Wydane w czwartek po południu prezydenckie rozporządzenie wprowadziło na 30 dni stan wyjątkowy w 183 miejscowościach położonych w trzykilometrowym pasie przylegającym do granicy z Białorusią. Decyzję Andrzeja Dudy musi jeszcze zatwierdzić lub uchylić Sejm, który ma się w tej sprawie zebrać w poniedziałek.

Jednak rygory stanu wyjątkowego już obowiązują. Wydane w czwartek rozporządzenie zakazuje w przygranicznym pasie zgromadzeń publicznych i imprez masowych, a także – choć z pewnymi wyjątkami – zakazuje wstępu do tej strefy osobom, które tam nie mieszkają ani nie pracują.

Władze dały niewiele czasu na opuszczenie tego obszaru osobom z zewnątrz, które tam do czwartku przebywały. – Dziś do godziny 24 wszystkie osoby, które nie są związane życiowo i zawodowo z terenem objętym stanem wyjątkowym, będą musiały tę strefę opuścić – powiedział w czwartek tuż po godzinie 15 minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński. Oznacza to, że na przykład turyści, dziennikarze i aktywiści różnych organizacji pozarządowych musieli opuścić te tereny w trybie błyskawicznym.

Czytaj więcej

Wyjątkowy stan państwa. Zakaz fotografowania płotu i funkcjonariuszy

Tymczasem według relacji mieszkańców Białowieży miejscowość ta jeszcze w czwartek pełna była turystów z kraju i zagranicy. – To dla nas klęska. Po tym, gdy lockdown ograniczył przyjazdy turystów, następuje kolejne takie ograniczenie, i to dość niespodziewane. Oznacza to dla nas poważne straty. Oczekujemy od rządu, by zapewnił nam godziwe wyrównanie strat, jakie poniesiemy wskutek braku turystów – powiedział „Rzeczpospolitej" białowieski przedsiębiorca Sławomir Droń, organizator turystyki i sportu w tej miejscowości.

Wprawdzie dzisiejsze przepisy gwarantują, że rząd wyrówna szkody wyrządzone stanem nadzwyczajnym, ale mają one ograniczony zasięg. Nie dotyczą bowiem utraconych zysków z powodu np. braku gości w hotelach czy restauracjach. Jednak wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik zapowiedział, że wraz z resortem finansów opracuje rozszerzenie pomocy dla przedsiębiorców. Wspomniał przy tym o 260 firmach z branży turystycznej działających w pasie przygranicznym. Skutki stanu wyjątkowego dotyczyć będą jednak także innych branż.

Samorządy miejscowości nadgranicznych dość przychylnie przyjęły decyzję prezydenta i rządu. – Ograniczenie napływu osób postronnych ułatwi pracę służb, które chronią granicę – uważa wójt Kuźnicy Paweł Mikłasz. Dodaje też, że w jego gminie przedstawiciele różnych fundacji rozdają mieszkańcom ulotki nawołujące do tego, by nie zgłaszali Straży Granicznej wiadomości o pojawiających się cudzoziemcach.