Pojawia się coraz więcej sygnałów, że dołek inwestycyjny przedsiębiorstwa mają już za sobą. Przykładowo, wielkość nakładów inwestycyjnych przedsiębiorstw średnich i dużych, w II kwartale wyniosła 23,9 mld zł, czyli ciut więcej niż w II kwartale 2012 r. Wzrost nie jest imponujący, ale pierwszy po głębokich spadkach od połowy 2012 r.

Coraz wolniej zmniejsza się też produkcja budowlano-montażowa. Tu spadki zaczęły się w czerwcu 2012 r. umiarkowanym 5,2 proc. (w porównaniu z czerwcem 2011 r.). Potem było już coraz gorzej, w maju tego roku było już minus 27,5 proc. Na tym tle wynik za sierpień (-11 proc.) wydaje się całkiem porządny.

Pozytywne zmiany widać też we wskaźnikach dotyczących kredytów przedsiębiorstw zaciąganych na inwestycje. W sierpniu tego roku wzrosły one (w porównaniu z sierpniem 2012 r. ) o 3,1 proc. Wzrost był także widoczny w lipcu i czerwcu (nieco ponad 2 proc.), a w okresie grudzień–maj wartość tego typu zobowiązań malała.

Ciekawe są też informacje dotyczące zaskakująco dużego przyrostu wartości kosztorysowej rozpoczynanych inwestycji. W I półroczu wzrosły aż o 13 proc. w porównaniu z I półroczem 2012 r. A badania Głównego Urzędu Statystycznego pokazują, że w sumie przedsiębiorstwa, szczególnie te produkcyjne, spodziewają się poprawy koniunktury.

Sumując te sygnały, można spodziewać się pewnego ożywienia w inwestycjach. – Ale to będzie bardzo skromne ożywienia – ostrzega Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Polska. – Szacujemy, że w sumie w drugim półroczu inwestycje firm wzrosną o 1–2 proc. – wyjaśnia.

Do prawdziwego boomu potrzeba bowiem znacznie więcej niż jedynie jaskółek poprawy. – Wielkim bodźcem dla przedsiębiorstw, szczególnie tych większych, i wyznacznikiem ich planów, jest sytuacja w strefie euro. A ta, choć wydaje się, że została opanowana i recesja już nie wróci, wciąż jest niepewna – mówi Grzegorz Ogonek, ekonomista ING Bank Śląski.

– By firmy ruszyły z inwestycjami, potrzebują pewności, że ich zwiększona produkcja znajdzie nabywców. A takiego wielkiego wzrostu zamówień nie ma – podkreśla Borowski. – Co więcej, nawet jeśli popyt wzrośnie, to może się okazać, że wystarczy uruchomić dotychczas uśpione moce produkcyjne, a nie kreować nowe. Inaczej mówiąc, przedsiębiorstwa mogą decydować się np. na wymianę zużytych maszyn czy zakup bardziej wydajnych, ale nie na uruchomienie nowych linii czy budowę nowej fabryki, która zatrudniałaby ludzi – dodaje.

Z badań NBP wynika, że w II kw. najbardziej (na tle innych) ruszyły inwestycje w przedsiębiorstwach transportowych oraz w przetwórstwie przemysłowym. W transporcie dynamika nakładów inwestycyjnych ogółem po trzech kwartałach spadku przyspieszyła do 10 proc., wracając na ścieżkę szybkiego wzrostu. W przetwórstwie przemysłowym wzrost wyniósł 8,7 proc., głównie w rezultacie zwiększonych wydatków na maszyny i urządzenia.

Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów

Dużym wyzwaniem dla rynku jest spowolnienie gospodarcze i spadek konsumpcji. Po kilku latach w roli siły napędowej w Europie Środkowej, Polska zwolniła tempo i wzrost jest mniejszy niż zwykle. Jestem jednak przekonany, że to tylko chwilowe spowolnienie, a począwszy od 2014 r. rynki się podniosą i zaczną oferować większe możliwości wzrostu. Polska jest nadal krajem o ogromnym potencjale. Choć ekonomiści uprzedzają, że prognozy inwestycyjne nie są najlepsze, nie powinien być to zły rok dla przedsiębiorców, szczególnie dla sektora MŚP. Rządowy system gwarantowania kredytów dla małych i średnich firm to dla nich szansa na rozwój. Teraz kapitał własny już nie wystarcza, przedsiębiorcy z całą pewnością będą szukać pomocy finansowej w bankach czy na giełdzie. Choćby obniżki stóp procentowych powinny dać większą szansę instytucjom finansowym na rozszerzenie oferty kredytowej dla tego sektora, co powinno się przełożyć na większe inwestycje i eksport.