Ponad dwa lata temu spory terytorialne rozgorzały na dobre od konfliktu o wyspy Senkaku. Nic i nikogo na nich nie ma, Japonia musiała je w pewnym momencie odkupować od prywatnego właściciela, by nie zostały przejęte przez nacjonalistów, Chińczycy na te wydarzenia oburzali się tydzień po tygodniu.
Nowe radary
Napięcie narastało i trwa. Blisko 30 miesięcy później pierwsze spotkanie przywódców Chin i Japonii przyniosło grobową atmosferę i bijący od przedstawiciela Pekinu chłód. Obecnie, wraz z teoretycznym postępem we wzajemnych relacjach, pojawia się kolejne pęknięcie dyplomatyczne. Okazuje się bowiem, że chińska armia buduje obiekty wojskowe na wyspach położonych w sąsiedztwie archipelagu Senkaku. Miejscem budowy są wyspy Nanji położone w prowincji Zhejiang. Leżą zaledwie 300 kilometrów na północny-zachód od spornego terytorium.
Według informacji dla turystów na wyspach Nanji można spotkać 403 gatunki skorupiaków, 174 rozmaite glony, 397 rodzajów ryb oraz wyspy pełne żonkili. Mówi się nawet o nich jako „królestwo owoców morza i alg", jest to jedyny teren w Chinach określany jako jedno z miejsc światowego dziedzictwa biosfery UNESCO. Od pewnego czasu na głównej wyspie można także znaleźć kilka dużych instalacji radarowych oraz pasy startowe dla wojskowych jednostek. Wszystko po to, by zwiększyć zdolności militarne chińskiej floty i lotnictwa w razie ewentualnego incydentu, do jakiego mogłoby dojść z udziałem Japonii, Wietnamu, Filipin, czy innego sąsiedniego państwa z regionu.
I stare problemy
Nanji to 52 wyspy. Leżą o 100 kilometrów bliżej spornych Senkaku niż należąca do Japonii Okinawa z amerykańskimi bazami wojskowymi. Rząd w Tokio przyznaje, że bada doniesienia chińskich mediów, które chwalą się rozbudową baz, a z kolei Chińczycy uważają, że sytuacja na tamtym terenie nie odbiega od normy. W końcu od ubiegłego listopada Nanji i okoliczny teren to część rozszerzonej strefy ADIZ, czyli terenu obrony i bezpieczeństwa lotów.
Japończycy od kwietnia prowadzą prace nad nowymi radarami na wyspie Yonaguni w pobliżu Senkaku. Chiny oskarżają Tokio o nadmierne zaangażowanie wokół archipelagu, które może doprowadzić do potencjalnej odpowiedzi z ich strony. Sytuacja nie zapowiada żadnego postępu pomimo starań polityków, którzy przed kamerami starają się robić dobre miny do niekoniecznie dobrej gry ich armii. Nie wygląda na to, że 2015 rok przyniesie odwilż we wzajemnych relacjach.