Ofiarami odmrożeń są mieszkańcy Daszoguzu na północy Turkmenistanu. 9 lutego przyjechał do nich prezydent Berdymuchamedow, by otworzyć nową przędzalnię bawełny. Na spotkanie z przywódcą miejscowa władza postanowiła zapędzić pracowników budżetówki, młodzież szkolną i mieszkańców okolicznych wsi. Trasa z lotniska do miejsca zbudowanej fabryki, wzdłuż której musieli się ustawić ludzie, liczyła ponad 20 kilometrów. Termometry wskazywały 20 stopni mrozu, a Berdymuchamedow tuż po przybyciu na lotnisko, zamiast się udać na otwarcie zakładu, spotkał się na naradzie z ministrami.

„Ludzie przez kilka godzin czekali na prezydenta na mrozie i wietrze i w duchu go przeklinali. Nie mogli go przeklinać na głos, gdyż wokół nich krążyli policjanci, funkcjonariusze służb specjalnych i oficerowie ochrony Kurbankuły Berdymuchamedowa” – pisał turkmeński portal Chrono-tm.org należący do organizacji praw człowieka. „Do polikliniki numer 3 w Daszoguzie trafiło 18 osób, które musiały witać prezydenta. Mają odmrożone ręce i nogi. Ilu ludzi przebywa w innych szpitalach, nie wiem. Kilku moich znajomych ma zapalenie płuc i leczy się w domu. Robię im zastrzyki i przynoszę leki” – opowiadała Chrono-tm.org jedna z pielęgniarek.

W 100-tysięcznym Daszoguzie bezrobocie sięga 60 procent. Akcję powitania prezydenta na mrozie zorganizował miejscowy gubernator Mammetnyjaz Nurmammedow. Pracownicy zakładów państwowych nie mogli odmówić udziału w niej w obawie przed utratą pracy. „Eskortę prezydenta, która uroczyście przemieszcza się z lotniska do nowej przędzalni bawełny, radośnie witają zachwyceni mieszkańcy i goście Dashoguz” – pisała w dniu wizyty Berdymuchamedowa oficjalna gazeta „Neutralny Turkmenistan”.