Niszczycielskie trzęsienie ziemi, które nawiedziło Nepal, prawdopodobnie cofnie gospodarkę kraju o co najmniej dekadę. Eksperci ze Stanów Zjednoczonych szacują, że wraz z serią ponad stu wstrząsów wtórnych w ciągu doby po głównej katastrofie kraj może zapłacić stratami od jednego do nawet dziesięciu miliardów dolarów. Nepal i tak z trudnością radził sobie z pokonaniem kolejnego szczebla ekonomicznego rozwoju, celem było uzyskanie statusu kraju rozwijającego się do 2022 roku.

Zapaść gospodarki

Mukesh Khanal, nepalski ekonomista pracujący na co dzień z zagranicznymi inwestorami, mówi w rozmowie z serwisem Quartz, że jego kraj może zapłacić za tragedię nawet 50 laty zapaści. Trzęsienie zniszczyło drogi, szlaki komunikacyjne oraz z pewnością poczyniło obecnie jeszcze trudne do oszacowania szkody w nepalskiej energetyce. Kraj położony na dachu świata notował ponad 40 proc. bezrobocie i przez lata pozostawał w politycznym impasie, który nie pozwalał na wprowadzanie inwestycji zagranicznych na wymaganym poziomie.

Obecnie okazuje się także, że specjaliści od sejsmologii spodziewali się, że takie wstrząsy mogą nawiedzić region. Nie dalej jak tydzień przed kataklizmem grupa pięćdziesięciu z nich odwiedziła stolicę Nepalu Katmandu. Przyznają, że powtórka trzęsienia z 1934 roku była do przewidzenia, nie wiadomo było tylko, kiedy dokładnie nadejdzie. Region musiał być przygotowany na najgorsze, jednak obawiano się nie tylko samych wstrząsów, ale przede wszystkim ich konsekwencji dla ludności. Dziś wśród doniesień z Nepalu pojawia się także informacja o operacjach przeprowadzanych na parkingach przez budynkami z powodu braku miejsc do opieki medycznej.

W przypadku Azji klęski żywiołowe stanowią ogromne wyzwanie, z którym trudno sobie radzić. Problemem staje się zagęszczenie ludności w strefach aktywnych sejsmicznie i brak odpowiedniej infrastruktury w rejonach, które nie przeszły ekonomicznej transformacji. Dla Katmandu było to piąte poważne trzęsienie w ciągu ostatnich 205 lat, pierwsze tak silne od wspominanego 1934 roku. Populacja stolicy kraju zwiększała się w tempie 6,5 proc. rocznie, ale gdyby taki sam kataklizm nawiedził podobnie zaludnioną Kalifornię, wówczas na milion mieszkańców spodziewano by się jedynie od 10 do 30 ofiar śmiertelnych. W Nepalu już ponad tysiąc, a w miejscach jeszcze gęściej zaludnionych i biedniejszych jak Indie, Iran czy Pakistan nawet ponad 10 tys.

Jak skutecznie zapobiegać klęskom?

Sejsmolodzy ze świata mogli Nepal przygotowywać na spodziewaną chwilę, jednak kraj nie był w stanie sobie samodzielnie poradzić z tym, co mogła przynieść natura. Nie wiadomo było nawet, od czego trzeba by w tak zaniedbanym miejscu zacząć. Codzienność przynosiła także inne, bardziej namacalne niż zdarzające się co kilkadziesiąt lat trzęsienie. Trzeba było martwić się o zanieczyszczenie powietrza, przestępczość czy znalezienie etatu.

Reklama
Reklama

Według ostatniego raportu Banku Światowego przez ostatnie 20 lat klęski żywiołowe występujące w Azji stanowiły 61 proc. wszystkich na świecie. Przyniosły 453 mld dolarów strat, 1,6 mld ludzi zostało dotkniętych ich skutkami. Życie w Azji jest oceniane na 67 razy bardziej niebezpieczne pod tym względem niż w Europie. Poprawa standardów życia i środków zapobiegania klęskom żywiołowym jest kluczowa dla bezpieczeństwa regionu