Jeszcze przed zniknięciem samolotu malezyjskie linie Malaysian Airline System (MAS) miały poważne kłopoty finansowe. W podobnej sytuacji są inne linie w Azji. Nie zmienia to faktu, że azjatyckimi liniami, po Azji i do Azji, podróżuje się najbardziej komfortowo. A najtańsza i najwygodniejsza podróż z Polski do Azji to nadal trasa Warszawa - Kopenhaga - Phuket - Bangkok liniami Thai Airways.
Przewoźnicy z Dalekiego Wschodu są znani z dbałości o pasażerów i tym, oraz pięknymi strojami personelu pokładowego, wyróżniają się spośród konkurencji. Nie słychać tam o strajkach czy innych protestach pracowniczych.
A na liście 20 najlepszych linii lotniczych świata Skytraxu (głosują pasażerowie) lwia część, to właśnie linie z Azji z Singapore Airlines (SIA) na czele. Przy tym na liście top 20 znalazł się nawet niskokosztowy regionalny przewoźnik należący do SIA — Silk Air, chyba jedna z niewielu linii lotniczych, jeśli nie jedyna, podająca bezpłatnie alkohol nawet na krótkich trasach. Czyli okazuje się, że można i tanio, i bardzo dobrze.
Klasa dla siebie
I te linie właśnie — Thai Airways, Singapore Airlines, MAS, koreańska Asiana, który miała w ubiegłym roku wypadek przy podchodzeniu do lądowania w San Francisco, hongkońskie Cathay Pacific (ich klasę stworzył obecny dyrektor generalny IATA Tony Tyler), japońskie JAL i ANA zawsze znajdują się na czele światowych rankingów lotniczych. Powoli zaczynają je doganiać przewoźnicy z Bliskiego Wschodu (Emirates, Qatar Airways, Etihad) oraz lotnicza hybryda bliskowschodnio-europejskie Turkish Airlines. Do tego rankingu „załapały się" również kazachskie linie Air Astana, które wielokrotnie już otrzymywały tytuł najlepszego przewoźnika Azji Środkowej i Indii.
Te właśnie linie (na przykład niemiecka Lufthansa znalazła się w rankingu Skytraxu na 18. miejscu) są polecane i wygrywają, bo nie tylko dbają o pasażerów na pokładzie (jakość posiłków, rozrywka, wygodne fotele), ale również są punktualne.
Linie japońskie poprawę komfortu podróży oparły na wprowadzeniu do floty dreamlinerów. Z tego powodu w zeszłym roku poważnie ucierpiała punktualność lotów, ale w tej chwili, właśnie dzięki dreamlinerom z całkowicie nowymi kabinami Japończycy mają linie także komfortowe i najbardziej efektywne - przynoszące zyski, mimo że JAL miał kilka lat temu poważne kłopoty finansowe. Cenowo nie są konkurencyjne w porównaniu np. z tanim Aerofłotem, ale bliżej daty odlotu można u nich znaleźć naprawdę niskie taryfy.
Samoładujące cargo
Linie chińskie to oddzielna historia. Nawet przewoźnicy należący do światowych sojuszy jak Air China, Shenzhen Airlines i tajwańskie Eva Air (Star Alliance), czy Shanghai Airlines (Skyteam) dopiero uczą się światowego lotnictwa, bo nadal latają przede wszystkim po Chinach z mało wymagającymi pasażerami, nazywanymi w branżowym żargonie „samoładującym się cargo". Wyjątek stanowi Cathay Pacific z Hongkongu, który podejściem do pasażerów oraz punktualnością, menu i poziomem rozrywki konkuruje z Thai i Singapore.
Pączkującym azjatyckim przewoźnikiem jest Vietnam Airlines, którego mocną stroną jest dobra siatka połączeń w Indochinach, ale już zdecydowanie przegrywające komfortem podróży na trasach dłuższych. Obcesowością traktowania pasażerów Wietnamczycy przypominają rosyjski Aerofłot sprzed kilkunastu lat, kiedy personel pokładowy odmawiał pasażerom drugiej szklanki wody, bo „wy uże pili". Vietnam Airlines (VNA) też uczy się światowego latania, robi to bardzo intensywnie, ale jak na razie mało skutecznie, chociaż popularność Wietnamu, jako kierunku turystycznego nieustannie rośnie. Punktualność także nie jest najmocniejszą stroną tego przewoźnika. Cenowo atrakcyjniejszy jest Dragonair, niskokosztowa linia z Hongkongu, choć nie ma tak rozbudowanej siatki indochińskiej, jak VNA. Z jakością serwisu o niebo lepszą.
Wreszcie Turkish Airlines — linia zbudowana przez jej prezesa Temela Kotila, inżyniera lotnictwa, który przez lata był szefem pionu technicznego. Turkish Airlines dba o pasażerów, jak dobra linia azjatycka (np. ciepłe posiłki do wyboru nawet na trasach europejskich w klasie ekonomicznej). Jedyne czego jej brakuje, to mimo wszystko większej dbałości o bagaż pasażerów przesiadających się w Stambule. Niemniej jednak Turkish z najbardziej rozbudowaną siatką połączeń na Bliski Wschód i Afryki jest oceniany jako 13. najlepsza linia lotnicza na świecie i stale poprawia wyniki, także finansowe.
Największą frajdę z latania mają chyba jednak Nowozelandczycy latający Air New Zealand. Przewoźnik mocno obecny na trasach azjatyckich wprowadził na najdłuższych rejsach „cuddle class", czyli klasę „przytulankową", kiedy kupując dwa bilety rezerwuje się trzy fotele zmieniające się w w mini tapczan. Koszt podróży niewiele wyższy, niż w przypadku zwykłego przelotu dwóch osób, a w komforcie różnica ogromna. Nowozelandczycy w bardzo nowatorski sposób podeszli do komunikatów pokładowych, które zazwyczaj nudzą, zwłaszcza często latających. Tu jednak nie sposób nie popatrzeć i posłuchać All Blacksów, mistrzów rugby, albo Hobbita. Śmieszne, interesujące, innowacyjne.
Kłopoty Air India
Takiego komfortu nie dają już przewoźnicy indyjscy. Air India od kilku lat startuje do Star Alliance, a jej prezes obiecał w grudniu 2013, że przewoźnik będzie gotowy wiosną 2014. Byłby to rekordowy czas na przyjęcia bardzo wymagających warunków sojuszu. Chyba się nie udało, bo kolejna data — czerwiec też wydaje się niepewna, zwłaszcza, że kraj skupiony jest teraz na majowych wyborach.
Air India ma nieustannie kłopoty finansowe, które usiłowała rozwiązać głośnym domaganiem się od Boeinga 1,5 mld dolarów odszkodowania za uziemienie trzech dreamlinerów. Nie wiadomo ostatecznie, ile pieniędzy dostała, w każdym razie, żeby zapłacić za trzy pierwsze musiała wziąć pożyczkę 50 mln dolarów.
Kłopotów dołożyli Hindusom jeszcze Amerykanie z Federal Aviation Administration (amerykański urząd lotnictwa cywilnego) obniżając ocenę poziomu bezpieczeństwa z I na II i zakazując, ze względów bezpieczeństwa, zwiększenia oferowania w lotach do USA dwóm największym przewoźnikom Air India i Jet Airways.
Trzecia co do wielkości linia indyjska, Kingfisher Airlines straciła licencję w lutym 2013 roku. Kłopoty finansowe ma także niskokosztowy przewoźnik regionalny Spicejet, który z braku środków pozbywa się zagranicznych kapitanów samolotów, mimo że Hindusi nie są jeszcze w pełni wyszkoleni.
Zaskoczenie AirAsia
Największy postęp w jakości zrobiły jednak indonezyjskie linie Garuda, które przez wiele lat były najmniej punktualnymi na świecie, a w latach 2007 - 2009 ten przewoźnik znajdował się na „czarnej liście" Komisji Europejskiej, linii których trzeba unikać, bo są niebezpieczne. teraz linia jest postrzegana jako jedna z najbardziej komfortowych na trasach azjatyckich, niedroga i efektywna.
Generalnie po Azji, mimo wszystko najbezpieczniej jest podróżować liniami uznawanymi za narodowych przewoźników, bądź należącymi do międzynarodowych sojuszy, gdzie jakość serwisu i bezpieczeństwo podróży są nieustannie sprawdzane.
Jeśli wybieramy przewoźnika niskokosztowego, to też warto przyjrzeć się do kogo on należy. Tutaj liderem, oprócz Silk Airu z pewnością będzie malezyjski Air Asia, któremu największą reklamę zrobił Richard Branson przebierając się za stewardesę przewoźnika, po przegranym zakładzie z Tony Fernandesem, właścicielem linii. Tylko trzeba pamiętać, że w Air Asia dostaje się tylko to, za co się zapłaciło przy rezerwacji (wybrane miejsce, bagaż, posiłek). Potem linia kasuje bez litości.