Bez wątpienia postulat zwolnienia prowadzących działalność gospodarczą ze składek na ubezpieczenia społeczne to efekt rekordowych podwyżek tych składek w ostatnich latach. W tym roku ponad 1,5 mln prowadzących działalność gospodarczą niekorzystających z ulgi na start czy tzw. małego ZUS musi płacić 1316,97 zł miesięcznie. To ponad 88 zł więcej niż w zeszłym roku. Wszystko wskazuje na to, że od przyszłego roku składki z działalności wzrosną o kolejne 120 zł i zbliżą się do kwoty około 1,5 tys. zł miesięcznie.
Czytaj też:
Lawinowy wzrost liczby ubogich emerytów - alarmuje prezes ZUS Gertruda Uścińska
Składki ZUS: przedsiębiorca sam może wybrać ulgę
Mały ZUS: w 2019 roku skorzysta tylko 125 tys. firm
Niskie składki na ZUS mogą zemścić się po latach
Ulga kosztem przedsiębiorców
Pomysły na zwolnienie prowadzących działalność z obowiązku zapłaty składek, przewijające się w programie zarówno Koalicji Obywatelskiej, jak i koalicji PSL-KUKIZ, to bardzo wątpliwa ulga. Odbywa się ona kosztem samych prowadzących działalność. Brak składek oznacza bowiem także brak ochrony wynikającej z ubezpieczenia społecznego. Tacy przedsiębiorcy w razie wypadku nie będą mieli co liczyć na zasiłek chorobowy z ZUS czy odszkodowanie powypadkowe. Mało tego, w razie trwałej niezdolności do pracy nie będą mogli też liczyć na prawo do renty. Brak składek na koncie emerytalnym takiej osoby w przyszłości spowoduje wypłatę bardzo niskiej emerytury, przez co przedsiębiorcy zwolnieni dziś ze składek ZUS w przyszłości będą skazani na korzystanie z pomocy społecznej. To trudna do pozazdroszczenia perspektywa. Oznacza to też, że takie osoby trafią na starość na utrzymanie państwa. Zapłacą więc za to w przyszłości aktywni zawodowo podatnicy.
– Zwolnienie osób prowadzących działalność gospodarczą w Polsce ze składek spowodowałoby też ogromną presję na zakładanie takiej działalności przez osoby zatrudnione dotychczas na etatach – zauważa Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. – Konsekwencje takiej zmiany trudno więc oszacować. Z pewnością doprowadziłoby to do poważnego zaburzenia systemu ubezpieczeń w Polsce.
Model niemiecki nie sprawdził się
Jako pierwszy z postulatem zwolnienia prowadzących działalność wystąpił w ostatnich miesiącach Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców. Jako przykład takich rozwiązań podał model funkcjonujący w Niemczech, gdzie zdecydowana większość przedsiębiorców jest faktycznie zwolniona z obowiązku płacenia składek. Jego inicjatywa nie spotkała się z poparciem obecnego rządu.
Jak się okazuje, Niemcy zaczynają dostrzegać zagrożenie ubóstwem, które dotknie takie osoby w przyszłości. Z raportu przygotowanego przez prof. Ulricha Preisa z Uniwersytetu w Kolonii wynika, że obecnie z ponad 3 mln prowadzących działalność gospodarczą w Niemczech składki na ubezpieczenia społeczne dobrowolnie płaci niewiele więcej niż 200 tys. osób. Analiza sytuacji materialnej pozostałych wskazuje , że połowa z nieubezpieczonych przedsiębiorców nie oszczędza na przyszłość w żadnej formie. Grozi im więc ubóstwo na emeryturze i konieczność korzystania z pomocy społecznej. Dlatego też niemiecki rząd planuje objęcie tych osób ubezpieczeniem.
Zamiast zwolnienia lepsza obniżka
Znacznie lepszym pomysłem na rozwiązanie problemu skokowo rosnących składek, które muszą płacić prowadzący działalność, jest modyfikacja polskiego systemu.
Takie propozycje już pojawiły się w przestrzeni publicznej. Środowisko księgowych z Wielkopolski postuluje obniżenie podstawy branej do wyliczeń zryczałtowanych składek na ubezpieczenia społeczne z obecnych 60 proc. do 40 proc. przeciętnego wynagrodzenia, a zdrowotnej z 75 do 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Przyszłoroczne składki wyniosłyby tylko 970 zł miesięcznie zamiast prognozowanych 1450 zł miesięcznie.
Inne podejście ma Federacja Przedsiębiorców Polskich. Proponuje uzależnienie składek od rzeczywistego dochodu osiąganego przez przedsiębiorcę.
– Wysokość składek byłaby ustalana wtedy co miesiąc lub raz na kwartał, w zależności od tego, jak często przedsiębiorca składa zeznania podatkowe – dodaje Kozłowski z FPP.
Opinia dla „rzeczpospolitej"
Cezary Kaźmierczak , prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców
Opozycja ma prawo zgłaszać swoje postulaty. Pytanie, czy faktycznie zostaną one spełnione, gdy będzie miała taką możliwość. Budżet nie jest bowiem z gumy. Nie da się ciągle obniżać podatków i składek. Poza tym obecne zasady opłacania składek ZUS są korzystne dla większości prowadzących działalność. Zryczałtowana składka w wysokości 1,3 tys. zł miesięcznie to i tak znacznie mniejsze obciążenie niż w przypadku zatrudnienia na etacie. Pracownik na etacie płaci bowiem znacznie więcej do ZUS od swoich przychodów. Mam wrażenie, że oczekiwanie przez część przedsiębiorców, że zostaną zwolnieni z opłacania składek, skończy się dokładnie odwrotnie. Na przykład wprowadzeniem składek proporcjonalnych do dochodów z takiej działalności, przez co wiele osób prowadzących działalność gospodarczą zapłaci do ZUS znacznie więcej niż obecnie.