Od 2022 r. kwota wolna od PIT wynosi 30 tys. zł. Wcześniej, zanim w życie wszedł tzw. Nowy Ład, wynosiła 8 tys. zł. Korzyści z tej zmiany w dużym stopniu zniwelowało zniesienie możliwości odliczania składki zdrowotnej od podatku.
Platforma Obywatelska przekonuje, że kwotę wolną należy ponownie znacząco zwiększyć, aby uczynić pracę bardziej opłacalną. W swoim programie "100 konkretów" zapewnia, że w razie wygranej w październikowych wyborach podwoi tę kwotę. Taka zmiana w systemie podatkowym będzie jednak kosztowna (w pierwszym roku spowoduje spadek wpływów do budżetu o około 30 mld zł). Czy korzyści, jakie przyniesie gospodarce w długim terminie uzasadniają te koszty? Zapytaliśmy o to uczestników panelu ekonomistów "Rzeczpospolitej". Jak się okazuje, propozycja ma więcej zwolenników niż krytyków, ale przewaga tych pierwszych nie jest przytłaczająca. Wielu ekonomistów podkreśla, że bilans korzyści i kosztów z tytułu zwiększenia kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł zależał będzie od tego, jak ta reforma zostanie sfinansowana oraz od tego, czy będą jej towarzyszyły inne zmiany w systemie podatkowym.
Wcześniej pytaliśmy ekonomistów o ocenę innych gospodarczych postulatów z programów wyborczych, m.in. wprowadzenie emerytur stażowych (PiS), podwyższenie płac dla nauczycieli o 30 proc. (PO) oraz zniesienie zakazu handlu w niedzielę (PO i Trzecia Droga).
Teza 1: W długim terminie bilans korzyści i kosztów dla całego społeczeństwa z tytułu zwiększenia kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł brutto rocznie będzie dodatni.
Liczba respondentów: 30
Opinie ekspertów (30)
Pewnie tak. Zależy to jednak od przyjętej konstrukcji. Istotne jest to, aby kwota wolna od podatku motywowała do większej aktywności zawodowej.
Podniesienie kwoty wolnej od PIT do 60 tys. zł brutto będzie miało różne skutki, z których negatywne według mnie przeważają. Według symulacji dokonanych przy użyciu EUROMOD-u reforma ta obniży wpływy podatkowe w roku reformy o 27 mld zł. Połowa polskiego społeczeństwa o wyższych dochodach uzyska z tego tytułu w roku reformy korzyści w wysokości aż 24 mld zł, a tylko 3 mld zł przypadną biedniejszej połowie. W związku z tym nierówności znacznie wzrosną. Najbiedniejsze 10 proc. populacji nie uzyska praktycznie nic, a 10 proc. o najwyższych dochodach zyska aż 5600 zł rocznie. Oczywiście w średnim okresie obniżenie podatków może podnieść wzrost gospodarczy, płace i zatrudnienie. Symulacje przy wykorzystaniu modelu VAR dla UE pokazują jednak, że efekty te będą małe. Na przykład zatrudnienie po trzech latach wzrośnie w sumie o 0,5 proc. a PKB o 0,6 proc. Przychody podatkowe po 3 latach będą wciąż niższe o 25 mld zł w porównaniu do sytuacji sprzed reformy. Modelowanie to nie bierze pod uwagę negatywnych skutków reformy dla finansów publicznych i dostarczanych przez państwo dóbr publicznych, takich jak obrona narodowa, edukacja i służba zdrowia, które potrzebują dofinansowania. W sumie wydaje się, że negatywne skutki przeważają.
Tak, poprawi to sytuację gorzej sytuowanych gospodarstw domowych, co pośrednio pomoże całej gospodarce i odciąży też opiekę społeczną. Zarazem w Polsce wpływy z podatków w relacji do PKB wciąż są niskie, dlatego obok zwiększonej wolnej kwoty powinniśmy porozmawiać o prawdziwej progresji podatkowej.
Dobry system podatkowy to taki, który generuje wystarczające przychody dla państwa, powoduje pożądaną redystrybucję dochodów i wprowadza możliwie jak najmniej bodźców prowadzących do nieefektywnych zmian w zachowaniu ludzi i firm.
Z praktycznego punktu widzenia system podatkowy powinien być: prosty i zrozumiały (co absolutnie nie oznacza liniowy!); neutralny w tym sensie, że podobne zachowania czy dochody są traktowane podobnie; stabilny (bez ciągłych zmian); opracowywany holistycznie, tzn. szczegółowe rozwiązania są analizowane w szerokim kontekście.
Ujmując z tej perspektywy, propozycja podwojenia kwoty wolnej od PIT ma kilka zalet. Przede wszystkim, zmniejsza opodatkowanie najmniej zarabiających i poprawia bodźce do szukania (lepszej) pracy. Nie wiemy jednak, jak taka podwyżka miałaby być sfinansowana. Jeśli poprzez podwyższenie deficytu, to moim zdaniem nie jest to zmiana na dziś. Przy niskim bezrobociu i wysokiej inflacji potrzebna jest polityka konsolidacji, a nie powiększania (i tak już bardzo wysokiego) deficytu i zwiększania popytu w gospodarce.
Po wysokich podwyżkach kwoty wolnej przez PiS, warto byłoby zrobić przerwę i obserwować efekty tych już wprowadzonych zmian.
Uczono mnie kiedyś w szkole o równoważności ricardiańskiej i efekcie długiego okresu. Więcej zależy chyba od tego, jak się wpływami z podatków dysponuje."
Tak wyraźne podwyższenie kwoty wolnej, jeśli nie będzie towarzyszyło jej wyraźne zwiększenie progresywności na przeciwległym krańcu rozkładu dochodów, nie spowoduje poprawy sytuacji najmniej zarabiających, czyli w żaden sposób nie pozwoli zredukować skali ubóstwa. Nie wpłynie też istotnie pozytywnie na miary nierówności, ponieważ poprawi sytuację najlepiej zarabiających bardziej niż najmniej zarabiających. Będzie za to stanowiło poważne obciążenie po stronie dochodowej budżetu, sięgające co najmniej kilkunastu miliardów złotych, i to w czasie wyraźnego zwiększenia wydatków, szczególnie związanych z obronnością, ale także waloryzacją transferów i płac w budżetówce.
Ubytek dochodów z tytułu zwiększenia kwoty wolnej będzie musiał być uzupełniony innymi formami opodatkowania, co niekoniecznie doprowadzi do dodatniego bilansu.
To zależy jak ta reforma zostanie sfinansowana. Jeśli z emisji długu to jej wpływ będzie negatywny. Jeśli z sensownego zwiększenia progresji podatkowej to ten wpływ będzie pozytywny. Uważam też, że kwota wolna powinna być wygaszana (rozwiązanie brytyjskie), na przykład dla dochodów powyżej jej 6-krotności.
Nie jest dla mnie jasne jaki jest cel takiej propozycji. System podatkowy wprowadzony w ramach pakietu „Polski Ład” rozdzielił obciążenia podatkiem dochodowym i składkami na NFZ. To w mojej ocenie była błędna decyzja, która ogranicza możliwości obniżenia obciążeń podatkowych dla najmniej zarabiających. Dzisiejszy system sprawia, że bez względu na wysokość kwoty wolnej – w przeciwieństwie do systemu obowiązującego do 2021 r. - podatnicy i tak muszą płacić składki na ubezpieczenie zdrowotne w wysokości 9 proc. Podwojenie kwoty wolnej przyniesie oczywiście korzyści wszystkim, którzy odprowadzają dziś PIT do urzędu skarbowego, jednak osoby o najniższych dochodach skorzystają na tym w niewielkim stopniu (lub nie skorzystają w ogóle). A dalsze ograniczanie dochodów z PIT – przy rosnących wydatkach sektora finansów publicznych – oznaczać będzie przerzucenie obciążeń na inne podatki, co z kolei będzie najprawdopodobniej przyczyniało się do ograniczenia progresywności całego systemu.
Tego typu zmiana stanowiłaby kolejny krok w kierunku zmniejszenia opodatkowania dochodów. De facto przenosi to ciężar opodatkowania na podatki pośrednie, które z zasady mocniej obciążają najmniej zarabiających. W dłuższym okresie korzyść dla najmniej zarabiających jest więc wątpliwa, natomiast obciążeni zostaną prawdopodobnie średnio zarabiający (co dzieje się w Polsce już od przynajmniej 20 lat).
Niższe podatki od wynagrodzeń stymulują podaż pracy, a więc przekładają się na zwiększenie PKB, co jest korzystne dla całego społeczeństwa.
O ile będzie trwały, tzn. nie zostanie sfinansowany przez zwiększenie deficytu (z długu).