Jeszcze kilkanaście lat temu rynek fitness w Polsce praktycznie nie istniał. To się  zmieniło, choć w rozmaitych statystykach wciąż pozostajemy daleko z tyłu za krajami Europy Zachodniej. Duży potencjał rynku chce wykorzystać m.in. Fabryka Formy. Swój pierwszy klub otworzyła w 2009 r. Teraz ma ich 4. - Kolejne są przygotowywane - zapowiada Ireneusz Sęk, prezes Fabryki Formy.

Jak narodził się pomysł na biznes? - Proces rozpoczął się od niezadowolonego klienta klubu fitness (niczym w opowieści pt. „Przychodzi klient do..."), aż doprowadziłem sytuację do poziomu bycia właścicielem klubu z rosnącą grupą zadowolonych klientów - wspomina prezes.

Walka o finansowanie

Zdobycie pieniędzy na biznes wcale nie było łatwym zadaniem.

- Finansowanie początkowe, ze względu na brak zaufania zewnętrznych inwestorów do biznesu typu start-up, zostało  całkowicie pokryte ze środków własnych założycieli i kredytu bankowego - opowiada Sęk. Dodaje, że na tak początkowym etapie inwestor finansowy mógłby sobie zapewnić silną pozycję w spółce i  dzisiaj, po 4 latach, czerpać korzyści z dynamicznego rozwoju. - Niemniej jednak nie udało nam się na początku funkcjonowania pozyskać takiego wsparcia.  Po dwóch latach działalności zawarliśmy za to umowę inwestycyjną z silnym inwestorem branżowym, firmą Benefit Systems i z tej współpracy jesteśmy obopólnie zadowoleni - twierdzi.

Rynek będzie rósł

Przedstawiciele branży spodziewają się, że w najbliższych latach liczba osób korzystających z usług klubów fitness w naszym kraju może się nawet podwoić.

- Jak wynika z raportu „Sport w życiu Europejczyków" w Polsce na razie mało mamy do czynienia ze sportem, natomiast według przeprowadzonego na zlecenie P&G w 2012 r. badania, Europejczycy nie tylko doceniają rolę sportu, ale także zachęcają do jego uprawiania swoje dzieci - mówi Sęk. Wskazuje, że najbardziej aktywni w tym zakresie są rodzice ze Słowenii (65 proc.), Estonii (62 proc.), Czech (41 proc.), Słowacji (40 proc.) oraz Chorwacji (40 proc.), którzy motywują swoje pociechy przede wszystkim poprzez wspólne uprawianie sportu.  - Jak widać, nasi najbliżsi sąsiedzi poznali wartość zdrowego stylu życia. Zatem mamy sporo do zrobienia na rynku fitness w Polsce - komentuje prezes Fabryki Formy.

Pułapek nie brakuje

Atrakcyjny rynek sprawia, że nowe kluby wyrastają jak grzyby po deszczu. Sęk uważa, że klienci - mając coraz większy wybór - będą decydować się na usługi o najwyższej jakości, lub te na drugim biegunie, czyli najtańsze na rynku. - Tak zwany „środek branży fitness" nie prezentujący ani jakości, ani atrakcyjnej ceny, zagospodarowany przez nieprofesjonalnie zarządzane kluby będzie miał coraz więcej problemów - uważa. Zapytany o pułapki jakie czyhają na firmy w tej branży, wskazuje na niechęć Polaków do terminowego płacenia.

- Trzeba mieć opracowany odpowiedni system płatności dla klientów, a także przypomnień, alertów i monitoring płatności - radzi. Wskazuje, że na zachodzie Europy systemy bankowe poleceń zapłaty cieszą się dużym zaufaniem klientów i firmy nie mają problemu z automatyzacją płatności. W Polsce niestety jest inaczej. – Ze względu na brak zaufania Polaków do automatyzacji, wymaga to dużo większych nakładów pracy przy utrzymaniu płynności finansowej - mówi Sęk. Dodaje, że to może być największą pułapką dla nieprzygotowanych inwestorów oraz zagranicznych sieci, wchodzących na polski rynek i oczekujących zachodnich standardów.

Opinia

Kamil Szlaga | analityk Domu Maklerskiego Banku BPS

Branża fitness ma przed sobą dobre perspektywy ze względu na rosnącą aktywność fizyczną Polaków, wzrost siły nabywczej oraz migrację ludności do największych miast. Rynek w Polsce jest mocno rozdrobniony i największe firmy mają niewielkie udziały. Głównymi graczami są Pure z 36 oraz Calypso z 18 klubami, a pozostałe sieci są znacznie mniejsze. Pomimo dobrych perspektyw, rynek fitness jest wymagający i wymaga wypracowanego modelu biznesowego oraz dobrego zarządzania. Z uwagi na niewielką skalę biznesu, sieci fitness nie są w stanie finansować nowych otwarć z własnego kapitału, a dostępność kredytów bankowych dla branży jest mocno ograniczona. Benefit Systems wspomaga finansowo rozwój klubów fitness, ale oczekuję, że za kilka lat niektóre z nich będą osiągały wystarczające wyniki finansowe, aby rozwijać się samodzielnie, albo uzyskać dostęp do finansowania bankowego.

Duży inwestor jest mile widziany

Jeśli ktoś chce zaistnieć w branży fitness, musi najpierw nazbierać solidną porcję kapitału. Wbrew pozorom, to wcale nie jest łatwy biznes. Dlatego niektóre sieci decydują się na pozyskanie inwestora. Największym strategicznym graczem w tej branży w Polsce jest Benefit Systems. Ma udziały w  takich sieciach jak Calypso, Fitness Academy oraz Fabryka Formy. Wspiera je m.in. poprzez dzierżawę sprzętu oraz udzielanie pożyczek na rozwój nowych klubów. Korzystają na tym obie strony: sieci mają dostęp do kapitału, a Benefit Systems dobrą bazę dla swoich klientów (Benefit jest właścicielem karty Multisport). Pod koniec 2012 r. liczba klientów Benefit Systems wyniosła prawie 5000, a liczba aktywnych kart – ponad 350 tys. Biznes dynamicznie się rozwija. Na koniec czerwca tego roku liczba aktywnych kart wzrosła do prawie 430 tys.