42 proc. rzedstawicieli młodych innowacyjnych firm w Polsce nie wie, jak interpretować przepisy, podobnie wielu nie czy zmieniane regulacje bezpośrednio dotykają ich biznesu, co trzecia spółka mówi o tym, iż "nowego prawa" jest za dużo, by być z nim na bieżąco. Część przedsiębiorców uważa, że wprowadzane przepisy są ze sobą sprzeczne, a ostatni negatywnie zareagowali na brak konsultacji społecznych podczas uchwalania wielu ustaw. To wynik badań Startup Poland.
Przedsiębiorcy oraz eksperci alarmują, że podejście do tworzenia prawa wśród rządzących, ale także ignorowania czynnika ludzkiego w tym procesie zmniejsza atrakcyjność Polski jako kraju, który mógłby gościć wiele powstających start-upów. Prócz start-upów brak stabilności wpływa również na obecność korporacji i funduszy inwestycyjnych, które bezpośrednio biorą udział w tworzeniu rynku start-upów. Plany inwestycyjne buduje się na kilka lat w przód, ciężko zaufać danemu rejonowi, jeśli prawo jest tam niestabilne, mówią eksperci.
Jako największy destabilizator w rynku przedsiębiorcy wskazują przede wszystkim wielokrotnie nowelizowany i zmieniany Polski Ład, który mocno skomplikował życie wszystkim przedsiębiorcom, ale także problemy z sądownictwem. Firmy obawiają się m.in. tego, że ich sprawa może na wiele lat utknąć w sądzie mrożąc tym samym środki finansowe, a dokładając wydatków związanych z prowadzeniem procesu.
Wedle opublikowanego Global Innovation Index (opracowanego przez Światową Organizację Własności Intelektualnej) Polska jest na 41. miejscu w rankingu innowacyjności. Z punktu widzenia aspektów instytucjonalnych (np. otoczenie administracyjne, przepisy) wypadamy jednak już znacznie gorzej i zajmujemy dopiero 76. pozycję. W top 50 rankingu gorzej od naszego kraju wypadają tylko Brazylia i Turcja. To w dłufalowej perspektywie może wróżyć duże problemy dla rozwoju start-upów w Polsce.