„Trzy razy w ciągu dnia, w sumie około 15–20 minut" – powiedziała o pekińskich spotkaniach prezydentów Rosji i USA rzeczniczka amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Bernadette Meehan. Przywódcy, mijając się na kolejnych imprezach, w biegu wymieniali uwagi o atomowym programie Iranu, wojnie domowej w Syrii i wojnie na Ukrainie.
Tak wyglądało pierwsze od czerwca spotkanie prezydentów obu krajów.
Rozmowy ?w korytarzach
Do Pekinu zjechali przywódcy 21 państw na dorocznym szczycie Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC). Jednak utworzona w 1989 roku organizacja służąca integracji gospodarczej regionu wstrząsana jest konfliktami, z których najważniejszy wcale nie jest rosyjsko-amerykański, lecz amerykańsko-chiński.
W trakcie pekińskiego szczytu prezydent Obama unikał osobnej rozmowy z Władimirem Putinem, nawet uchylił się, gdy ten próbował go poklepać po ramieniu, nim zasiedli w sali obrad. Rosjaninowi pozostały tylko możliwości krótkiej wymiany zdań, gdy przywódcy 21 państw zbierali się do wspólnego zdjęcia czy stłoczyli przy wejściu na salę posiedzeń. „Przelotne spotkanie, w czasie którego nie było czasu na dyskusję o problemach" – opisał jedną z takich rozmów anonimowy urzędnik amerykański. Sekretarz prasowy rosyjskiego przywódcy nie był w stanie nawet określić, ile razy obaj politycy rozmawiali.
Nie wiadomo więc, czy ich przelotne wymiany zdań doprowadziły do jakiegokolwiek porozumienia. Już w trakcie pekińskiego szczytu nadeszła informacja z Moskwy o podpisanym tam porozumieniu rosyjsko-irańskim. Według niego rosyjskie firmy mają kontynuować rozbudowę irańskich elektrowni jądrowych o kolejne reaktory, dostarczając również paliwo do nich. Atomowy program Teheranu jest jednak kością niezgody w jego stosunkach z Zachodem (przede wszystkim z USA), który cały czas podejrzewa, że poza częścią pokojową Iran rozwija jego wojskowe zastosowania. Z kolei Rosja podejrzewana jest o podwójną grę w tej sprawie.
Krótkie rozmowy Obamy z Putinem na pewno nie rozwiały niczyich wątpliwości. Podobnie jak w sprawie wojny domowej w Syrii czy tym bardziej konfliktu na Ukrainie. Kijów alarmuje, że rosyjskie wojska koncentrują się pod osłoną separatystów, a coraz więcej zachodnich analityków i wojskowych uważa za nieuchronną kolejną rosyjską ofensywę na wschodniej Ukrainie. Nie ma też informacji o jakichkolwiek porozumieniach czy wspólnych amerykańsko-rosyjskich ustaleniach.
Chińska dominacja
Podczas pekińskiego spotkania Putinowi udało się za to usiąść i porozmawiać z premierem Australii Tonym Abbotem. „Rozmowa przebiegła spokojnie" – zapewnił z ulgą sekretarz prasowy rosyjskiego prezydenta. Przed przyjazdem do Pekinu Abbot proponował, by usunąć Putina z G20, które spotka się wkrótce w Australii. Gdy inni przywódcy grupy nie poparli pomysłu, szef rządu Australii zapowiadał ostrą rozmowę z Putinem w Pekinie. Powodem zdenerwowania premiera jest zestrzelenie w lipcu nad wschodnią Ukrainą pasażerskiego boeinga z Malezji, którym lecieli również obywatele Australii. Miejsce katastrofy samolotu znajduje się na terenach opanowanych przez rosyjskich separatystów, a ci utrudniają pracę międzynarodowym ekspertom badającym wypadek.
Jednak pekińskie spotkanie zostało zdominowane nie przez Rosję, lecz przez gospodarzy i konflikty wokół nich. Poza moskiewskim porozumieniem z Iranem Putin otrzymał w Pekinie również informację od Chińczyków: Gazprom nie dostanie od nich zaliczki na budowę gazociągu Siła Syberii, który ma dostarczać gaz z terenu Jakucji do Chin. Rosyjski koncern natychmiast otrzymał ulgi podatkowe na miliard dolarów od swojego rządu, ale nie wiadomo, czy to wystarczy. Całkowita suma inwestycji sięga 50 miliardów dolarów i obecnie spadnie całkowicie na Rosjan, mocno dotkniętych spadkami cen ropy i gazu na światowych rynkach.
Porażka USA
Prezydent Obama próbował uwieść gospodarzy projektem porozumienia inwestycyjnego obu krajów. Propozycję poparł ułatwieniami wizowymi dla Chińczyków, jednak wezwał też Chińczyków do „przestrzegania praw człowieka, ochrony praw autorskich i zwalczania cyberprzestępczości".
Pekin nie odpowiedział, za to na samo zakończenie spotkania doprowadził do „rozpoczęcia studiów" nad swoim projektem strefy wolnego handlu krajów Azji i Pacyfiku (FTAAP). Oznacza to porażkę Waszyngtonu, który proponował 18 krajom swoją wersję takiej strefy, ale nieobejmującej Rosji i Chin. Obecnie Pekin sądzi, że jego propozycja może zostać wprowadzona w życie w ciągu dwóch lat.
Jednocześnie gospodarze prowadzili ofensywę dyplomatyczną wobec poszczególnych uczestników szczytu. Chiński prezydent Xi Jinping przyjął japońskiego premiera Shinzo Abego; oba kraje do dziś dzielą ostry spór terytorialny o niewielki archipelag wysp na Morzu Wschodniochińskim oraz ocena wojennej jeszcze przeszłości. Zachodni eksperci nazwali spotkanie Chińczyka i Japończyka „zaskakującą odwilżą".
Podobną odwilż można było zaobserwować między Japonią i Koreą Południową – oba kraje dzielą również skutki wojennej przeszłości. Po kilku miesiącach japońskich starań w Pekinie koreańska prezydent Park Guene Hie spotkała się z premierem Abem.