Angielski i niemiecki jest niezbędny w bieżących kontaktach z klientami, francuski i hiszpański może się przydać przy rozszerzaniu działalności na nowe rynki. Tak argumentowała spółka, która chciała zaliczyć wydatki na kursy językowe dla samozatrudnionych (czyli współpracowników prowadzących własne biznesy) do kosztów uzyskania przychodów. Fiskus nie miał nic przeciwko.
O interpretację wystąpiła spółka z o.o. działająca w branży informatycznej. Zajmuje się projektowaniem i tworzeniem oprogramowania komputerowego. Współpracuje z wykonawcami prowadzącymi własne jednoosobowe firmy, z którymi podpisuje umowy o świadczenie usług.
Spółka ma dużo klientów z innych państw. Trzeba się z nimi porozumiewać w języku angielskim bądź niemieckim. W przyszłości planuje działać też na innych zagranicznych rynkach. Dlatego zapewnia współpracownikom szkolenia. Nie tylko z języka angielskiego i niemieckiego, lecz także hiszpańskiego i francuskiego. Zakłada bowiem, że mogą się przydać przy następnych kontraktach.
Spółka podkreśla, że kursy z języka angielskiego i niemieckiego są bezpośrednio związane ze świadczonymi usługami. Dlatego finansuje je w 100 proc. Natomiast szkolenia z hiszpańskiego i francuskiego traktuje jako formę benefitów i pokrywa tylko część wydatków. Informuje, że dofinansowanie do wszystkich kursów nie jest elementem wynagrodzenia współpracowników. Podaje im jednak wartość tego świadczenia na platformie do pracy grupowej.
Czy wydatki na szkolenia dla podwykonawców można zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów? Spółka twierdzi, że tak. Podkreśla, że kursy są dopasowane tematycznie, obejmują zwłaszcza specyficzne, branżowe słownictwo. Bez jego znajomości nie ma szans na pozyskanie i utrzymanie projektów. Utrudniona jest bowiem komunikacja, nie można dostarczyć usług w sposób zgodny z oczekiwaniami. Bez szkoleń językowych nie byłoby możliwe świadczenie usług na wymaganym przez klientów poziomie – argumentuje spółka. Dodaje, że przejście rozmowy w języku obcym jest często warunkiem rozpoczęcia współpracy.
Co na to fiskus? Nie miał nic przeciwko rozliczeniu kosztów. Przekonało go to, że współpracownicy porozumiewają się bezpośrednio z klientami. Muszą więc znać angielski i niemiecki. Powinni też znać francuski i hiszpański, skoro spółka chce działać na nowych rynkach. Skarbówka zwróciła też uwagę, że opisane kursy odbywają się z reguły zdalnie, nie są więc połączone z wypoczynkiem i atrakcjami (co mogłoby spowodować zakwalifikowanie ich do wyłączonej z kosztów reprezentacji).
Reasumując, wydatki na szkolenia „wykazują związek przyczynowo-skutkowy z przychodami spółki”. Można je więc zaliczyć do podatkowych kosztów (interpretacja dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 23 grudnia 2024 r.,0111-KDIB1- 2.4010.558.2024.3. ANK).