Opisane w „Rz" z 6 lutego rzekome wyłudzenia VAT przez Mennicę Metale Szlachetne (MMSz) mogą być porażką fiskusa. Tak jak niegdyś sprawa Romana Kluski. Urzędom jednak łatwiej ścigać istniejące firmy niż te, które oszukały i zniknęły.
Jak tropi fiskus
Gdy fiskus tropi oszustwa w VAT, jedną z zasadniczych spraw, które bada, jest sposób doboru kontrahentów. Jeśli któryś z nich znika, nie rozliczywszy VAT, może zakwestionować zwrot podatku firmy z nim współpracującej. Powinien jednak udowodnić, że podatnik wiedział o nierzetelności dostawcy. Jak to wygląda w praktyce?
Skarbówka zarzuciła właśnie MMSz nieostrożność w doborze kontrahentów, a także fikcyjny skup złota. I wstrzymała wypłatę 167 mln zł.
Spółka skupowała złom złota, by produkować sztabki i sprzedawać je do Włoch. Dostawa do kraju UE podlega bowiem zerowej stawce VAT, a spółka ma prawo do zwrotu kwoty podatku naliczonego przy zakupie.
– Stosujemy bardzo dokładne procedury dokumentowania skupu – zapewnia Maciej Gierej, prezes MMSz.
Skarbówka się z tym zgodziła, ale wciąż uważa, że sprawdzanie kontrahentów MMSz szwankowało. Z tym że z powodu braku bazy podatników VAT można sprawdzić partnera bez wydawania pieniędzy jedynie w Krajowym Rejestrze Sądowym lub w Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczej. O to, czy jest płatnikiem VAT, może też zapytać fiskusa.
Mennica miała jednak procedury weryfikacji, ale fiskus uznał je za dowód na... uwikłanie się w przestępczy proceder.
Z dokumentów i faktów, o których dowiedziała się „Rz", wynika, że płacenia VAT unikały firmy, które uczestniczyły w łańcuchu dostaw surowca do MMSz, ale ona sama nie miała z nimi nic wspólnego. Jej bezpośredni dostawcy rozliczali VAT prawidłowo.
Brak dowodów
Najwyraźniej skarbówka nie ma argumentów przeciwko MMSz. Po niemal półtora roku od rozpoczęcia kontroli nie wydano żadnej decyzji.
– Taka praktyka jest naganna – ocenia Alicja Sarna, doradca podatkowy w kancelarii MDDP. Przypomina, że organ skarbowy po kontroli ma obowiązek bez zbędnej zwłoki ogłosić jej wynik potwierdzający prawidłowość rozliczeń albo wydać decyzję określającą zobowiązanie podatkowe.
Także prokuratura, od razu powiadomiona o sprawie, nie sformułowała zarzutów. W tej sytuacji przyczyną wstrzymania zwrotu wydaje się chęć przetrzymania pieniędzy. Ale jeśli fiskus nie udowodni zarzutów, będzie musiał zwrócić 167 mln zł wraz z odsetkami.
– W tej sprawie organy państwa się kompromitują – twierdzi doradca podatkowy Irena Ożóg, pełnomocnik MMS. Jej zdaniem spółka prędzej czy później dostanie zwrot VAT z odsetkami, za co zapłaci budżet państwa.
– W ten sposób wszyscy zapłacimy za nieudolność organów państwa. Kto za to odpowie? – pyta retorycznie Irena Ożóg.
Opinia dla „Rz"
Joanna Rudzka doradca podatkowy
Sprawa oszustw na tle podatku VAT, związana m.in. ze zjawiskiem „znikającego podatnika", to dziś jeden z największych problemów, z jakimi zmagają się przedsiębiorcy i władze skarbowe nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. I wszędzie przy tym urzędnicy fiskalni wybierają najłatwiejsze wyjście: chcą pociągać do odpowiedzialności przedsiębiorców, którzy wciąż istnieją i od których można wyegzekwować podatek, a nie tych, którzy oszukiwali i zniknęli. Jednakże wiele firm dość niefrasobliwie dobiera kontrahentów i daje się wciągnąć w łańcuch dostaw, w którym jedno z ogniw znika bez rozliczenia podatku. Ta staranność w doborze partnerów może być jednak różnie rozumiana w zależności od konkretnej sytuacji.