Według wojskowych Velupillai Prabhakaran usiłował uciec w ambulansie z dystryktu Mullivaikal, gdzie rozpaczliwie bronią się resztki tamilskich rebeliantów. Żołnierze zastrzelili go wraz z dwoma zastępcami w nocy z niedzieli na poniedziałek. Wkrótce potem zginął też jego syn Charles Anthony, który również próbował się wydostać z okrążenia.
Według telewizji al Dżazira ambulans, którym uciekał Prabhakaran, został trafiony z granatnika. Lider Tygrysów usiłował jeszcze zbiec z rozbitego pojazdu, ale został zastrzelony przez żołnierzy. Śmierci przywódcy LTTE nie potwierdziły niezależne źródła, gdyż dziennikarze nie mają dostępu do terenu walk. Czerwony Krzyż – jedyna organizacja, której zezwolono na działanie w rejonie – utraciła z kolei kontakt ze wszystkimi swoimi 25 ochotnikami.
W ostatnich dniach armia zaciskała pierścień okrążenia wokół Tamilskich Tygrysów walczących od 26 lat o utworzenie niepodległego państwa tamilskiego w północnej części wyspy. Sztab Prabhakarana bronił się już tylko na skrawku dżungli wielkości 100 metrów kwadratowych. Już w niedzielę Tamilskie Tygrysy ogłosiły, że chcą się poddać i złożyć broń. Walki trwały jednak nadal. Według rzecznika armii w nocy z niedzieli na poniedziałek zginęło około 250 rebeliantów.