Powszechne po globalnym kryzysie finansowym obawy, że banki centralne mają wyczerpane magazynki, w trakcie koronakryzysu okazały się nieuzasadnione. Wprawdzie główną rolę w łagodzeniu jego skutków odegrały tym razem rządy, ale nie byłoby to możliwe bez pomocy banków centralnych. Nic dziwnego, że rządy chcą to coraz szerzej wykorzystywać.
Bank Anglii z początkiem marca dostał zadanie wspieranie dążenia rządu w Londynie do „zrównoważonego rozwoju, zgodnego z transformacją ku gospodarce zeroemisyjnej". W Europejskim Banku Centralnym w styczniu utworzone zostało centrum ds. zmian klimatu. To preludium do włączenia tej problematyki do rutynowej działalności EBC w perspektywie trzech lat. Z kolei Bank Rezerw Nowej Zelandii (BRNZ) od początku marca musi brać pod uwagę wpływ swoich decyzji na ceny nieruchomości, aby wspierać politykę rządu zorientowaną na zwiększenie dostępności mieszkań, w szczególności dla pierwszych nabywców.