Na początek zdalne kibicowanie, pomysł prosto z Korei Południowej. Jeżeli nie chcemy albo nie możemy wybrać się sami na mecz baseballa, możemy wysłać na stadion naszego zastępcę. W końcu to żadna przyjemność grać przy pustych trybunach. Wspierać swoich – pod warunkiem, że kibicujemy drużynie Hanwha Eagles – możemy pod postacią robota, który zamiast nas zajmie miejsce na stadionie.
Koreański baseball
Hanwha to jeden z większych czeboli, czyli południowo koreańskich korporacji. Zajmuje się wieloma usługami: prowadzi hotele, sprzedaje materiały wybuchowe, ubezpieczenia na życie, a także wspiera baseballistów z miasta Daejeon. Miasto jest obecnie piąte co do wielkości w kraju, podczas konfliktu z Koreą z Północy stanowiło przez chwilę tymczasową stolicę południowej części Korei Południowej. Drużyna „Orłów" sponsorowana przez firmę Hanwha to jedna z najmniej utytułowanych w historii koreańskiego baseballa. Ta historia jest co prawda dość krótka, bo zaledwie 28-letnia, ale „Orły" zdobyły mistrzostwo zaledwie raz, w 1999 roku.
Z tego powodu kibiców drużyny z Daejeon nazywa się siedzącymi Buddami. Muszą wykazywać się niezwykłą cierpliwością i szacunkiem dla własnej drużyny, jeżeli w spokoju znoszą kolejne porażki. Częściej nawet „Orły" nazywa się pogardliwie „Kurczakami Hanwha". Od niedawna wierni fani dostali niespodziewany prezent.
Nowinka nazywa się Hanwha Fanbot. Jest człekokształtnym robotem, który zamiast kibica siedzi na trybunie. W rękach trzyma tablicę, którą może na żądanie unieść w górę i wyświetlić na niej odpowiednie hasło. Na przykład „sędzia kalosz" albo „Orły do boju!". Dodatkowo zamiast twarzy jest ekran, na którym możemy wyświetlić swoją twarz z odpowiednimi emocjami, jakie wywoła w nas gra. Wszystko zdalnie, z domu, czy jakiegokolwiek miejsca, w którym będziemy się znajdować. Zawodnikom jest przyjemniej, my nie musimy się tak denerwować, że jesteśmy świadkami kolejnej porażki i obie strony wygrywają.
Zrozumieć silnik
Gdyby komuś było mało nowoczesnych technologii, wystarczy szybko przenieść się do Japonii. Firma Yamaha znana obecnie głównie z produkcji motorów oferuje aplikację na smartfony, dzięki której można zrozumieć, co chce nam powiedzieć silnik naszego pojazdu.
Wystarczy podać tłumaczowi aktualny stan pogody, porę dnia i przystawić smartfon do źródła dźwięku. Silniki bywają kapryśne i ich nastrój ma podobno zależeć od warunków atmosferycznych i godziny, dlatego producenci chcą tych dwóch pierwszych danych. Wierzymy na słowo, w końcu motory Yamahy potrafią jeździć całkiem szybko, no i odnoszą wiele sukcesów w motocyklowych wyścigach. Rzecznik firmy przyznaje, że stan motoru zmienia się z każdym dniem. Wystarczy jednak, że nagramy dźwięki podczas jazdy i możemy następnie je odcyfrowywać. Tłumaczenia prezentowane przez 6 różnych osobowości, które udostępnia aplikacja, mogą w rozmaity sposób interpretować te same dźwięki. Postać nr 3, która posługuje się różową czcionką, przetłumaczy warkot jako: „Razem stwórzmy świetlaną przyszłość! Jedźmy poszukać wspólnie tęczy!", a nr 1 zachowująca się jak arogancki miłośnik motocykli odczyta to samo już jako „Czasami zastanawiam się, dlaczego urodziłem się jako silnik". I napisze to na ekranie czerwonymi literkami. Komentarze można następnie udostępniać w sieciach społecznościowych dostając za to punkty lojalnościowe w aplikacji, które następnie można zamieniać na materiały video i zdjęcia motorów.
I psa.
To nie pierwsza próba nietypowych tłumaczeń na japońskim rynku. Firma Fujitsu dwa lata temu zachęcała do korzystania z tłumacza psiego języka, gadżetu o nazwie Wandant. Przy jego pomocy można było mierzyć parametry aktywności i zdrowia zwierzaka i optymalizować jego dzienne zachowanie. Wandant miał pomóc kontrolować poziom stresu u psa monitorując czas, jaki spędzał na drapaniu się albo otrząsaniu. Wystarczyło tylko sprawić sobie gadżet wielkości pudełka od zapałek za niecałe 10 tys. jenów i doczepić psu do obroży. Dane spływały na telefon albo do internetu. Możmey być pewni, że w niedługim czasie z Azji nadejdzie kolejny tłumacz albo robot, który dostarczy nam wiele nieznanej wcześniej rozrywki.