12 maja wywiad poinformował, że na poligonie wojskowym Kanggon 20 kilometrów na północ od północnokoreańskiej stolicy Pyongyang dokonano egzekucji tamtejszego ministra obrony.
Rozstrzelano go podobno z przeciwlotniczych karabinów maszynowych w obecności około dwustu osób – nie wiadomo, kim byli świadkowie egzekucji.
Teraz jednak Seul przyznaje, że nie wie czy Hyon Yong Chol w ogóle został rozstrzelany.
Okazało się bowiem, że kilka dni po swojej domniemanej egzekucji pojawił się w telewizji w towarzystwie dyktatora Korei Kim Dzong Una.
Nie wykluczone, że nagrania dokonano wcześniej. Jednak znawcy koreańskiej dyktatury twierdzą, że tam – jak i w stalinowskim ZSRR – politycy skazani za zdradę znikają z mediów. Ich nazwisk nie wolno wymieniać, usuwani są z fotografii (szczególnie zrobionych razem z Kimem), niszczone są nagrania z nimi.
Z drugiej strony władze Korei Północnej milczą, nie komentując informacji o egzekucji ministra – która już obiegła media na całym świecie.
Poza granicami Korei ostatni raz widziano ministra Hyon Yong Chola w połowie kwietnia w Moskwie, gdzie przyjechał na międzynarodową konferencję na temat bezpieczeństwa. Gospodarz, rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu zapewniał go wtedy, że „przyjacielskie stosunki rosyjsko-koreańskie będą nadal rozwijane".
Po ministrze do Moskwy miał przyjechać sam Kim Dzong Un na uroczystości 9 maja, jednak w ostatniej chwili odwołał swoją wizytę. Nieoficjalnie poinformowano, że zatrzymały go w kraju „problemy wewnętrzne".
W samym Pyongyangu ministra widziano ostatni raz pod koniec kwietnia w operze na przedstawieniu „Bohaterska ojczyzna". Wywiad południowokoreański sugerował, że wprost z budynku opery Hyon pojechał na jakąś naradę wyższych wojskowych, która miała zakończyć się dla niego wyrokiem śmierci. W jej trakcie miał zdrzemnąć się, nie zanotował instrukcji dyktowanych przez Kim Dzong Una, a kiedy go obudzono – żachnął się niezadowolony.
Jednocześnie pojawiła się informacja, że od początku roku w Pyongyangu zdymisjonowano, aresztowano lub rozstrzelano 15 wysokich urzędników państwowych lub członków rządzącej Partii Pracy Korei. Korea Północna oficjalnie oświadczyła, że takie wiadomości to „złośliwe oszczerstwa".
Obecnie wywiad południowokoreański twierdzi, że na pewno kogoś rozstrzelano na poligonie pod Pyongyangiem, ale nie jest pewne, czy to był minister obrony.
Nikogo na świecie nie zdziwiła informacja o ewentualnej okrutnej egzekucji ministra; na rozkaz Kim Dzong Un miano już wcześniej dokonywać takich. Pierwszą ofiarą był podobno wuj dyktatora, polityk nr 2 w Korei Północnej Jang Song Tek zabity w grudniu 2013 roku. Jak informowały media z Hongkongu, wuj miał zostać rozszarpany przez sforę psów wartowniczych, choć eksperci skłaniali się do wersji o rozstrzelaniu z karabinu maszynowego.
Obecne sprzeczne informacje o losie ministra obrony wywołały konsternację wśród ekspertów i polityków. Nikt nie jest w stanie wytłumaczyć jaką politykę zagraniczną i wojskową zamierza prowadzić jedno z najbardziej zamkniętych państw na świecie prawdopodobnie posiadające broń atomową.