Politycy, chcąc pomóc przedsiębiorcom, wprowadzają do ustaw różne rozwiązania. Wyglądają one ładnie na papierze. Gorzej jest ze stosowaniem ich w praktyce. Przykład? Art. 122a. § 2 pkt 1 Kodeksu postępowania administracyjnego. Zgodnie z tym przepisem, sprawę uznaje się za załatwioną milcząco w sposób w całości uwzględniający żądanie strony, jeżeli w terminie miesiąca od dnia doręczenia żądania strony właściwemu organowi administracji publicznej organ ten nie wyda decyzji lub postanowienia kończącego postępowanie w sprawie (milczące zakończenie postępowania).

I kolejny przykład – art. 10 pkt 1 i 2 Prawa przedsiębiorców. Ten z kolei przepis stanowi, że organ kieruje się zasadą zaufania do przedsiębiorcy, zakładając, że działa on zgodnie z prawem, uczciwie oraz z poszanowaniem dobrych obyczajów. Jeśli przedmiotem postępowania przed organem jest nałożenie na przedsiębiorcę obowiązku bądź ograniczenie lub odebranie uprawnienia, a są wątpliwości co do stanu faktycznego (niedające się usunąć), organ rozstrzyga je na korzyść przedsiębiorcy.

Jak wygląda stosownie tych regulacji w praktyce? Czy urzędnicy podejmując decyzje, często powołują się na nie? Obawiam się, że tak nie jest, bo urzędnicy w ten sposób chronią się przed ewentualną odpowiedzialnością. Wolą, by ewentualne wątpliwości rozstrzygnął sąd. 

W akcji „deregulacja” należy więc przejrzeć (obowiązujące już) przychylne biznesowi i obywatelom regulacje i znaleźć rozwiązanie, by urzędnicy zaczęli stosować je w praktyce. 

Zapraszam do lektury „Tygodnika Urzędników”.