Komisja Europejska w najbliższych miesiącach zacznie rozwiązywać problem podatkowej dyskryminacji e-booków i innych wydawnictw elektronicznych.

Obecnie są one obciążone podstawową stawką VAT (w Polsce 23 proc.), podczas gdy tradycyjne książki i gazety mają stawki kilka razy niższe.

Jak poinformował unijny komisarz ds. podatków  Algirdas Szemeta, po publicznych konsultacjach eksperci KE pracują nad oceną skutków nowych rozwiązań.

– Chciałbym, aby powstała analiza różnych opcji i rozwiązań, nie tylko kwestii e-booków, ale i innych zastosowań obniżonych stawek VAT – powiedział komisarz „Rz".

Nie ujawnił jednak, jak KE zamierza opodatkować wydawnictwa elektroniczne. Choć chce, aby wyniki prac były wkrótce znane.

– Ogłosimy je prawdopodobnie przed końcem roku – stwierdził Algirdas Szemeta. – Nie będzie to projekt dyrektywy ani innego aktu prawnego, ale pierwsze konkretne próby rozwiązania problemu.

Wysoki VAT na elektroniczne książki i gazety to problem całej Unii. Wynika on z przestarzałej dyrektywy o tym podatku. Pozwala ona na preferencyjne stawki dla papierowych książek i prasy (w Polsce 5 i 7 proc.), ale nie dostrzega ich elektronicznej formy. Sprzedaż e-booków i e-gazet traktowana jest jak „usługa elektroniczna", dla której nie ma preferencji.

Unijnymi regulacjami nie przejęły się Francja i Luksemburg. Od początku 2012 r. wprowadziły preferencyjne stawki VAT na e-booki. KE skierowała skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE, zarzucając im złamanie dyrektywy i zasad równej konkurencji.

Jak zaznaczał wcześniej komisarz Szemeta, próby uregulowania wciąż nowych usług i towarów cyfrowych jest wejściem na „nierozpoznane wcześniej tereny". Na początku października, w Paryżu, przyznał, że „dzisiejsze systemy podatkowe krajów UE powstały, gdy komputery były jedynie futurystycznym pomysłem". Zaznaczył, że jest problem z jednomyślnością w sprawie reformy systemu obniżonych stawek VAT (także na e-booki). Wcześniej urzędnicy KE przyznawali, że trudno o taki kompromis, gdy obniżonych stawek domagają się nie tylko e-wydawcy, ale i producenci gier elektronicznych. Trudno bowiem znaleźć uzasadnienie preferencji dla nich jako czystej rozrywki, choć np. gry edukacyjne odgrywają rolę podobną do książek.