Koronawirus nie odpuszcza. Jesienią wiele państw, w tym Polska, ponownie zostało zmuszonych do wprowadzenia dodatkowych obostrzeń, by chronić zdrowie i życie obywateli. Problemy nie ominęły też administracji, która od tygodni boryka się z pracą zdalną, a nierzadko także kwarantanną i zachorowaniami wśród urzędników. Te ograniczenia już doprowadzają do sporów sądowych. Przykładem może być postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie z 2 grudnia 2020 r.

Sprawa dotyczyła obowiązku, który spoczywa nieomal na każdym organie administracji, którego decyzje czy inne czynności można zaskarżyć do sądu. Zgodnie bowiem z procedurą sądowoadministracyjną skargi nie wnosi się bezpośrednio do wojewódzkiego sądu administracyjnego, ale za pośrednictwem organu. Ten przekazuje skargę sądowi wraz z kompletnymi i uporządkowanymi aktami sprawy oraz odpowiedzią na skargę, w postaci papierowej lub elektronicznej, zasadniczo w terminie 30 dni od dnia jej otrzymania. Są jednak przypadki, gdy urzędnicy na przekazanie skargi i akt mają mniej czasu. Na przykład w sprawach o udostępnienie informacji publicznej termin ten został skrócony do 15 dni.

Czytaj też: Koronawirus w administracji: Czy urzędnik może nie zgodzić się na pracę zdalną

Wyjątek od zasady

A to właśnie wniosek o udzielenie informacji publicznej stał się powodem problemów urzędników. Do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej złożyła go jedna z fundacji, a ponieważ nie doczekała się odpowiedzi w czerwcu 2020 r., złożyła skargę na bezczynność, w październiku zaś zażądała dodatkowo ukarania urzędników grzywną. Wskazała, że 14 września 2020 r. skargę na bezczynność wysłała na skrzynkę podawczą ePUAP i dostała potwierdzenie. A do 30 września 2020 r. urzędnicy nie przekazali jej do sądu.

Urzędnicy bronili się, że nie ma podstaw do wymierzania im grzywny. Podkreślali, że skarga fundacji została przekazana do WSA 14 października 2020 r. wraz z odpowiedzią na skargę i aktami sprawy. Została zarejestrowana i oczekuje na rozpoznanie. W ocenie organu nie ma samodzielnej podstawy prawnej do ukarania grzywną, gdy przekazał skargę z aktami i odpowiedzią na skargę po upływie 15 dni ( art. 21 ustawy o dostępie do informacji publicznej).

Dodatkowo tłumaczył, że nie był w stanie dochować terminu z uwagi na bardzo szeroki zakres wniosku skarżącej i konieczność zebrania informacji u kilku rozproszonych pracowników, w tym pozostających bądź na kwarantannie, bądź na zwolnieniu lekarskim z powodu Covid-19. Również opracowywanie odpowiedzi na skargę i gromadzenie całości materiału do przekazania sądowi odbywało się w obliczu nie tylko panującej epidemii, ale także wywołanej nią niewydolności organu w okresie wrzesień–październik w realizacji zadań statutowych. Na poparcie tego fundusz załączył informację prasową o tym, że w jego siedzibie znajdowało się ognisko zakażenia koronawirusem.

Nic to jednak nie dało, bo zdaniem WSA ta argumentacja nie pozbawia zasadności wniosku skarżącej o wymierzenie grzywny. Sąd przypomniał, że w razie niezastosowania się do obowiązków przekazania skargi sąd na wniosek skarżącego może orzec o wymierzeniu organowi grzywny do wysokości dziesięciokrotnego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej w roku poprzednim, ogłaszanego przez prezesa GUS. Grzywna ta ma mieszany dyscyplinująco-restrykcyjny charakter. Pełni również rolę prewencyjną, bo służy zapobieganiu naruszeniom prawa w przyszłości. Dlatego wniosek o wymierzenie grzywny może zostać uwzględniony także, gdy przed jego złożeniem doszło do przekazania sądowi skargi, ale czynności tej dokonano po upływie terminu.

Na plusy i na minus

Za to, jak tłumaczył sąd, dopełnienie obowiązku przed rozpoznaniem wniosku o wymierzenie grzywny może mieć wpływ na wysokości grzywny. Organ zasłużył na karę, bo przekroczył termin do przekazania skargi, a okres zwłoki wyniósł 15 dni.

Istotne dla jej wysokości okazały się dwie okoliczności. Na niekorzyść urzędników sąd zaliczył to, że poza przekazaniem skargi z naruszeniem terminu dodatkowo nie zachowali prawidłowego trybu, tj. jako dokumentu elektronicznego, co jeszcze wydłużyło sprawę. To zdaniem sądu uniemożliwiało ustalenie wysokości grzywny w granicach jej dolnego wymiaru. Za to na korzyść urzędników WSA uwzględnił wyjaśnienia dotyczące utrudnień w funkcjonowaniu organu związanych z epidemią koronawirusa. Zestawiając te okoliczności, WSA uznał, że 1000 zł będzie adekwatne do skali naruszenia prawa i wystarczające dla osiągnięcia jej represyjnego oraz prewencyjnego celu.

Sygnatura akt: II SO/Lu 18/20.