„Przerwy na papierosa” stanowią normę w wielu miejscach pracy — nałóg to przecież choroba, która nie wybiera i palacze muszą ulżyć. To jednak skutkuje w pewnym stopniu dezorganizacją pracy, ale przede wszystkim przewadze palących nad niepalącymi, czyli zwiększonej liczbie przerw. Mimo iż palenie nie powinno wpływać na pracodawcę lub współpracowników, to w wielu przedsiębiorstwach jest na to przyzwolenie.
Często powoduje to konflikty między tymi dwiema grupami, ponieważ niepalący nie w większości przypadków nie otrzymują ekwiwalentu przerwy na papierosa, którą mają palacze. Wyrównanie wprowadziła pewna japońska firma, która zdecydowała się zwiększyć wymiar rocznego urlopu dla prowadzących zdrowszy tryb życia o sześć dni.