Z początkiem 2024 r. wartość świadczenia z programu Rodzina 500+ wzrośnie do 800 zł. To odpowiedź rządu na wysoką inflację, która od startu programu wiosną 2016 r. radykalnie obniżyła siłę nabywczą 500 zł. Dziś za taką kwotę można kupić mniej więcej tyle, co wtedy za 340 zł.
Choć podwyżka świadczenia wychowawczego została już uchwalona, jest to jeden z wyborczych postulatów Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego o ocenę tej zmiany zapytaliśmy uczestników panelu ekonomistów "Rzeczpospolitej" w ramach sondy na temat najważniejszych gospodarczych pomysłów głównych partii politycznych. Wcześniej pytaliśmy m.in. o propozycje podwyższenia płac nauczycieli o 30 proc., zniesienia lub modyfikacji zakazu handlu w niedzielę, podwojenia kwoty wolnej od podatku oraz wprowadzenie emerytur stażowych.
Na pierwszy rzut oka, podwyższenie 500+ do 800+ ma wśród ankietowanych przez nas ekonomistów niemal dwa razy więcej krytyków niż zwolenników. Ale w obu grupach - podobnie, jak wśród niezdecydowanych - częste są komentarze, że waloryzacja tego świadczenia miałaby sens tylko pod warunkiem, że program miałby próg dochodowy. W obecnej formule dużą część jego kosztu stanowią transfery do zamożnych rodzin.
Teza 1: W długim terminie bilans korzyści i kosztów dla całego społeczeństwa z tytułu zwiększenia świadczenia wychowawczego z 500 do 800 zł miesięcznie na dziecko będzie dodatni.
Liczba respondentów: 30
Opinie ekspertów (30)
Niekoniecznie. Od początku wprowadzenia programu 500+ stoję na stanowisku, że jest to program socjalny, a nie wspierający dzietność. Dlatego też uważam, że środki są wydawane w nieefektywny sposób, tj. są po prostu marnowane przez wspieranie zamożnych rodzin.
Odpowiedź na tak postawione pytanie nie jest jednoznaczna i wymaga co najmniej dwóch komentarzy. Po pierwsze, podniesienie świadczenia powinno być połączone z wprowadzeniem kryterium dochodowego jego przyznawania. Po drugie, jest to rozwiązanie co najwyżej typu "second-best", choć w obecnej sytuacji w Polsce jedyne możliwe politycznie. Z ekonomicznego punktu widzenia, bardziej sensowne na dłuższą metę byłoby wprowadzenie rozwiązań systemowych zwiększających dostępność i jakość usług publicznych związanych z opieką nad dziećmi i edukacją oraz zwiększających elastyczność rynku pracy.
Wsparcie rodzin z dziećmi w formie świadczenia wychowawczego przekłada się na istotną poprawę warunków materialnych rodzin – w szczególności tych o niskich dochodach. Jednak powszechny charakter tego świadczenia niesie za sobą wysokie koszty i oznacza, że trafia ono również do rodzin, których sytuacja materialna nie zmienia się znacząco w wyniku tych transferów. Powszechność świadczenia oznacza brak dostosowania wsparcia w zależności od potrzeb rodzin, a wysoki koszt ogranicza inne wydatki z budżetu państwa, które mogłyby również wspomóc rodziny z dziećmi. Jeśli są w budżecie dodatkowe środki na rodziny z dziećmi, to priorytetowo należałoby podnieść wsparcie w ramach świadczeń rodzinnych, a w kolejnym kroku zreformować system tak, by w ramach jednego instrumentu wsparcie móc różnicować w zależności od potrzeb rodzin.
Wprowadzając program 500+ państwo zobowiązało się, że pokryje część kosztów wychowania dziecka. Program ten mógł wpłynąć na decyzję o urodzeniu dziecka, której przecież nie można cofnąć. Z tego względu programu 500+ też nie można zlikwidować (przynajmniej dla już urodzonych dzieci), zaś państwo ma obowiązek utrzymania realnej wartości świadczenia. W mojej opinii w tych kategoriach należy postrzegać wzrost świadczenia z 500 do 800 złotych. Ogólnie, poziom świadczenia powinien być automatycznie waloryzowany w trakcie jego obowiązywania.
Jakoś nie widać efektów demograficznych 500+. Zachęty do powiększenia rodziny powinny być, ale w innej formie.
W długim terminie bilans korzyści i kosztów dla całego społeczeństwa z tytułu zwiększenia świadczenia wychowawczego z 500 do 800 zł miesięcznie na dziecko będzie dodatni.
W długim okresie trzeba te świadczenia waloryzować i zwiększać. Ale trzeba je też finansować i reformować – chciałbym żeby były lepiej ukierunkowane.
Nie tyle nie mam zdania, co zdecydowanie uważam, że świadczenie tego typu powinno mieć kryterium dochodowe. Wtedy wysokość jest sprawą wtórną zależną od czynników fiskalnych.
Podwyżka jest w zasadzie równoważna waloryzacji świadczenia w obliczu szybkiego wzrostu kosztów życia. Pozwoli więc na utrzymanie siły nabywczej świadczenia, które pozwoliło na bezprecedensowe ograniczenie skali ubóstwa dzieci w Polsce. Opublikowane ostatnio dane z USA, ujawniające olbrzymi wzrost wartości tego wskaźnika (ubóstwa dzieci - red.) w efekcie wycofania się administracji rządowej z wcześniejszych, hojnych transferów, pokazują moim zdaniem jak skuteczna jest to polityka.
Programy społeczne powinny być - po pierwsze - celowe i - po drugie - waloryzowane. Uważam, że waloryzacja 500+ byłaby sensowna, gdyby była połączona z wprowadzeniem kryterium dochodowego.
Jak wiadomo z przeprowadzonych dotychczas badań 500+ nie miało wpływu na poziom dzietności. Podobnie 800+ również nie osiągnie tego skutku, natomiast zwiększą się jedynie koszty dla budżetu Państwa, wzrośnie deficyt, a tym samym zwiększy się wielkość zadłużenia całego kraju. W rezultacie wystąpią problemy z finansowaniem innych, znacznie ważniejszych dla gospodarki sektorów, takich jak edukacja czy ochrona zdrowia. Dla gospodarki jako całości ważne są zdrowe finanse publiczne, a to do ich uzdrowienia się nie przyczyni, a wręcz przeciwnie.
Indeksacja świadczeń jest pożądaną cechą dobrze funkcjonującego systemu transferów w dobrze zorganizowanym państwie.
Powinniśmy raczej szukać rozwiązań wspierających przede wszystkim rodziny o niższych dochodach, co da większy efekt społeczny.
O efektywność świadczenia wychowawczego i o to, co z nim dalej robić, pytaliśmy uczestników panelu ekonomistów "Rzeczpospolitej" także w marcu. Wyniki tamtej rundy panelu można znaleźć tu: