Prom "Sewol", na którego pokładzie znajdowało się ponad 330 uczniów,  zatonął w Cieśninie Koreańskiej 16 kwietnia. W sumie z zatopionej jednostki wydobyto dotąd 183 ciała.

Wszystkie dziś znalezione zwłoki znajdowały się w jednym pomieszczeniu. Mogło ono pomieścić 38 osób, ale znaleziono w nim 48 ciał. Jak przypuszczają ratownicy, podczas gwałtownego przechyłu promu spanikowani pasażerowie zaczęli uciekać i zebrali się w jednej, wieloosobowej kajucie.

Wciąż nie znaleziono ciał kilkudziesięciu osób spośród 476, które były na pokładzie. Z katastrofy uratowano 174 osoby.

Podczas briefingu dla dziennikarzy na wyspie Jindal, kapitan marynarki wojennej Kim Hwang Jin opisywał trudne warunki, w jakich pracuje ekipa ratunkowa.

- To bardzo stresujące zadanie - odpowiedział na zarzuty zbyt powolnej pracy nurków. - Wydobywanie ciał jest znacznie trudniejsze niż znalezienie ich, a i to nie jest łatwe, zwłaszcza że nurkowie nie są w stanie spędzić więcej niż 10 minut wewnątrz statku.

Ratownicy mogą wydobyć około 30 ciał dziennie, ale mają nadzieję, że wszystkie znalezione dziś zwłoki zostaną wydobyte na powierzchnię przed weekendem.

Ekipa przeszukała dotychczas 35 ze 111 kajut znajdujących się na promie.

Rząd Korei Południowej twierdzi, że zmobilizowane zostały wszystkie możliwe siły i środki. Obawia się jednak, że złą pogoda i silniejsze prądy zapowiadane na sobotę i niedzielę utrudnią kolejne etapy poszukiwań.

Kapitan promu i dziesięciu członków załogi zostało aresztowanych pod zarzutem zaniedbania obowiązków i pogwałcenia prawa morskiego.

Akcja poszukiwawcza na promie "Sewol"