowiedzialnością w organizacji, spółki akcyjnej lub spółki akcyjnej w organizacji odpowiadają solidarnie całym swoim majątkiem członkowie jej zarządu, jeżeli egzekucja z majątku spółki okazała się w całości lub w części bezskuteczna, a członek zarządu:

> nie wykazał, że:

– we właściwym czasie zgłoszono wniosek o ogłoszenie upadłości lub wszczęto postępowanie zapobiegające ogłoszeniu upadłości (postępowanie układowe) albo

– niezgłoszenie wniosku o ogłoszenie upadłości lub niewszczęcie postępowania zapobiegającego ogłoszeniu upadłości (postępowania układowego) nastąpiło bez jego winy,

> nie wskazuje mienia spółki, z którego egzekucja umożliwi zaspokojenie zaległości spółki w znacznej części.

[srodtytul]WE WŁASNYM INTERESIE NIE CZEKAJ ZBYT DŁUGO ZE ZGŁOSZENIEM UPADŁOŚCI LUB ZAWARCIEM UKŁADU[/srodtytul]

[b]Dopóki istnieje możliwość zaspokojenia wierzycieli z majątku spółki, dopóty możesz być spokojny o swoje oszczędności. Twoja odpowiedzialność ma bowiem charakter pomocniczy [/b]

W związku z subsydiarnym charakterem odpowiedzialności członków zarządu (pomocniczy w stosunku do odpowiedzialności samej spółki) powstał problem, czy mogą oni zostać pociągnięci do odpowiedzialności także po wykreśleniu spółki z Krajowego Rejestru Sądowego (KRS). Zdaniem Sądu Najwyższego przeniesienie na nich odpowiedzialności za składki jest możliwe także po utracie bytu prawnego przez spółkę wskutek ukończenia postępowania upadłościowego i wykreślenia tego podmiotu z KRS [b](uchwała SN z 4 grudnia 2008 roku, II UZP 6/08)[/b].

Kwestia ta jednak wciąż budzi wątpliwości. Można bowiem również bronić poglądu, że skoro ZUS wydał decyzję o odpowiedzialności osób trzecich, jakimi są członkowie zarządu, już po tym jak sama spółka definitywnie zakończyła swój byt, to decyzja taka nigdy nie wywoła zamierzonych skutków. Wkrótce Sąd Najwyższy jeszcze zajmie się tym zagadnieniem, gdyż skierowano w tym zakresie pytanie, na które SN ma odpowiedzieć w składzie siedmiu sędziów.

W tym kontekście trzeba wyjaśnić, że o ile ZUS musi wydać decyzję o odpowiedzialności osoby trzeciej, jaką jest członek zarządu, o tyle nie ma potrzeby, żeby wcześniej została wydana decyzja określająca wysokość zobowiązań samej spółki. Te kwoty powinny być ustalane na podstawie przepisów prawa bezpośrednio przez spółkę. Brak potrzeby wydawania specjalnej decyzji potwierdził SN, stwierdzając, że dla odpowiedzialności członka zarządu spółki z o.o. z tytułu zaległości składkowych spółki na ubezpieczenie społeczne nie jest wymagane uprzednie wydanie decyzji organu rentowego, ustalającej zobowiązanie płatnika składek[b] (wyrok SN z 30 stycznia 2008 r., I UK 187/07)[/b].

[srodtytul]Bezskuteczność egzekucji[/srodtytul]

Wiele wątpliwości wywołuje kwestia, kiedy ZUS może dać sobie spokój z egzekwowaniem należności od spółki i zwrócić się z tym do członków jej zarządu. Innymi słowy kiedy ostatecznie może uznać, że egzekucja wobec spółki jest bezskuteczna: czy wtedy, gdy na podstawie całokształtu okoliczności stwierdzi, że nie ma szans wyegzekwować od spółki składek, czy też dopiero wtedy, gdy spróbuje wszelkich dostępnych rodzajów egzekucji i skieruje je do każdego składnika jej majątku.

Sąd Najwyższy stanął na stanowisku, że dla stwierdzenia bezskuteczności egzekucji nie jest konieczne skierowanie jej do każdego majątku dłużnika i przeprowadzenie wszelkimi sposobami. Może być uzasadnione także wtedy, gdy przed wydaniem decyzji o odpowiedzialności członka zarządu na podstawie art. 116 ordynacji podatkowej organ rentowy zasadnie oceni, że taka egzekucja nie zlikwiduje długu składkowego spółki [b](wyrok z 26 listopada 2008 r., I UK 107/08).[/b]

Zdaniem SN warunkiem stwierdzenia bezskuteczności egzekucji w rozumieniu art. 116 ordynacji podatkowej nie jest tylko formalne postanowienie o umorzeniu egzekucji prowadzonej do całego mienia spółki. Organ rentowy może poprzestać na części tego majątku, gdy jego przekonanie o bezskuteczności egzekucji w dalszym zakresie będzie uzasadnione.

Nie chodzi o bezwzględne skierowanie egzekucji do każdego składnika majątku, gdyż to odpowiada egzekucji generalnej, czyli upadłości. Przez pojęcie „bezskuteczność egzekucji” należy więc rozumieć sytuację, w której nie ma jakichkolwiek wątpliwości, że nie jest możliwe zaspokojenie zadłużenia z jakiejkolwiek części majątku spółki.

[b]O bezskuteczności egzekucji można mówić wówczas, gdy z okoliczności sprawy wynika, że firma nie ma majątku albo gdy wprawdzie określony majątek posiada, ale jest on obciążony ponad swą wartość wierzytelnościami innych osób korzystających z pierwszeństwa zaspokojenia[/b] (por.[b] wyrok SN z 21 października 2003 r., I CK 160/02[/b]). To zagadnienie nie jest wciąż jednoznacznie rozstrzygnięte, ale w stosunku do pojęcia bezskuteczności egzekucji ma zapaść uchwała siedmiu sędziów SN.

[ramka][b]Przykład 1[/b]

ZUS wydał decyzję o odpowiedzialności członków zarządu spółki Zeta za nieodprowadzone przez nią składki, opierając się na orzeczeniu sądu upadłościowego, który uznał, że spółka nie ma pieniędzy nawet na pokrycie kosztów postępowania. Pan Andrzej będący członkiem zarządu spółki podniósł, że ZUS nie przeprowadził egzekucji i nie dysponuje decyzją o jej bezskuteczności. Zdaniem SN organ rentowy nie potrzebuje takiej decyzji. Skoro sąd upadłościowy zbadał sytuację majątkową spółki i uznał, że nie ma ona żadnych aktywów, ZUS zasadnie uznał, że czas podjąć starania o wyegzekwowanie należności od członków zarządu.[/ramka]

[srodtytul]Właściwy czas[/srodtytul]

Jednym ze sposobów, żeby nie odpowiadać za składki zusowskie po bankructwie firmy, jest zgłoszenie we właściwym czasie wniosku o ogłoszenie upadłości lub wszczęcie postępowania układowego. Kluczowe znaczenie ma tu ów „właściwy czas”. Oczywiste jest, że właściwym czasem nie będzie ten, w którym spółka nie dysponuje już żadnym majątkiem, z którego mogliby się zaspokoić wierzyciele. Wniosek o ogłoszenie upadłości trzeba złożyć znacznie wcześniej, a mianowicie wtedy, gdy w spółce wciąż są pieniądze na zaspokojenie większości wierzycieli.

W ocenie Sądu Najwyższego sformułowanie zawarte w przepisie oznacza, że masa upadłości powinna mieć jeszcze wartość pozwalającą na realne zaspokojenie wierzytelności, choć w niemałym stopniu. W przeciwnym razie ta ustawowa przesłanka uwalniająca od odpowiedzialności traciłaby na znaczeniu. Każdy członek zarządu mógłby uwolnić się od odpowiedzialności, składając wniosek o ogłoszenie upadłości w ostatniej chwili. A nie o to przecież chodzi.

Istotne jest również, że [b]złożenie wniosku musi być skuteczne w tym sensie, iż nie może on zostać zwrócony z powodu braków formalnych. Takie złożenie wniosku na nic się nie zda członkowi zarządu[/b]. Jeśli sąd upadłościowy oddali wniosek, uzasadniając to brakiem środków nawet na pokrycie postępowania, nie obroni się twierdzeniem, że wniosek został złożony we właściwym czasie.

Warto podkreślić, że SN w swoim orzecznictwie wskazuje, że pojęcia „właściwy czas” nie można utożsamiać z dwutygodniowym terminem przewidzianym w prawie upadłościowym i naprawczym na zgłoszenie wniosku o upadłość. Wniosek trzeba zgłosić w miarę szybko, gdy okaże się, że nie można już na bieżąco regulować zobowiązań i w efekcie spółka na stałe zaprzestanie dokonywania spłaty długów. Zgłoszenie wniosku zbyt późno nie pomoże uwolnić się od odpowiedzialności członkowi jej zarządu.

[ramka][b]Przykład 2[/b]

Spółka z o.o., której jedynym członkiem zarządu był pan Józef, wpadła w finansowe tarapaty. Pan Józef jednak zwlekał ze zgłoszeniem jej upadłości, licząc na poprawę koniunktury. W tym czasie nie płacił zobowiązań wobec ZUS, przez co urosły one do znacznych rozmiarów. Decyzję podjął dopiero, gdy jego długi były tak wielkie, że pieniądze ze zlicytowanego mienia spółki nie wystarczyły nawet na zaspokojenie wierzycieli z pierwszej kategorii. Pan Józef powinien złożyć wniosek wkrótce po tym, jak uświadomił sobie, że niemożność regulowania przez spółkę zobowiązań ma charakter trwały. Nie powinien dłużej czekać, gdyż takie postępowanie nie pozwoli mu się obronić przed egzekucją.[/ramka]

[srodtytul]BRAK WINY TRUDNO BĘDZIE UDOWODNIĆ[/srodtytul]

[b]Nawet jeśli byłeś figurantem, który nie miał wpływu na finanse firmy i złożenie wniosku o ogłoszenie upadłości, nie uciekniesz przed płaceniem zobowiązań zusowskich [/b]

Sąd Najwyższy stoi bowiem na stanowisku, że obowiązek rzetelnego prowadzenia spraw spółki spoczywa jednakowo na wszystkich nią zarządzających, którzy mają równe prawo do reprezentowania i prowadzenia spraw spółki [b](wyroki SN z 17 października 2006 r., II UK 85/06, i z 19 lutego 2008 r., II UK 100/07)[/b].

Jeśli ktoś godzi się na sprawowanie funkcji członka zarządu, to powinien liczyć się z tym, że jego obowiązkiem jest dbanie o dobro firmy i może ponieść konsekwencje swoich działań.

[srodtytul]Nic nie wiedziałem[/srodtytul]

To samo z tymi, który podnoszą, że nie wiedzieli, iż ich firma jest w aż tak złej kondycji. Jasne jest, że osoba piastująca stanowisko członka zarządu powinna znać sytuację finansową spółki. Powoływanie się na niewiedzę nie może przynieść oczekiwanego skutku i trąci dziecinadą.

Sąd Najwyższy także przyjął, że brak po stronie członka zarządu spółki z o.o. wiedzy o jej kondycji finansowej nie jest okolicznością świadczącą o tym, że niezgłoszenie wniosku o ogłoszenie upadłości lub niewszczęcie postępowania układowego nastąpiło bez jego winy w rozumieniu art. 116 § 1 pkt 1 lit. b) ordynacji podatkowej [b](wyrok z 19 lutego 2008 r., II UK 100/07).[/b]

[ramka][b]Przykład 3[/b]

Pan Marek dostał propozycję członkostwa w zarządzie spółki Alfa. Nie zastanawiając się długo, przyjął tę funkcję wierząc, że jego znajomy – drugi członek zarządu, zajmie się jej sprawami. Sam nie miał pojęcia o prowadzeniu spraw spółki. Gdy spółka wpadła w tarapaty, okazało się, że znajomy pana Marka jest nieuchwytny. W związku z tym ZUS zwrócił się do pana Marka o uregulowanie wszystkich zobowiązań. Jego tłumaczenie, że nie wiedział o długach spółki, bo wszystkim zajmował się drugi członek zarządu, nie pomoże mu uwolnić się od roszczeń organu rentowego.[/ramka]

[srodtytul]Byłem chory[/srodtytul]

Nawet długotrwała choroba członka zarządu nie sprawi, że z miejsca zostanie on uwolniony od odpowiedzialności. [b]Choroba, ciąża, urlop macierzyński, urlop wychowawczy jedynego członka jednoosobowego zarządu spółki nie wykluczają same w sobie przypisania mu winy za niezgłoszenie wniosku o ogłoszenie upadłości lub niewszczęcie postępowania zapobiegającego ogłoszeniu upadłości [/b][b](wyrok SN z 2 października 2008 roku, I UK 39/08)[/b].

Zdaniem SN wina członka zarządu spółki prawa handlowego powinna być oceniana według kryteriów prawa handlowego, czyli według miary podwyższonej staranności oczekiwanej od osoby pełniącej funkcje organu osoby prawnej prowadzącej działalność gospodarczą, miary staranności uwzględniającej podwyższone ryzyko gospodarcze związane z prowadzeniem tej działalności.

Jeżeli prezes jednoosobowego zarządu spółki prawa handlowego jest chory, a nie jest to choroba wykluczająca podjęcie przez niego odpowiednich decyzji gospodarczych, można od niego oczekiwać, że podejmie akty staranności służące zapewnieniu prawidłowego prowadzenia spraw spółki w czasie choroby. Nie łudźmy się jednak, że jeśli w czasie choroby ustanowimy pełnomocnika, to na niego spadnie odpowiedzialność za niezapłacone składki. Pełnomocnik działa na nasz rachunek i to my poniesiemy konsekwencje jego działań.

[ramka][b]Przykład 4[/b]

Pani Jowita była jedynym członkiem i prezesem zarządu spółki Varia. Od sierpnia 2006 r. finanse firmy pogorszyły się tak, że nie była ona w stanie spłacać swoich zobowiązań. Zadłużenie wciąż rosło, gdy pani Jowita podupadła na zdrowiu. Lekarz zalecił jej leżenie i unikanie stresów. Pani prezes ustanowiła pełnomocnika, który jednak nie umiał zaradzić problemom w firmie. W 2008 r. ZUS uznając, że nic nie wyegzekwuje od Varii, zwrócił się do pani Jowity. Ta nie będzie się mogła zasłonić chorobą. Wniosek powinna złożyć już w wakacje 2006 r. To że w 2007 r. nie zajmowała się firmą z powodu swego stanu zdrowia, jest dla ZUS bez znaczenia.[/ramka]

[srodtytul]Ważny moment[/srodtytul]

Istotne jest również ustalenie momentu, w którym członek zarządu zawinił, nie zgłaszając wniosku o upadłość. Jasne jest, że takim momentem musi być czas, w którym powstał obowiązek zgłoszenia tego wniosku.

Innymi słowy [b]sprawdzając, czy dany członek zarządu jest winien, trzeba wziąć pod uwagę chwilę, w której spółka stała się niewypłacalna, a więc zaprzestała spłaty zobowiązań, w tym składek na ubezpieczenie społeczne.[/b]

Jeśli ustalimy, że w tym momencie nasz delikwent miał możliwość złożenia stosownego wniosku, ale tego nie zrobił, nie musimy badać, czy ewentualnie potem zaszły jakieś okoliczności uniemożliwiające mu zadbanie o dobro firmy.

Ten dość oczywisty wniosek poparł Sąd Najwyższy, stwierdzając, że [b]winę lub brak winy członka zarządu spółki z o.o. w niezgłoszeniu wniosku o ogłoszenie upadłości lub o wszczęcie postępowania układowego należy oceniać w odniesieniu do tej chwili, w której powstał obowiązek zgłoszenia takiego wniosku, a nie do okresu późniejszego (wyrok SN z 2 października 2008 roku, I UK 39/08)[/b].

W konsekwencji taki członek zarządu odpowie za wszystkie nieuregulowane zobowiązania powstałe także wtedy, gdy nie miał już wpływu na działalność spółki.

[ramka][b]Można zrezygnować z funkcji, by nie odpowiadać[/b]

Jeśli choroba lub cokolwiek innego uniemożliwia nam dbanie o dobro firmy, najlepszym rozwiązaniem może okazać się rezygnacja z pełnionej funkcji. Jeśli zrobimy to w porę, może nas to uchronić od późniejszych nieprzyjemności. Jeśli ktoś nie jest już członkiem zarządu a ZUS próbuje go obciążyć odpowiedzialnością za długi, to może wywodzić, że za jego czasów firma miała się dobrze i nawet, jeśli były jakieś zaległości wobec organu rentowego, to były też środki na ich spłatę.

Jeżeli uda się udowodnić, że wówczas nie było potrzeby składania wniosku o upadłość, sąd uwzględni odwołanie. Prawidłowe zastosowanie art. 116 ordynacji podatkowej nie jest bowiem możliwe bez uprzedniego ustalenia, czy przed rezygnacją danej osoby z funkcji członka zarządu ochrona interesów wierzycieli spółki wymagała złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości [b](wyrok SN z 16 września 2008 roku, II UK 381/07)[/b]. [/ramka]

[srodtytul]Wszystko przez ten ZUS[/srodtytul]

Broniąc się przed odpowiedzialnością za składki, przedsiębiorcy nieraz wskazują, że to ZUS jest sam sobie winny, gdyż nie egzekwował składek wtedy, kiedy to jeszcze było możliwe. Podnoszą, że organ rentowy mógł na bieżąco upominać się o swoje, nie doprowadzając do powstania ogromnego zadłużenia, którego spółka już nie może spłacić. Sąd Najwyższy jednak stwierdził jednoznacznie, że takie argumenty nie mogą trafić na podatny grunt.

Według niego bezskuteczność egzekucji w rozumieniu art. 116 ordynacji podatkowej zależy od stanu majątkowego dłużnej spółki, stąd odpowiedzialności członka zarządu na tej podstawie nie zmniejsza to, jak starannie i szybko organ rentowy wprowadzi zaległość składkową do windykacji oraz prowadzi jej egzekucję [b](wyrok SN z 26 listopada 2008 r., I UK 107/08)[/b].

SN podkreślił, że nie ma czegoś takiego jak przyczynienie się ZUS do powstania takiej odpowiedzialności. Organ rentowy nie ma obowiązku dochodzić swoich roszczeń, tak jak tego sobie życzy zarząd spółki. Okoliczność, że egzekwując składki nieco sprawniej ZUS otrzymałby więcej, nie ma żadnego znaczenia dla późniejszej odpowiedzialności członków zarządu.

[ramka][b]Przykład 5[/b]

ZUS wydał decyzję o odpowiedzialności członków zarządu spółki Omega za zobowiązania z tytułu składek tej spółki za 200 pracowników na kwotę ponad 1 mln zł. Członkowie zarządu podnieśli, że zadłużenie narastało przez kilka lat, a ZUS nie kiwnął palcem, aby wyegzekwować należności, mimo że sytuacja finansowa spółki była na tyle dobra, że egzekucja mogła przynieść wymierny efekt. W świetle wyroku SN tłumaczenia członków zarządu nie na wiele się zdają.[/ramka]

Nie da się również skutecznie podnieść argumentu, że ZUS i tak by nic od spółki nie wyegzekwował, nawet jeśli wniosek zostałby złożony we właściwym czasie. Członek zarządu spółki z ograniczoną odpowiedzialnością nie może uwolnić się od odpowiedzialności za zaległości spółki w zakresie składek na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, Fundusz Ubezpieczenia Zdrowotnego, Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych przez wskazanie, że pomimo zawinionego niezgłoszenia upadłości spółki nie powstała szkoda [b](wyrok SN z 29 maja 2008 roku, I UK 344/07)[/b]. Sąd uznał, że przepisy nie przewidują takiej przesłanki uwolnienia od odpowiedzialności, jak wykazanie braku związku przyczynowego między niezgłoszeniem wniosku o upadłość i szkodą poniesioną przez wierzyciela.

[srodtytul]A może jakiś majątek[/srodtytul]

O uwolnieniu członka zarządu od odpowiedzialności za spłatę zaległych składek może zdecydować wskazanie majątku spółki, z którego ZUS mógłby zaspokoić w znacznej części swoje roszczenia. Ale pamiętajmy, że jeśli przedstawiamy wierzycielowi jakieś nasze wierzytelności, to muszą one być po pierwsze wymagalne, a po drugie możliwość ich ściągnięcia musi być realna (por. [b]wyrok SN z 5 października 2007 r., II UK 40/07[/b]).

Co z tego, że jakiś dłużnik ma nam zapłacić pół miliona, jeśli jego sytuacja finansowa jest podobna do naszej i o skutecznej egzekucji nie może być mowy. Wskazany majątek musi wystarczyć na pokrycie większości długu. Wtedy dopiero ZUS da nam spokój.

[srodtytul]TRZEBA REALIZOWAĆ OBOWIĄZKI[/srodtytul]

[b]Będąc jedynie wpisanym do rejestru, ale nie wykonując w rzeczywistości swojej funkcji, możesz uciec od płacenia zaległych składek[/b]

Sąd Najwyższy rozstrzygnął problem, czy na podstawie art. 116 ordynacji podatkowej odpowiadać ma osoba wpisana do rejestru jako członek zarządu niezależnie od tego, czy jest nim w rzeczywistości, czy też tylko taka osoba, która faktycznie pełni swoją funkcję.

Ostatecznie uznał, że w sytuacji gdy zarząd stowarzyszenia został powołany niezgodnie z przepisami, faktyczne pełnienie funkcji członka tego zarządu przez osobę ujawnioną w takim charakterze w KRS nie rozstrzyga o odpowiedzialności tej osoby za składki nieuiszczone przez stowarzyszenie na warunkach wynikających z art. 116a ordynacji podatkowej [b](wyrok z 6 stycznia 2009 r., I UK 123/08)[/b].

Rozciągając ten wyrok na spółki, trzeba uznać, że samo wpisanie do KRS nie przesądza o odpowiedzialności członka zarządu. Decydujące znaczenie ma to, czy dana osoba w rzeczywistości została zgodnie z prawem powołana do pełnienia funkcji w zarządzie. Sam wpis ma charakter deklaratoryjny i nie ustanawia nikogo członkiem zarządu. Prawidłowo podjęta uchwała o odwołaniu dotychczasowego i powołaniu nowego członka zarządu jest skuteczna, niezależnie od ujawnienia dokonanej zmiany zarządu w rejestrze.

Zestawienie tej regulacji z brzmieniem przepisu mówiącego o odpowiedzialności członków zarządu w razie bezskutecznej egzekucji przeciwko spółce prowadzi do wniosku, że przepis ten ma na względzie osoby będące członkami zarządu w świetle wspomnianej regulacji. Bez znaczenia dla ustalenia tych osób jest więc zarówno niewpisanie ich do rejestru (tak również [b]wyrok SN z 18 stycznia 2001 r., V CKN 186/00[/b]), jak i treść wpisu.

[ramka][b]Przykład 6[/b]

Pani Alicja została zgłoszona do KRS jako członek zarządu spółki z o.o. Beta i jako taka została tam wpisana. Później okazało się, że nie ma żadnego formalnego powołania do pełnienia tej funkcji. Wprawdzie pani Alicja podpisywała swoim nazwiskiem dokumenty spółki i działała na jej rzecz, jednak bez żadnego umocowania.

Zdaniem Sądu Najwyższego ZUS nie będzie mógł się do niej zwrócić z roszczeniami, w razie gdyby egzekucja wobec spółki okazała się bezskuteczna.[/ramka]

[srodtytul]LIKWIDATOR SIĘ NIE UCHOWA[/srodtytul]

[b]Gdy po wyjściu z zarządu likwidujesz majątek firmy, musisz być przygotowany na to, że ZUS się do ciebie zgłosi, byś zapłacił nieodprowadzone dotychczas należności[/b]

W opinii Sądu Najwyższego odpowiedzialność związaną z bezskutecznością egzekucji składek na ubezpieczenie społeczne, zdrowotne oraz Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych należnych w czasie likwidacji spółki z o.o. ponosi także były członek zarządu ustanowiony jej likwidatorem [b](wyrok SN z 8 lipca 2008 r., II UK 341/07)[/b].

SN uznał, że skoro do likwidatorów stosuje się przepisy dotyczące członków zarządu, to nie mogą oni uwolnić się od odpowiedzialności za nieodprowadzanie składek ZUS, jeśli nie udowodnią, że wykazali się taką starannością, jaką przepisy nakazują zachować członkom zarządu.

Tak więc, jeśli likwidator spółki w trakcie jej likwidowania zatrudnia pracowników, musi odprowadzać do ZUS wszelkie składki. Gdy tego nie zrobi, obejmie go działanie art. 116 ordynacji podatkowej.

Zdaniem SN nie byłoby sprawiedliwe uwalnianie go od odpowiedzialności. Gdyby to było możliwe, członkowie zarządu spółek mogliby podjąć decyzję o postawieniu spółki w stan likwidacji i od tego momentu byliby zwolnieni od konieczności odprowadzania składek na ubezpieczenia społeczne. Obowiązek ten niesłusznie byłby przerzucony na fundusz tworzony ze składek innych podmiotów.

[ramka][b]Przykład 7[/b]

Pan Waldemar był jedynym członkiem zarządu spółki Tila. Gdy okazało się, że interesy mu nie idą, postawił spółkę w stan likwidacji, a sam został likwidatorem. Gdy ZUS skierował do niego żądanie zapłaty zaległych składek, pan Waldemar podniósł, że jako likwidator nie miał prawa złożyć wniosku o upadłość, a więc nie może odpowiadać na podstawie art. 116 ordynacji podatkowej. Sąd oddalił odwołanie pana Waldemara, uznając, że powinien w tej sytuacji odpowiadać także za długi, które zaciągnął jako likwidator spółki.[/ramka]