Sprawa ciągnie się od 25 sierpnia. Tego dnia 29-letnia zakonnica zgłosiła się na policję i powiedziała, że została zgwałcona. Czynu tego miał dokonać Hindus, który wraz z rozwścieczonym tłumem zaatakował salę modlitewną w Kanjemandi w stanie Orissa. Tam właśnie kobieta schroniła się wraz z 55-letnim księdzem, kiedy w okolicy wybuchły antychrześcijańskie zamieszki. Zginęło wtedy ponad 30 osób, a wiele chrześcijańskich świątyń i instytucji zostało zniszczonych.

Zakonnica zeznała, że siłą zaciągnięto ją do opuszczonego domu. Potem zmuszono ją, by nago przeszła ulicami miasteczka. Jeszcze tego samego wieczora lekarze dokonali obdukcji i potwierdzili jej zeznania. – Natychmiast zawiadomiliśmy policję, ale ta dotąd nie przyjechała, by odebrać nasz raport – mówiła dr Sangeeta Mishra.

Przez ponad miesiąc policjanci nie zrobili nic. Tłumaczyli, że byli zajęci zaprowadzaniem porządku i tłumieniem zamieszek. Jak twierdzi BBC, do sprawy wrócili tylko dlatego, że została ona nagłośniona przez media. W piątek szef lokalnej policji po raz pierwszy potwierdził, że zakonnica została zgwałcona. – Winni zostaną ukarani – powiedział BBC Praveen Kumar.

Chrześcijanie stanowią 2,5 procent mieszkańców Indii. Jednak w rejonie Kandhamal w Orissie – jednym z najbiedniejszych w kraju – jest ich szczególnie dużo. Hindusi od dawna oskarżają księży, że przekupują najbiedniejszych, by przeszli na chrześcijaństwo. Ostatnie zamieszki wywołało zabójstwo hinduskiego przywódcy religijnego. Chrześcijanie obawiają się, że aresztowanie podejrzanych o gwałt spowoduje nowe ataki.