Temat waloryzacji 500+ powraca co chwilę. Na ten temat nie dyskutujemy (...) Nie ma mowy o podniesieniu 500+ do 1000 złotych – powiedziała kilka dni temu na antenie Radia ZET minister finansów Magdalena Rzeczkowska. Jak dodała, wszelka dyskusja na temat waloryzacji świadczeń wychowawczych powinna wychodzić od oceny tego, w jakim stopniu program ten realizuje cele.
Czytaj więcej:
Jednocześnie wysoka inflacja systematycznie podkopuje siłę nabywczą transferów, które w ramach programu 500+ trafiają do rodzin. W lutym realna wartość 500 zł odpowiadała około 340 zł z wiosny 2016 r. Pozostawienie tych świadczeń na obecnym poziomie oznacza więc, że w praktyce program traci swoje znaczenie. Stąd powszechne w debacie publicznej przypuszczenie, że rząd PiS zdecyduje się wkrótce na zwiększenie tych świadczeń, ale decyzja ta zapadnie bliżej zaplanowanych na jesień wyborów parlamentarnych.
O to, czy sztandarowy program PiS, uruchomiony w kwietniu 2016 r., a następnie rozszerzony w połowie 2019 r., ma wciąż rację bytu i co z nim dalej robić, zapytaliśmy grupę wybitnych ekonomistów, uczestników panelu eksperckiego "Rzeczpospolitej".
Teza 1: Program 500+ nie spełnił swojego podstawowego celu (zwiększenie dzietności) i w obecnej formie powinien zostać zlikwidowany.
Liczba respondentów: 31
Opinie ekspertów (31)
Obieram program 500+ jako transfer socjalny w kierunku rodzin, które są w polskim systemie socjalnym i fiskalnym mało faworyzowane. Tę rolę wsparcia w mojej ocenie program spełnia. Natomiast pokładanie nadziei wyłącznie w bodźcach finansowych, aby osiągnąć efekt demograficzny w skali kraju, jest całkowicie naiwne. Na marginesie warto zauważyć, że debaty o demografii w ogóle brakuje w Polsce. Być może warto się nad nią zastanowić ponieważ jest podstawową zmienną wejściową do licznych problemów: od zdrowia, przez edukację, bezpieczeństwo, aż po zabezpieczenie emerytalne.
Kluczowe dla mojej odpowiedzi jest stwierdzenie "w obecnej formie". Program 500+, jak każdy program, powinien mieć dobrze zdefiniowany cel (przedefiniowany cel?), a następnie jego szczegółowa postać powinna zostać tak zaprojektowana, żeby ten cel był w możliwie największym stopniu realizowany; jeśli następnie rzeczywistość będzie odbiegać od planów lub cel, któremu miałby służyć, zostanie osiągnięty albo uznany za nieistotny przez społeczeństwo, to powinien zostać zastąpiony przez coś nowego. Ale w Polsce nie mamy "evidence based policies" ani gotowości na ich wprowadzenie, co zapewne objawi się i w wynikach tej ankiety. Debata publiczna uległa takiej degradacji, że i ekonomiści zajmują ideologiczne stanowiska lub kalkulują politycznie, zamiast dzielić się swoją wiedzą i wymieniać się argumentami.
Tego celu (zwiększenia dzietności) program tego typu nie mógł osiągnąć - co było wiadome jeszcze przed jego wprowadzeniem w Polsce. W tym zakresie od początku nie miał on sensu. Pozostaje jednak kwestia roli jaką ten program odegrał w redukowaniu ubóstwa. Jakkolwiek jest on raczej nieefektywny, to osiąga jednak pewne pozytywne rezultaty. Dlatego postulat jego likwidacji jest źle sformułowany. Należałoby raczej przeformatować ten program tak, by stał się efektywny w tym drugim zakresie. To nie ograniczyłoby wydatków, ale mogłoby podnieść ich społeczną efektywność.
Koszty wychowania i edukacji dziecka są przede wszystkim kosztami prywatnymi rodziców, natomiast korzyści z dzieci mają charakter w dużym stopniu publiczny (pozytywne efekty zewnętrzne). Program 500+ częściowo rekompensuje rodzinom koszty wychowania dzieci, czy też - innymi słowy - stanowi "zapłatę" za pozytywne efekty zewnętrzne, które dla gospodarki i społeczeństwa niosą ze sobą dzieci (przyszli konsumenci, pracownicy, podatnicy itp.). Wreszcie, co pokazują dane, program 500+ wpłynął na radykalne obniżenie się ubóstwa wśród rodzin z dziećmi. Co do pronatalistycznego charakteru programu 500+, to szacowanie wpływu tego działania na dzietność nie jest łatwe, bo też zastosowanie takich narzędzi, jak chociażby metody kontroli syntetycznej, jest z wielu powodów utrudnione. Co więcej, w okresie 2015-2017 TFR (współczynnik dzietności) dla Polski rósł. Niższa wartość TFR dla 2019 i 2020 r., a już zwłaszcza dla 2021 r., bierze się przede wszystkim (choć konieczne są pogłębione badania tego dotyczące) z istotnego wzrostu niepewności (m.in. pandemia).
Bardzo trudno określić czy program 500 plus spełnił swoje założenia dotyczące wzrostu dzietności. Jego wprowadzenie przypadło na czas, kiedy echo powojennego wyżu demograficznego powoli kończyło powiększanie rodzin. To główny powód obecnego spadku dzietności. To także zmiany kulturowe. Co więcej, w wielu krajach istnieją analogiczne świadczenia, na całym świecie dzietność spada i nie ma jasnego sposobu na poprawę wskaźnika dzietności. Powtarzane jak mantra stwierdzenie, że pieniądze te można było przeznaczyć na przedszkola i żłobki nie do końca ma rację bytu. W międzyczasie znacznie zwiększono dostęp do tego rodzaju opieki. Również - a może przede wszystkim - dzięki samorządom. Być może są to po prostu działania spóźnione.
Na ten temat można napisać książkę. Dwa luźne przemyślenia: po pierwsze, państwo powinno respektować swoje poprzednie zobowiązania. Tak jak spłacamy obligacje wyemitowane w przeszłości, tak jeśli ktoś zdecydował się na dodatkowe dziecko tylko z powodu obietnicy comiesięcznych transferów, to powinniśmy jako państwo te zobowiązania respektować. Po drugie, nie jest dla mnie jasne, że dzietność była celem programu. Bezwarunkowe transfery gotówki są bardzo efektywnym sposobem redystrybucji, ponieważ nie zniechęcają do podaży pracy tak jak to robią progresywne podatki. Jeśli celem programu byłaby redukcja nierówności, to w połączeniu z podatkami, które są tylko w niewielkim stopniu progresywne, takie transfery są dobrym narzędziem do osiągnięcia tego celu. Wraz z tzw. zasadą "złotówka za złotówkę" aby nie tworzyć gwałtownego spadku świadczeń, gdy ich odbiorca zaczyna pracę.
To prawda, nie spełnił, ale stał się trwałym elementem polskiej polityki społecznej i w ogóle polityki. Postulany jego likwidacji są apolityczne, nawet pięknoduchowskie.
Nie wiemy i najpewniej nigdy się nie dowiemy, jaki był wpływ programu 500+ na dzietność: świadczenie to wprowadzono w sposób, który nie pozwala ocenić jego efektywności w tym względzie. Patrząc na dynamikę dzietności, można jedynie zgadywać, że program mógł mieć krótkotrwały pozytywny efekt, który z czasem zniknął.
Natomiast jeśli 500+ ma służyć przeciwdziałaniu ubóstwu w rodzinach wielodzietnych, to powinien zostać uzupełniony o kryteria dochodowe. Chodzi po prostu o to, żeby nie wydawać publicznych pieniędzy na wsparcie rodzin, które tego wsparcia nie potrzebują. Program w obecnym kształcie nie ma uzasadnienia ekonomicznego.
To, że program 500+ nie zwiększył dzietności nie oznacza, że był niepotrzebny. Być może program zdołał zapobiec jeszcze większemu niż notowany spadkowi dzietności. Diagnoza w tym zakresie wymagałaby rzetelnych badań, a nie licytowania się anegdotycznymi mądrościami na zasadzie, że mój sąsiad finansuje społecznie niepożądaną konsumpcję ze środków uzyskanych z programu 500+.
Nie bardzo wiem, czemu on aktualnie służy. Jestem tu jednak dużym pesymistą. Żadna dbająca o popularność i notowania partia polityczna nie zdecyduje się na jego zlikwidowanie.
Jest to obecnie jedyny dostępny zamiennik dochodu podstawowego. Jako taki powinien być raczej rozszerzany (w tym wypłacany niezależnie od posiadania dzieci), a nie likwidowany.
Program 500+ nie jest oczywiście dobrze ukierunkowany. Ale jest ważnym i istotnym instrumentem przeciwdziałającym ubóstwu, a jego bezwarunkowość w oczach wielu Polaków jest symboliczna. Program pokazał, że państwo może coś im dać. Również z tego względu jest politycznie nie do ruszenia.
Nie był to główny cel programu i nigdzie na świecie transfery dla dzieci nie mają takiego charakteru. Był to co najwyżej jeden z kilku deklarowanych celów. Nawet twórcy przyznawali, że najważniejszym celem było zmniejszenie ubóstwa wśród rodzin z dziećmi, co w dużej mierze się udało. Innym celem było zwiększenie poparcia dla partii rządzącej, co również się udało.
Program 500+ nie pomógł zwiększyć dzietności, ale pozwolił na obniżenie poziomu nierówności i biedy oraz zwiększenie inkluzywności społecznej. Program ten powinien więc pozostać, ale jego nazwa i cel powinny być zredefiniowane. Mógłby to na przykład być "Program Narodowej Dywidendy", w ramach którego wszystkie polskie rodziny (dzieci) będą miały udział w rosnącym PKB. Jego cel powinien być rozumiany jako inwestycja w przyszłe pokolenia, zwiększenie poziomu mobilności społecznej (tak, aby zarobki rodziców nie definiowały szans na sukces ich dzieci) oraz podniesienie poziomu godności dla tych, którzy mniej skorzystali na polskim sukcesie gospodarczym. 500+ powinien pozostać program uniwersalnym, mimo niższej efektywności takiego rozwiązania: inaczej nigdy taki program by nie powstał i nie miałby szansy na przetrwanie, tak jak podobne pomysły i programy w przeszłości.
Badania dowodzą, że program 500+ ani nie przyczynił się do wzrostu dzietności, ani do intensyfikacji obecności kobiet na rynku pracy, zmienił natomiast strukturę wydatków gospodarstw domowych: nastąpił wzrost wydatków na żywność, alkohole w grupie gospodarstw domowych otrzymujących 500+ w porównaniu do tych, które nie otrzymują świadczenia.
Po pierwsze "Program 500+" nie osiągnął celu promowanego medialnie (co nie oznacza, że był to jedynie zabieg medialny). Tak skonstruowany "Program 500+" miał nikłe szanse, aby w ogóle z takim celem się zmierzyć. "Program 500+" miał natomiast bardzo pozytywny wpływ na sytuację rodzin niezamożnych z dziećmi, a w szczególności z licznymi dziećmi. Oceniam pozytywnie ograniczenie ubóstwa w tym obszarze.
Nie jesteśmy w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie jaka byłaby dzietność, gdyby nie było programu 500+. Likwidacja programu w najbliższym czasie, zwłaszcza w roku wyborczym, jest nierealna. Pozbawienie znaczącej części społeczeństwa środków finansowych z programu 500+ oznacza ich niezadowolenie.
Program ten nie spełnia deklarowanego celu i powinien zostać zastąpiony przez program bardziej skuteczny i nie wiążący się z kosztownymi transferami, np. ulgi podatkowe na dzieci.
W powyższym stwierdzeniu ukryte są dwie tezy. Program nie spełnił swojego podstawowego celu - z tym się zgadzam (a właściwie pokazują to dane). Powinien zostać zlikwidowany - nie zgadzam się, ponieważ stanowi on formę dochodu podstawowego.
Nie spełnił celu, ale nie powinien być likwidowany.
Powinien, choć jest to politycznie niewykonalne.
Jak się okazuje, ponad połowa ankietowanych przez nas ekonomistów jest przeciwna wygaszeniu programu "Rodzina 500+", choć wielu z nich przyznaje, że jest on nieefektywny w tym sensie, że te cele, które realizuje, można było zrealizować taniej. Z drugiej strony, powszechność i bezwarunkowość świadczeń na dzieci uchodzi za sporą zaletę tego programu. Część ankietowanych przyrównuje świadczenia wychowawcze, przysługujące na każde dziecko, do dochodu gwarantowanego. Czy w takim razie, jeśli program ma być utrzymany, należy zapobiec jego wygaszeniu przez inflację, czyli podwyższyć wysokość świadczeń?
Teza 2: Jeśli program 500+ ma być kontynuowany, to wymaga regularnej waloryzacji świadczeń, aby zachowywały początkową siłę nabywczą.
Liczba respondentów: 31
Opinie ekspertów (31)
Kluczowe, też dla utrzymania siły nabywczej świadczenia 500+, jest zredukowanie inflacji. Co więcej, inflacja, kreując wysoką niepewność i podwyższając koszty życia, negatywnie oddziałuje na TFR (współczynnik dzietności). Co do ewentualnej waloryzacji świadczenia 500+, to jest ona do rozważenia, ale wtedy, gdy inflacja zdecydowanie obniży się.
Moja zgoda jest warunkowa - wymaga waloryzacji jedynie dla najbardziej potrzebujących, powiedzmy 50-60 proc. obecnych beneficjentów. Dla pozostałych bez waloryzacji.
Program 500 jest niedoceniany w wymiarze redukcji ubóstwa rodzin wielodzietnych.
Problemem z tego typu programami jest to, że trudno jest się z nich wycofać, nawet jeśli są nieefektywne (a tak jest w przypadku 500+). Brak automatycznej waloryzacji może być w takiej sytuacji sposobem na wygaszanie programu bez konieczności jego formalnego zamknięcia.
Wydaje się, że z bardzo różnych powodów program powinien być jednak kontynuowany, ale po niezbędnych modyfikacjach, które powinny uwzględniać rekomendacje wynikające z rzetelnych badań naukowych odnoszących się do skutków programu 500+.
Kontynuacja w obecnej postaci nie jest najlepszym pomysłem. Ale w kontekście redukowania ubóstwa, zanim zacznie się dyskusję o waloryzacji, należałoby przebudować ten program tak, aby możliwie efektywnie realizował taki cel.
Jeżeli nie da się, z przyczyn politycznych, zlikwidować tego programu, to najmniej bolesnym (dla polityków) rozwiązaniem będzie dopuszczenie do tego, żeby go stopniowo inflacja zjadła.
Przy obecnej inflacji nie chciałbym wprowadzać do gospodarki kolejnych działań stymulujących popyt, a takim byłaby masowa duża waloryzacja 500+. Myślę, że warto rozważyć pomysł, żeby waloryzacja dotyczyła tylko biedniejszej części społeczeństwa, tak aby ten program stopniowo uczynić bardziej efektywnym. Inny pomysł to waloryzacja połączona z mocno progresywnym podnoszeniem podatków.
Tak, przy czym należałoby połączyć różne systemy wsparcia dla rodzin z dziećmi (500+, pomoc społeczna, ulgi podatkowe) i uczynić ten system progresywnym, tak aby biedniejsze gospodarstwa uzyskiwały większe transfery.
Tak, świadczenie 500+ powinno być rewaloryzowane w powiązaniu ze zmianami PKB, w ramach Programu Narodowej Dywidendy.
Mechanizmy waloryzacyjne mają ten efekt, że usztywniają budżet, a także przyczyniają się do dynamizacji wahań cen. Z tego powodu uważam waloryzację automatyczną za pomysł niebezpieczny dla finansów publicznych.
Zasady funkcjonowania programu powinny być modyfikowane, zarówno pod względem zakresu beneficjentów, jak i wysokości świadczeń. Niemniej jednak automatyczna waloryzacja świadczeń nie jest jedynym możliwym rozwiązaniem. Waloryzację świadczeń można bowiem kształtować uwzględniając m.in. uwarunkowania makroekonomiczne (np. dążenie do ograniczenia stopy inflacji lub pobudzenia wzrostu gospodarczego) i/lub poziom dochodów beneficjentów.
Tego programu w jego obecnej formie nie należy kontynuować.
Żeby wprowadzać indeksację dowolnego świadczenia, wcześniej powinien zostać przedstawiony dowód, że nie da się w pełni osiągnąć celu programu bez takiego rozwiązania, oraz że korzyść z pełniejszej realizacji celu przewyższa koszt dalszego usztywnienia wydatków publicznych.
Przed waloryzacją świadczeń powinien być dokonany przegląd zamierzonych i osiągniętych celów programu 500+. Sprecyzowanie jego roli jest punktem wyjścia do wyznaczenia adekwatnej kwoty świadczenia, a następnie zaproponowania właściwej ścieżki waloryzacji.
Więcej spośród ankietowanych przez nas ekonomistów, chociaż nie większość, opowiada się za waloryzacją świadczenia. Część uważa jednak, że powinna ona mieć charakter wybiórczy, np. dotyczyć tylko uboższych beneficjentów programu. Inni podkreślają, że waloryzację będzie można rozważyć dopiero wtedy, gdy uda się opanować inflację. Przeciwnicy zwiększania wysokości świadczeń na dzieci argumentują m.in., że program jest nieefektywny, ale nie da się go wygasić z przyczyn politycznych. To oznacza, że jedyną metodą, aby się z niego wycofać, jest właśnie pozwolenie, aby siłę nabywczą świadczeń zjadła inflacja.